Wiem, że miało być harco, ale dostałam taki przypływ dzikiej weny na to, że musiałam napisać tego one-shota i wstawić.
Obiecuje, że harco pojawi się
jakoś na dniach.___
Harry nie potrafił zrozumieć dlaczego za każdym razem lądował w tej samej sytuacji.
Mieli to zakończyć, a jednak za każdym, ilekroć te konkretne usta opuszczała tak dobrze znana mu formułka, nie potrafił odmówić.
Byli w separacji. Harry powinien go nienawidzić, a jednak nie potrafił. Mimo to nie chciał cofnąć swojej decyzji. Za bardzo, został zraniony. Musiało dojść do tego rozwodu. Inaczej nie odetchnie. Inaczej nie uwolni się od tego uczucia. Inaczej cały czas będzie lądował w tej sytuacji.
Obserwował jak rozlewa do dwóch kieliszków półsłodkiego szampana. Jeden z nich podał mu, a drugi przystawił do ust i upił trochę.
— Nie rozumiem dlaczego wciąż daję Ci się na to namówić — powiedział rozżalony Harry również mocząc usta w alkoholu.
— Odpowiedź jest stosunkowo prosta — na jego ustach zamajaczył uśmiech, a Harry miał ochotę przewrócić oczami. — Gdybyś tylko...
— Draco — zaczął ostrzegawczym tonem. — Nie myśl sobie, że dzięki szampanowi i tym świeczkom — wskazał na dwie czerwone świece stojące na stole — zapomnę o tym co wydarzyło się pomiędzy tobą, a tą suką.
— Nie myślę i będę powtarzał Ci to aż do skutku. Pomiędzy mną, a Laurą nigdy nic nie było. To ona mnie pocałowała. Nie zdążyłem jej odepchnąć, kiedy wszedłeś do biura.
— Oczywiście — prychnął Harry. — Dlaczego ja wciąż tutaj z tobą siedzę? — nie wiedział czy zadał to pytanie jemu czy jednak sobie.
— I znów odpowiedź jest prosta — upił kolejnego łyka szampana patrząc przy tym na Harry'ego, a Harry wiedział, że ten go prowokuje. — Sam nie chcesz tego rozwodu. Próbujesz nas ratować samemu o tym nie wiedząc. Cieszę się, bo musisz wiedzieć, że nie dam Ci rozwodu. Nigdy.
— Nie bądź śmieszny — kolejne prychnięcie opuściło usta Harry'ego. Tym razem nie było takie sarkastyczne jak poprzednie. Harry tracił swój animusz.
— Choćbyś przede mną uciekał na koniec świata ja i tak cię znajdę — kontynuował Draco. — A wiesz dlaczego?
Harry odłożył kieliszek na stół i złożył ręce na piersi. Nie miał pojęcia dlaczego wciąż kontynuował tę rozmowę zamiast po prostu wyjść z mieszkania Draco. Kiedyś ich wspólnego...
— Nie wiem — starał się zachować spokój.
— Przeznaczenie, Harry.
Harry prychnął. Znowu.
— Nie wierzę w przeznaczenie — powiedział mierząc Draco wzrokiem.
— Wielka szkoda, ponieważ jesteśmy sobie przeznaczeni i dobrze o tym wiesz. Zapieczętowaliśmy swój los, kiedy wkładaliśmy je na palce — podniósł dłoń wskazując obrączkę. Harry mimowolnie spojrzał na własną, która wciąż tkwiła na jego palcu. Na wewnętrznej stronie wygrawerowane miał imię Draco oraz datę ich ślubu. Draco miał identyczną, tylko z imieniem Harry'ego. Nie potrafił jej ściągnąć mimo, że bywały momenty, w których chciał nią po prostu rzucić. — Widzisz? Nawet nie potrafisz zdjąć obrączki z palca. Gdybyś naprawdę chciał tego rozwodu nie siedziałbyś tu teraz ze mną.
— Mam słabą wolę — starał się jakoś wytłumaczyć własną obecność w jego mieszkaniu, która stale się powtarzała. — I dobrze wiesz, że szampanowi nie odmówię — to nie była inteligentna wymówka, dobrze o tym wiedział.
CZYTASZ
PAPIEROS TUŻ PO; drarry one-shot [+18]
FanfictionWpadli w monotonię. Ilekroć ich oczy się spotykały, a Draco wypowiadał tak dobrze znaną Harry'emu formułkę, nie potrafił odmówić. Przychodzilił, pili szampana, całowali się w nocy, a kochali się za dnia. A na koniec palili papierosa. . 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚...