Byłam tak dumna z siebie, że podejmę się tego, tego wyzwania i będę mogła powiedzieć wszystkim,,Tak mam zainteresowanie i wiem co ze sobą robie,, ale po co skoro robiłam to tylko po to żeby ludzie w ciąż nie pytali o mnie i o to czym się zajmuje, czy coś robię. Przecież to nie raz odkrywa się bardzo późno, nie rozumiałam tego.
Miałam iść do nowej szkoły i to był wielki krok, i wielki wybór. To już liceum, trzeba się w czymś specjalizowac, ale w czym. Zastanawiałam się i zastanawiałam, aż w końcu znalazłam szkole muzyczną i pomyślałam że kiedyś przecież chodziłam na naukę gry na gitarze i trochę śpiewałam. Zdecydowałam się.
Połowa pierwszego semestru mija, ja jestem zrozpaczona, sama, najgorsza. Co ja zrobiłam po co to wybrałam, dlaczego przecież to coś zupełnie mi obcego. Nie miałam co ze sobą zrobić, chodziłam codziennie rano do szkoły i wracałam późnym wieczorem. Po co? Dlaczego? Minął drugi rok i trzeci. Zmarnowałam sobie trzy lata życia... Nikt mnie nie rozumiałam, oni trzymali się razem. Ale w pewny piękny dzień wydarzyło się coś wspaniałego. Była zwyczajna lekcja plastyki. Pani zadała nam nietypowe zadanie, wtedy nagle poczułam to coś, zainteresowanie, ciekawość i moją staranność nad tym zadaniem. Strasznie się sprężylam żeby zdążyć zrobić to co wcześniej zaplanowałam... Czas chorobliwie szybko mijał. Chociaż się tak sprężylam to gdy byłam przy końcu, to klasa była prawie pusta. Nauczycielka widząc po raz pierwszy moje zainteresowanie, nie przerwała mi i spokojnie czekała zaskoczona tym co robię. W końcu minęła druga godzina lekcyjna, ja nagle wstałam.... Podeszłam do nauczycielki... I powiedziałam tylko parę słów,,Przepraszam że tak długo pani czekała i przepraszam ale ta praca nie jest dokończena". Pani zaskoczona nie wyrwała ani słowa, była zdumiona. Powiedziała tylko, że chciałaby jutro porozmawiać z moimi rodzicami. Zgodziłam się. Bałam się ze coś nie poszło dobrze, że to już koniec i nic ze mnie nie będzie. Aż w końcu się doczekałam. Rodzice wyszli i wróci dość późno. Zaczęli ze mną długa rozmowę i powiedzieli co zaproponowała mi nauczycielka. Powiedziała, że była wzruszona moja praca na plastyce, i żaden z jej uczniów nie jest tak dobry. Powiedziała też, że chciałaby jeszcze mnie sprawdzić, ale chyba się wobec mnie nie myli. Zaproponowała mi żebym się przeniosła do jej klasy, bo widzi że nie mam czasu na nic innego niż muzykę, ale jeśli wybiorę muzykę to nie będzie mi mieszala w głowie. Ja byłam szczęśliwa nareście wyjdę z tej klasy. Ale nie mogłam tego wyznać rodzicom, bo oni myśleli, że muzyka to moje życie.