Rozdział I

846 34 0
                                    

To był zwykły, szary i smutny dzień dla białowłosego. Pobudka, warsztat, udawanie, że czuję się spełniony pracując na warsztacie, przepychanki z Lukasem i na sam koniec pracy ranking "hot kobiet" dzisiejszego dnia na warsztacie, do domu i spać by jutro znowu powtórzyć schemat. Dni miały, zamieniały się w tygodnie a nawet miesiące bez zmian.

Pracownicy warsztaty znudzeniu codziennością postanowili rozszerzyć ranking o mężczyzn - spotkało się to ze sporą aprobatą zarówno pracowników, właścicieli warsztatu jak i jego klientów. Ranking bardzo szybko okazał się super pomysłem. Na warsztat zaczęły zjeżdżać się coraz to lepsze kąski. Nowością też była obecność właścicieli na warsztacie - grupy przestępczej Zakszot. Nudno nie było - tylko tyle mógł stwierdził Speedo.
Dni za dniami mijały a sytuacja na warsztacie zaczęła wracać do tej sprzed rankingu.

I kolejny spokojny dzień..
Lukas: Siema Speedo, nie uważasz że warto byłoby poszerzyć nasz ranking o kolejne osoby?
Speedo: No cześć,  trochę nudno jest ale nie ma już chyba kogo dodać.
Lukas: Jak kurwa nie ma, a my to co?
Speedo: Ahhh no mi to wszystko jedno, weź to ogłoś i zobaczymy.
Lukas napalony na nowy pomysł od razu wrzucił na ćwirka informacje o zmianach w regulaminie rankingu. Speedo nawet nie odczytał powiadomienia miał to gdzieś. Wziął klucze ze swojego auta i pojechał do domu. I zasnął.

Następnego dnia miał wolne ale i tak musiał pojechać na warsztat naprawić auto. Podjeżdżając na warsztat zauważył właściciel wściekle dyskutując o czymś. Gdy zauważyli podjeżdżający samochód ucichli. Lukas rzucił tylko okiem kto podjechał, zauważył Speedo i od razu postanowił naprawić jego samochód. Speedo poszedł do biura i rzucił okiem na ranking pojawiły się nowe nazwiska, lekko wzdychając zatrzymał się na nazwisku menadżera warsztatu - Sindacco.
Od dawna Speedo spoglądał na mężczyznę inaczej. Nie wiedział jednak co to za uczycie zawsze podobały mu się przecież kobiety. Z osłupienia wyrwało go głośny krzyk ze strony warsztatu - zobaczył przez lustro poddanych właścicieli warsztatu, wśród nich stał Vasquez Sindacco. Speedo nie wiele się zastanawiając uruchomił zapadnie przed warsztatem a cała grupa chwilę temu poddająca Zakszot wpadła do dziury pod warsztat.
Zakszot jak stał tak stał nie do końca rozumiejąc co się właśnie stało. Speedo wyszedł z biura wsiadł do swojego auta i odjechał.
Na warsztacie:
Carbonara: O kuuuurwa
Erwin: Maruda Speedo jednak przydatny nie tylko jako mechanik
Carbonara: trzeba go nagrodzić, co wy na to aby Speedo objął ranking hotów
Erwin: No tego bym się po Tobie nie spodziewałem, powiem Kylie!
Carbonara: Nie mówię tego w swoim imieniu dobra?! - dyskretnie wskazał na zamyślonego przyjaciela który patrzył w stronę w którą odjechał Speedo.
Erwin: Vasquez, chcesz nam coś powiedzieć?
Carbonara: Vasquez!
Vasquez: hmm?
Erwin: Nie ważne, już wszystko wiem.
Carbonara: Lukas, dopisz do rankingu Speedo. A my idziemy zaraz głosować.

Vasquez
Nie do końca wiem co właściwie stało się dzisiaj na warsztacie. Zaczęło się wszystko od typowego jebania Laboranta, później podjechał Speedo i od tamtej chwili nic nie pamiętam. Pierwszy raz widziałem go nie w stroju roboczym. Wyglądał "słodko". Odprowadziłem go wyrokiem do biura, widziałem, że patrzy na moje nazwisko na tablicy. Chwile później staliśmy z podniesionymi rękami. W puapce przed warsztatem leżeli Vagosi a on odjechał szybciej niż się pojawił.

Speedo
Speedo leżąc na łóżku rozmyślał o sytuacji z warsztatu. Miał nadzieję, że stanie się mniej niewidzialny. Leżał i słuchał głośno muzyki paląc papierosa za papierosem. Zamknął oczy a jego ręce mimowolnie zaczęły jeździć po jego ciele. Dotykał się, brakowało mu bratniej duszy więc zadowalał się sam w głowie tworząc pikantne historie. W pewnej chwili zorientował się, że każda scena przed jego oczami przedstawia jego i Sindacoo. Wystraszył się, starał się uspokoić serce ale to nic nie dawało. Ubrał bluze wziął klucze z auta i wybiegł z mieszkania. Wsiadł do auta i ruszył przed siebie. Nie wiedział gdzie jedzie. Chciał uciec przed swoimi myślami o mężczyźnie. Wiedział że nie może się zakochać - to nigdy nie kończyło się dobrze. Zamyślony przemierzał ulice Los Santos, łamiąc wszelkie przepisy ruchu drogowego. Było około 3 w nocy, miasto testniło życiem, z barów wylewały się grupy pijanych przyjaciół. Wkurwiało go to, nie potrafił zrozumieć dlaczego on nie potrafił wchodzić w relacje z ludźmi. Nie zorientował się nawet kiedy przestał zamartwiać się myśleniem o Vasquezie, teraz był tylko wkurwiony na samego siebie za to, że jest nie widzialny.
Chciał pojechać na tamę, pomyśleć jednak zobaczył z oddali, że jest tam grupa którą bardzo dobrze znał - Zakszot. Szybko zawrócił i stwierdził, że i tak nie ma czego robić. Pojechał spowrotem do apartamentu. Zmęczony położył się w ubraniach i zasnął.

Vaski, chcę...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz