Ludzie, których nigdy na oczy nie wiedziałam składali mi kondolencje inni po prostu sobie wyszli. A ja stałam nad nagrobkiem mojej mamy i przyglądałam się tabliczce.
- Melania Wilson. Urodzona w 05.07.1982 r. zginęła w 02.04.2022 r. Lat 40. - Była młoda. Jak na kobietę, która nie chciała mieć szybko dzieci. Zginęła niespodziewanie przez atak zwierzęcia. Lekarze taką diagnozę jej dali. Policjanci mówili mi, że miałam wielkie szczęście, że nie spotkałam tego zwierzęcia w domu. Pierwszo nie uwierzyłam, że to zwierzę bo te ugryzienie nie wskazywało na to ale podali mi mocny argument. Nasz dom jest blisko lasu i pola. A w lesie dużo jest drapieżnych zwierząt, które czekają tylko aż wezmą coś na ząb. Więc się z nimi nie kłóciłam. Potem po wszystkim powiedzieli mi, że mam rodzinę w Forks. Niby mam tam dalekiego wuja od strony taty, nazywa się Charlie. Nigdy go na oczy nie widziałam ale zgodził się wziąć mnie pod swój dach. Okazało się, że jest on policjantem i ze względu na mnie przyjechała jego córka Bella. Jej też nigdy nie widziałam. Ale w sumie co się dziwić skoro mój "ukochany" ojciec nie mówił o swojej rodzinie. Raz go mama zapytała i odpowiedział, że już to nie jest jego rodzina.
- Nicolletto, twoja rodzicielka była wspaniałą osobą. Jesteś tak bardzo do niej podobna ty moja kruszynko.
- Witaj Sabine. Dawno cię nie widziałam. Gdzie byłaś?
- Oj kochaniutka byłam u swojego synka, biedaczek trafił do więzienia za jakąś kradzież - posmutniała gdy wspomniała o swoim jedynym synu - Ale dość o mnie. Radzisz sobie skarbeńku?
- Nie...Bardzo bym chciała sobie radzić ale to mnie przerasta. Stracilam ją i nigdy już jej nie spotkam...
- Musisz być silna! - chwyciła moje ręce - Dla niej i dla siebie kochaniutka. Rozumiesz?
- Tak...Postaram się
- Pamiętaj zawsze możesz do mnie przyjść moje drzwi są szeroko otwarte
••°••°••°••°••°••°••°••°*°••°••°••°••°••°••°••°•
Moje obolałe ciało wymagało spoczynku. Po dwóch godzinach lecenia zdrętwiały mi wszystkie mięśnie. Siedzenia w samolocie były tak strasznie nie wygodne. Ale co się dziwić. Nie zabardzo było mnie stać na lepszy bilet. Muszę oszczędzać. Bo nie wiem na ile starczą mi pieniądze z mamy konta.
Czekam teraz na wuja, który miał przyjechać już 10 minut temu. Jestem w Port Angelesw stanie Waszyngton, ponieważ to jedyne miasto blisko Forks gdzie jest lotnisko. Okazało się, że tu ciągle pada co nawiązuje do mojego stanu psychicznego. Od pogrzebu minęło równo 3 dni. A ja dalej nie mogę uwierzyć, że pochowałam swoją mamę. Lekarz w Paryżu zadzwonił do Charliego (mojego wuja) i kazał umówić mnie na wizyty u psychiatry tak jak do zwykłego lekarza na jakieś badania kontrolne. Nie chciałam iść do psychologa, ale dowiedziałam się, że to będzie Pani Alison, która ma doskonałe wykształcenie wyższe w tym zawodzie więc musiałam się zgodzić. Nawet gdybym się nie zgodziła to i tak tam bym musiała iść.
Przekręcam głowę słysząc swoje imię. Zauważyłam mężczyznę już trochę w podeszłym wieku w mundurze policyjnym.
Oho. Ktoś się musiał wyrwać z pracy.
- Witaj Nicolletto. Jestem Charlie.
- Mm..Hej. Miło cię poznać wuju.
- Nie musisz do mnie mówić wujku tylko możesz po imieniu. Ale oczywiście jak chcesz tak mówić to droga wolna - zakłopotanie na jego twarzy było widać znacząco. Najwyraźniej jest typem samotnika - Daj wezmę twoje walizki. Mam tam samochód niedaleko - wskazał dłonią wyjście z lotniska.
- Dziękuję... Charlie - podałam mu dwie walizki, jedną większą a druga mniejszą - To prowadź
••°••°••°••°••°••°••°••°*°••°••°••°••°••°••°••°•
Jechaliśmy w kompletnej ciszy od dłuższej chwili. Raz tylko powiedział, że podróż trwa 1h6min, ale może się przydłużyć przez pogodę bo strasznie lało. Ja wpatrzona z okna samochodu na las a on na drogę.
W czasie tej ciszy słuchałam muzyki na słuchawkach. Leciały moje i mamy ulubione kawałki. Śpiewałyśmy przy nich i tańczyliśmy. To jest tylko już wspomnienie. Już nie mogę tego z niał robić bo ona nie żyje. Mam nadzieję, że patrzy na mnie z góry i mnie chroni. Moje zamyślenie o swojej mamie przeszkodził głos Charliego.
- Nicolletto jesteśmy już w Forks. Za jakieś 5 minut powinniśmy być już w domu - nazwał miesjcie,w którym nigdy nie byłam domem. Moim nowym domem. Teraz będę mieszkać w ponurym, deszczowym Forks.
- To fajnie...I wolę jak się mówi do mnie Nick
- Jasne nie ma sprawy Nicol...Nick - i zamilkł.
••°••°••°••°••°••°••°••°*°••°••°••°••°••°••°••°•
Musiałam zasnąć bo gdy otworzyłam oczy zobaczyłam jak wujek Charlie parkuje na przejeździe swój radiowóz. Gdy zaparkował otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Rozciągające się rozgladałam się po okolicy. Wydaje się cichą, niedaleko lasu. W sumie dobrze zawsze lubiłam mieć las blisko domu. Kocham tam robić zdjęcia.
- Witaj w nowym domu - powiedział pochadzac do mnie z walizkami - Jak ci się podoba?
- Fajna okolica. Uwielbiam lasy.
- Tutajsze lasy są niebezpieczne, więc nie wchodź w głąb lasu. Dobrze? Nie chce żeby ci się coś stało - Mówi jak normalnie policjant. Nick opamiętaj się przecież on jest policjantem.
- Jasne. A mogę spytać czemu są niebezpieczne?
- Grasuje tu jakiś zwierz. Zabił już kilku ludzi. Myślę, że to jakiś wilk lub ryś.
Po prostu super. Kolejny jakiś głupi zwierz, który zabija ludzi.
- Proszę tędy. - dał gestem dłoni żebym za nim szła w głąb domu - Mamy tu kuchnie z jadalnią i salonem, trzy sypialnie i jedna łazienka. Chodź zostaw swoje rzeczy i pokaże ci twój pokój.
Położyłam walizkę na podłogę i ruszyłam za Charliem. Schody, które prowadzą do góry są z drewna. Trochę skrzypią co dodaje im, że dawno były ona robione. Zobaczyłam cztery pary drzwi. Jedno do łazienki i trzy do pokoi. Charlie otworzył drzwi po prawej stronie. Dał mi wiejąc pierwszej. Ujrzałam przed sobą małą sypialnie z dużym łóżkiem, biurkiem i szafą. Łóżko było pościelone w kolorze czerwieni. Lubię ten kolor podkreśla on moje włosy.
- Podoba ci się?
- Tak jest ładny. Naprawdę... I dziękuję za to wszystko.
- Ale nie ma za co twój ojciec był moją rodziną więc ty też jesteś. - uśmiechnął się do mnie - Ja cię tu zostawiam i idę po walizki a ty się rozgość.
Nie odwróciłam z oczu wuja dopóki nie zamknęły się drzwi. Położyłam się na łóżku. Więc to jest moje nowe życie.
••°••°••°••°••°••°••°••°*°••°••°••°••°••°••°••°•
Napisałam wreszcie. Kolejny będzie jak oczywiście napisze.
Widzimy się za jakieś dwa tygodnie!!
Słowa 992
CZYTASZ
Moja Na Zawsze / Jasper Hale ∆
Ma cà rồng∘˚˳° WOLNO PISANE∘˚˳° Drogi pamiętniku Dawno tu mnie tu nie było. Prawda? Moje życie przez rok zostało zmienione. Nie myślałam, że przez złotookiego wampira zapomnę co to rozpacz i smutek. Wtargnął do mojego świata niespodziewanie, pokazał mi, że ś...