2.1 | drugie spotkanie

566 41 6
                                    

GIF © World-of-Pandora / Tumblr

(i/z) – imię zmory,
(i/i) – imię ilu.

⸻ Aonung ₊ ⁺

ㅤOd ostatniej próby przełamania się do głębokiej wody minęło kilka dni, aczkolwiek udało się tobie i Tsireyi znaleźć pewne rozwiązanie – pływanie stylem żabki, trochę co prawda niezgrabnej i powolnej, ale dla ciebie był to zdecydowanie kroczek ku osiągnięciu celu. Jednak mimo wielu ćwiczeń, dalej nie potrafiłaś się wyzbyć z siebie lęku, jaki ci towarzyszył na każdym kroku.

ㅤSkubałaś niewielkim nożykiem drewnianą rękojeść swojego ostrza, chcąc nadać mu lepszy wygląd i relaksowałaś się, wylegując na gałęzi jednego z drzew rosnących nieopodal wioski; w pewien sposób przypominało ci to pandorańską puszczę, mimo że od domu było ono dosyć odległe. Więcej światła, szum fal; coś, do czego raczej nie byłaś przyzwyczajona.

ㅤ― Hej, leśny ludku, moja siostra nauczyła cię wreszcie pływać? ― Usłyszałaś nagle z dołu głos, który już zdążyłaś poznać parę dni temu.

ㅤZeskoczyłaś z gałęzi drzewa, na którym odpoczywałaś i z lekkim zirytowaniem spojrzałaś na jeszcze bardziej irytujący uśmieszek Aonunga, którym cię postanowił przywitać na dzień dobry.

ㅤ― Tak, a żebyś wiedział, że tak ― skłamałaś, czego jednak nie dałaś po sobie poznać dzięki pewności w swoim głosie.

ㅤNie było do końca prawdziwe to, co właśnie oznajmiłaś; twój powolny styl żabki z pewnością nie było tym, co miał na myśli błękitnooki. Nie myślałaś jednak, że w późniejszym czasie postanowi on cię nieco sprawdzić. Gdybyś mogła mu pokazać, jak świetnie szybujesz po niebiosach – ba, stałby jak słup wbity w ziemię! Och, biedny (i/z), musi się straszliwie nudzić bez swojej pani na grzbiecie.

ㅤWtem z zamyśleń wyrwał cię śmiech syna wodza klanu Metkayina, wskutek czego twój ogon poruszył się niespokojnie, wręcz nerwowo.

ㅤ― Masz w tym jakiś cel, Aonung? ― zapytałaś chłopaka, który uśmiechnął się jeszcze szerzej.

ㅤ― Ależ skąd ― odparł, na co parsknęłaś. ― Dbam o swoich gości ― dodał, podchodząc nieco bliżej, po czym obszedł cię dookoła, parskając pod nosem co jakiś czas, aż w końcu pociągnął cię za ogon.

ㅤ― Hej! ― Pacnęłaś chłopaka w ręce, po czym chwyciłaś się za ogon i cofnęłaś kawałek. ― Łapy przy sobie ― mruknęłaś, nie spuszczając syna wodza z oczu, na co ten tylko bardziej się roześmiał.

ㅤ― Próbuję sobie tylko wyobrazić, jak bardzo twój maleńki ogonek musi być bezużyteczny, hmm.. gdziekolwiek. ― Uśmiechnął się, szczerząc zęby, na co ty zmrużyłaś oczy i odwróciłaś się na pięcie.

ㅤSkrzyżowałaś ręce na piersi, po czym zirytowana zaczęłaś iść w swoją stronę; Aonung zaś zamiast postąpić tak samo i zająć się swoimi sprawami, ruszył tuż za tobą – ewidentnie brunet nie miał co robić, szczególnie jako syn wodza.

ㅤ― Spadaj ― syknęłaś, na co ten uśmiechnął się jeszcze szerzej.

ㅤWtem do waszych uszu dotarł donośny skrzek, który – wywołując uśmiech na twojej twarzy – przykuł uwagę chłopaka. Przed wami wylądował ikran o pięknej, ciemno-fioletowej skórze, wyświecającej się niebieskimi barwami w blasku słońca, którego ciało pokrywały żółtawe plamki; dobrze znałaś ów zwierzę, należało ono bowiem do ciebie.

scenarios | avatar: twowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz