Rozdział 5

824 33 0
                                    

Podjeżdżamy pod sklep. Siadam z motoru.

- Dzięki za podwózkę. - Mówię, ściągając kask.

- Spoko.

Odwracam się i idę do sklepu. Jestem już przy drzwiach. Mam złapać za klamkę, ale ktoś uprzedzam mnie. Odwracam się wystraszona.

- Wchodzisz czy się modlisz.- Mówi.

- Dlaczego idziesz do sklepu?

- Bo chcę kupić fajki Wiktoria. Właź, bo się spóźnisz do pracy.

Popycha mnie do przodu. Wchodzimy. Za ladą stoi Adam.

- Cześć Wiki.

- Cześć.

Adam spojrzał do góry.

- Siema Dimitri. Dawno się nie widzieliśmy.

- Siema.

Zostawiam chłopaków samych. Przechodzę przez ladę, otwieram drzwiczki. Wchodzę do kanciapy. Czekam, dopóki Dimitri nie pójdzie. Po dziesięciu minutach nie słyszę już głosów. Otwieram drzwi, wychylam się i patrzę czy go nie ma.

- Poszedł już. - Mówi Adam.

Wychodzę. Podchodzę do niego.

- Dzięki. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. - Mówię, uśmiechają się do niego.

- Spoko.

Odwracam się do wyjścia. Łapię za klamkę mam już otworzyć, ale się odezwał.

- Wiktoria wiesz, że dużej nie mogę cię kryć. W końcu się dowiedzą.

Odwracam się w jego stronę. Patrzę mu w oczy.

- Wiem.

Wychodzę. Idę dwadzieścia minut. Skręcam w ciemną uliczkę. Pukam do drzwi trzy razy. Otwiera mi Cegła.

- Cześć.

- Cześć cukiereczku.

Przepuszcza mnie przez drzwi. Cegła prowadzi mnie do garderoby.

- Jest dzisiaj tłum.

- To dobrze, bo potrzebuje kasy.

Cegła wychodzi. Podchodzę do szafy. Wyciągam ubrania. Przebieram się i maluję. Przebrana, staję przed lustrem. Dopasowana czarna sukienka, wysokie szpilki, rękawiczki. Spoglądam na maskę zawieszoną na lustrze. Biorę ją do ręki, patrzę chwilę na nią i zakładam. Gotowa wychodzę. Cegła czekał na mnie przed wejściem. Weszliśmy, od razu poczułam odór alkoholu i potu.

- Iga już jest za barem.- Mówi.

- Dobra.- Mówię, odchodząc.

Idę do baru. Wchodzę przez drzwiczki. Iga kończy robić drinka. Podaje klientowi. Odwraca się w moją stronę.

- Hejka.

Niechciana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz