149 5 2
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne pochodzące z okna naprzeciwko. To był znak, żebym wstawała w tak piękny dzień do szkoły. Zamiast pochodzić po Paryżu to musimy siedzeń na tyłkach 8 godzin lekcyjnych i wkłuwać niepotrzebne nam materiały jak na przykład Pitagoras. Na co w życiu jest potrzebny Pitagoras? Obliczymy nim ile nam wyjdzie za jakieś zakupy? Nie!

-Nicoletto Wilson!! Jak w tej chwili nie ruszysz swojego leniwego tyłka z łóżka, żeby iść do szkoły to uwierz mi nie chcesz być w swojej skórze jak ja tam przyjdę!

-Idę już mamo!

Poznajcie moją mamę. Rudowłosa, niebieskooka kobieta. Piękność odziedziczyłam właśnie od niej. W latach nastoletnich była ona królową balu, jak i szkoły. Nikt z nią się nie równał.

-Nicoletto!!

-Jezu zaraz!

Dobra trzeba wstawać z tego łóżka. Usiadłam na łóżku i szukałam nogami moich kapci. Gdy znalazłam swoje kapcie w kształcie kaczuszek, wstałam i ruszyłam odsłonić firanki. Jest piękna pogoda. Słonecznie ale z chmurami. Dziś ja z tej pogody nie skorzystam, bo trzeba iść do szkoły, a po szkole robi już się pochmurnie. Dobra koniec użalania się. Trzeba się iść szykować. Podreptałam do szafy wybrać ubrania.

-Co by tu się ubrać? Może top i hmm... jeansy. Tak to będzie idealne połączenie.

Po wybraniu ubrań poszłam do łazienki. Położyłam rzeczy na szafkę koło zlewu i popatrzyłam w lustro. Nie wyglądałam najgorzej, tylko rozczochrane rude, długie włosy i wory pod oczami. Nie jest źle. Mogło być o wiele gorzej. Włączyłam kran z zimną wodą i umyłam twarz. Nabrałam na szczoteczkę do zębów pastę i wyszczotkowałam zęby. Rozczesałam i upiełam włosy w dwa warkocze dobierane. Fryzura zajęła mi 10 minut ale było warto, jeszcze tylko się ubrać i makijaż i byłam gotowa iść do tego psychiatryka.

••°••°••°••°••°••°••°••°*°••°••°••°••°••°••°••°•

-Hej mamo

-Witaj córuś widzę, że wreszcie zeszłaś po 30 minutach. Masz na patelni naleśniki zjedz szybko bo się spóźnisz.

- Czekaj to która jest godzina?

- Już 7.35. Dobra ja już muszę iść do pracy. Widzimy się w domu o 16?Tylko pamiętaj nie spóźnij się do szkoły!!

- Tak mamo widzimy się w domu i postaram się nie spóźnić. Całusy!

Kiedy mama poszła do wyjścia z domu, ja w tym czasie nakładałam naleśniki na talerz. Polałam je czekoladą i dodałam owoce. Wzięłam jeszcze widelec i usiadłam przy stole.

-Mmm jakie one pyszne

Po zjedzonym śniadaniu sprawdzałam na telefonie godzinę. Jest 7.47 więc zaraz przyjedzie do mnie Ami. Szybko pozmywałam i ruszyłam biegiem do swojego pokoju. Wzięłam plecak i wyłożyłam do niego podręczniki i zeszyty potrzebne do szkoły. Miałam dziś 2 biologię, chemię, wf, matematykę, plastykę, francuski i kolejna chemię. Zalety bycia na profilu biologiczno-chemicznym. Nigdy w życiu bym tych przedmiotów nie wybrała na rozszerzenie ale chcę być lekarzem dziecięcym, więc trzeba.
Po włożeniu książek wzięłam telefon i ruszyłam na dół. Miałam dzwonić do Ami czy już wyjechała ale usłyszałam trąbienie samochodu. Włożyłam białe buty na nogi i czarny płaszczyk. Wzięłam jeszcze z przed pokoju klucze do domu i ruszyłam do wyjścia. Zakluczyłam dom i szybkim tempem skierowałam się do samochodu przyjaciółki.

Moja Na Zawsze / Jasper Hale ∆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz