2

119 12 1
                                    

- 01.11.****      15.28, akademik-

Minęło pięć dni, a za dwa go odłączają.

Ta myśl odbijala się echem w jego głowie. Nie mógł tego znieść, nie wytrzymywał tej presji.
Ostatnie dni były dla niego naprawdę stresujące, a dwa następne będą jeszcze bardziej.
Przecież one będą decydować o jego życiu.

Robił sobie herbatę w wspólnej kuchni, nie zwracając większej uwagi na grupę ludzi, którzy rozmawiali tuż obok w pokoju wspólnym.

Kiedy woda się zagotowała, chwycił za czajnik, i zacząl wlewać wodę do kubka.

- Kacchan? -

Blondyn tak bardzo się wzdrygnal, że wrzątkiem z czajnika oparzył sobie rękę.

- kurwa mac! - odruchowo odskoczyl i włożył rękę pod zimną wodę.

Kirishima aż pobladł.
Wyglądało na to, że przez to co powiedział, blondyn oparzył sobie dłoń.

- przepraszam! -  podbiegł do przyjaciela by zobaczyć jak wygląda oparzenie.

Spojrzał na Katsukiego, który miał w oczach łzy. Nie do konca wiedział co zrobić.

- aż tak bardzo bolało? Przepraszam naprawdę! -   Eijiro już sam zaczynał się denerwować, ale na samego siebie.

-nie.. Nie o to chodzi - otarł jedną ręką łzy i zakręcił kran.
Spojrzał na oparzenie. Nie wyglądało na to że musi iść do pielęgniarki.

- to przez to przezwisko? - zapytał Hanta, który wypalił z tym bez zastanowienia, a zaraz po tym zakrył ręką usta.

Blondyn tylko stał w ciszy ze spuszczoną głową.
Miał rację, to przez to "przezwisko ", które nadal mu Midoriya.
W tej chwili gdy je słyszał, nie z jego ust, coś w nim po prostu pękało.

"wierzysz w reinkarnacje Kacchan?
Możliwe że się jeszcze spotkamy"

-th- prychnąl i szybkim krokiem ruszył w kierunku swojego pokoju.

Nie miał ochoty o tym rozmawiac.
Nie chciał o tym rozmawiac.

Leżał na łóżku wlepiając wzrok
W sufit. Myśli zataczaly błędne koło.
Momenty z dzieciństwa w których uczestniczył zielono włosy, wspólne gimnazjum i liceum.

Nie mógł przestać o tym wszystkim myśleć. Od kilku tygodni jego głowa nie zna czegoś takiego jak stop.

Nie umie się skupić na niczym innym niż na myśleniu, w kółko o tym samym.

Płakał coraz częściej, nie rozmawiał.
Ale zaczął odreagować, co z początku pomagało, ale stało się to szybko uzależnieniem.

Nie które rany zdążyły się już zagoić, zostawiając blizny, niby jasne, ale dość widoczne.


- dwa dni później, 03.11.**** -

Biegł w kierunku szpitala, po tym jak dostał pilny telefon.
Lekarz powiedział że wytłumaczy wszystko jak przyjdzie.

Nie wiedział czego się ma spodziewać.
Czy smutnej wiadomości, czy tej mało prawdopodobnej - dobrej.

Wbiegł po schodach na samą górę i skręcił w lewo, koło drzwi stał lekarz prowadzący.

-dzień dobry - przywitał się starzec a blondyn w odpowiedzi mruknął coś na wzór "dobry"

- Pani Inko Midoriya nie przyszła jeszcze, i nie jestem pewien czy mogę cie wpuscic.-

- ale co się stało? - zapytał już zdenerwowany.

- eh.. Dobrze wpuszcze cię, ale jeżeli pani Inko będzie zła, że to ty jako pierwszy go zobaczyłeś... -

- on żyje?! - zszokowany przerwal wypowiedź mężczyzny i stanął wryty.
Nie wiedział czy się przesłyszał, czy może coś źle zrozumiał.

- żyje, jego stan narazie jest stabilny.
To cud, w dodatku nie doznał żadnych trwałych uszkodzeń. -

Blondyn miał wrażenie, że to sen.
Niby był szczęśliwy, ale z tyłu głowy miał, że to wszystko to koszmar, i jak zaraz tam wejdzie, to Midoriya będzie leżeć martwy.

- wejdź sobie- wskazał na drzwi siwy mężczyzna, a on sam zaczął się oddalać.

Bakugou nie umiał opisać tego co czuje.
Bal się tego jak zareaguje Izuku.
Czy go wygoni? zwyzywa?

Niepewnie chwycił klamkę i uchylił drzwi.
Pierwsze spojrzenie rzucił w kierunku łóżka szpitalnego, na którym leżał zielono włosy.

Niepewnie weszedl i zamknął za sobą skrzypiące drzwi.

Uniósł wzrok na Midoriye, który spoglądał na niego w lekkim szoku. Widocznie sam się nie spodziewał blondyna.

Kiedy Katsuki go zobaczył, poraz kolejny coś w nim pękło i się rozpłakał, podbiegł do chłopaka i go przytulił, tak jak nigdy wcześniej.

- przepraszam, przepraszam. Proszę wybacz mi- ściskał go coraz mocniej, jakby bojąc się, że zaraz mu ucieknie.

- słyszałem od lekarza, że kiedy tylko mogłeś, to tu przychodziłeś.. - Midoriya spoglądał na przyjaciela, którego probowal nienawidzic.

Blondyn tylko skinął głową i dalej przytulał zielono włosego.

Izuku nie dawał już rady dłużej trzymać uczuc w sobie.

Próbował go nienawidzić.
Powinien go nienawidzić.
Gdy stał na krawedzi, uniósł się na niego kiedy ten chciał go przepraszać.
Chciał by do niego dotarło jaką mu robił krzywdę całe życie.

Ale nie mógł już tak dłużej.
Bolało go serce jak widział, że płakał. Ale nie mógł dać po sobie tego poznać.

Miłość jest okrutna.

- wybaczam ci... - powiedział cicho piegowaty a blondyn uniósł na niego wzrok, a zaraz potem mocniej go uściskał.

- kocham cie.. - przerwal ciszę, szeptając.
Mimo że powiedział to tak cicho, i tak było to słychać.

Zielono włosy nie wiedział co dokładnie ma zrobić. Nie spodziewał się czegoś takiego. Nie spodziewał się że blondyn może go darzyć jakimś uczuciem.

- ja... Przepraszam nie powienienem tak od razu.. -

- ja ciebie też -  przerwal mu zielonooki a
ten drugi ze zdziwienia rozszerzył oczy.

- żartujesz ? - zapytał czerwono oki

- nie -    

_____

Midoriya wrócił do szkoły, około trzy tygodnie później.
Został powitany czułościami od strony kolegów i koleżanek.

Był trochę z materiałem do tyłu, ale z pomocą Katsukiego, szybko to nadgonil.
W sumie to razem nadgonili.

Izuku dowiedział się, że przez to wszystko, Blondyn nie specjalnie uważał na lekcjach, i był trochę do tyłu, ale szybko uzupełnili brakująca wiedzę.

Reszta klasy ogromnie się zdziwiła gdy dowiedziała się o związku Bakugou z Izuku,
Oczywiście pozytywnie.

Midoriya pomagał Katsukiemu w wyjściu z uzależnienia.
Dość mocno go zabolało, gdy dowiedział się co sobie robił, ale Blondyn zapewnial, że wyjdzie z tego, że zrobi to dla niego.

Ale szczęście się kiedyś kończy, prawda?





At the Ending     | BkdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz