Rozdział 1.

35.9K 632 381
                                    

Kylie

Ash opadł obok mnie na materac, zaraz po tym jak doszedł. Patrzyłam długą chwilę w śnieżno biały sufit, zastanawiając się czy to wszystko ma jakikolwiek sens. Kocham go, ale coraz częściej dopadają mnie myśli czy po ślubie, który ma odbyć się za dwa tygodnie, już zawsze będzie tak nudno? Cholerna monotonia wkradła się w nasz związek, a my nie potrafimy się z tego wyplątać. Może to tylko taki okres, który przechodzi każda para? Być może tak musi być, by za jakiś czas znów między nami zaiskrzyło? A może jednak warto o nas zawalczyć i coś zmienić? I choć mam wrażenie, że od kilku tygodni tylko ja się staram, nie mam zamiaru wspaniałych lat związku zamienić w tak beznadziejną relację jak ta, w której teraz tkwimy.

- Asher, porozmawiamy?- rzucam po chwili, gdy zauważam, że mój narzeczony już się ubiera.

Tak szybko chce wyjść z mojego mieszkania? Coraz bardziej irytuje mnie jego zachowanie...

- Hmm? - Mężczyzna przeczesuje blond włosy i nawet na mnie nie zerka.

Wciąga na swoje umięśnione nogi czarne jeansy, a po chwili sięga po bordowy t-shirt. Mimowolnie pociągam satynową narzutę, czując się skrępowana tym, że tylko ja jestem całkowicie nago.

- Coś jest nie tak. - Wstaję z łóżka, przytrzymując materiał przy ciele. - Między nami coś nie gra. - Dopowiadam kiedy stoję już obok niego.

- Co masz na myśli? - Przez sekundę na mnie zerka, a po chwili sięga do szafki nocnej, po złoty Rolex, który był ode mnie prezentem na jego ostatnie, dwudzieste piąte urodziny.

- Kotek nie przesadzasz? Teraz jest ciężki czas. Za dwa tygodnie bierzemy ślub i mamy wiele obowiązków z nim związanych. Nie panikuj i nie histeryzuj. Wszystko jest dobrze. - Posłał mi uśmiech i zrobił kilka kroków w moją stronę. Kiedy stał już przede mną, dotknął mojego policzka i pogładził go kciukiem. - Zobacz nawet w łóżku jest dobrze. A teraz wybacz, ale muszę już lecieć.

W łóżku jest dobrze?

No tak... Mogłam się spodziewać, że nawet nie zauważył mojej zerowej przyjemności z seksu.

- Jeżeli chcesz, to mogę odwołać spotkanie z Islą. Może spędzimy wieczór razem?

Nie mam zamiaru odpuszczać mu tej rozmowy. Romantyczny wieczór, choć trochę powinien rozpalić ogień między nami.

- Kochanie chciałbym, ale umówiłem się z Jackobem. - Asher zgarnął ze szklanej konsoli kluczyki do mojego auta, ponieważ ma dziś sporo załatwień i prosił o pożyczenie mojego cacka.

Nstępnie dał mi szybkiego buziaka w usta i ruszył w kierunku salonu. Bez wielkiego namysłu poczłapałam za nim, czując się trochę jak wyrzutek, a przecież byłam w swoim mieszkaniu.

- Słuchaj skarbek, prawie zapomniałem, a dzwonił do mnie właściciel firmy cateringowej. Podobno musieli zmienić coś w menu i prosił, by dowieźć forsę. - Zdziwiona otworzyłam usta, by coś powiedzieć, bo przecież jeszcze wczoraj rozmawiałam z panem Braydenem i nic o tym nie wspominał. - Ale spokojnie Kylie, nic się nie martw, załatwię to za ciebie.

- No dobrze... Przynajmniej jedno będę miała z głowy. - rzucam w jego stronę, widząc jak nakłada na swoje ramiona skórzaną kurtkę.

Ostatnio brakuje mi czasu na jedzenie posiłków, nie wspominając o śnie...

- Przelejesz mi? Ostatnio miałem jakiś problem w banku. - Mężczyzna bąka, zawiązując swoje czarne adidasy.

- Ile?

- Mówił, że powinno wystarczyć dziesięć tysięcy dolarów.

- Dziesięć tysięcy? Co oni zmienili w tym menu, że musimy dopłacić aż tyle? - Pytam bardziej z ciekawości, niż oburzenia wysoką kwotą, gdyż nie muszę narzekać na jej brak.

To tylko układ | JUŻ W SPRZEDAŻY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz