Mickiewicz był humanistą. Był popularny i wszystkie dziewcyzny go uwielbiały, lecz jego żadna nie interesowała. W szkole udawał odpowiedzialnego i dobrego ucznia, lecz poza szkołą pokazywał swoją prawdziwą naturę. Posiadał bardzo dobre stopnie, może nawet najlepsze w całej szkole. Wszyscy nauczyciele go wielbili, ale nie był on jedyny. W tym samym liceum znajdował się chłopak w podobnym wieku jak Adam - Juliusz Słowacki. Spędzał całe dnie w książkach i spełniał wszystkie wymogi nauczycieli. Chłopacy rywalizowali ze sobą, ponieważ byli obydwoje najlepsi na kierunku.
Pov: Mickiewicz
No już wstałem do tej jebanej szkoły o szóstej rano. Siku mi się chcę, więc poszedłem do kibla gdzie zeszczałem się i wykąpałem się w wannie, ponieważ mam bogatych starych. Ubrałem się a na szyi miałem dziary. Do tego wszystkiego założyłem łańcuchy i wyszedłem z domu paląc e-papierosa o którym rodzice nie mają pojęcia. Po drodze spotkałem tego przygłąba Julka. Widocznie mnie zauważył, więc do niego zagadałem.
''Od kiedy ty tędy chodzisz kujonie?'' - zapytałem niemiło''A co cię to?'' - parsknął młodszy lecz tylko o 2 miesiące
''Kultury bachorze. Za kogo siebie uważasz.''
Chłopak nic nie odpowiedział, widocznie zatkało go. Przyspieszył tempo i po chwili go nie widziałem. Wskoczyłem do żabki i kupiłem sobie monsterka oraz dużego hotdoga z ostrym ketchupem. Zrobiłem zakup kartą moich rodziców ponieważ ukradłem ją z torebki mamy gdy szykowała się do pracy, essa z nią. Skierowałem się do szkoły przy okazji jedząc mojego hotdoga, a gdy go zjadłem wyrzuciłem papierek na trawę koło kosza i jakaś stara babka się do mnie przywaliła
''Ty szacunku miej może, ziemia nam umiera!!" - wydarła się na mnie, na co nic nie odpowiedziałem tylko pokazałem jej środkowego palca i poszedłem.
Gdy znajdowałem się przed szkołą schowałem mojego monsterka do plecaka by nikt nic nie podejrzewał. Następnie wszedłem do szkoły i skierowałem się do szatni gdzie zmieniłem buty i odstawiłem kurtkę. Zasłoniłem moje dziary na szyi kołnierzem.
Pierwszą lekcją był wf. No ja pierdole. Wszedłem do szatni męskiej i zastałem tam mojego rywala. Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem ale krótko po tym wrócił do przebierania się. Gdy przebrałem się w mój strój na wf akurat zadzwonił dzwonek. Poszedłem do sali gimnastycznej. Kiedy rozpoczęła się lekcja nauczyciel szybko sprawdził obecność i zrobiliśmy krótką rozgrzewkę podczas której ten Słowacki się ciągle na mnie lampił. No co za kretyn, ducha zobaczył czy co?! W każdym bądź razie po rozgrzewce wuefista zarządził abyśmy zagrali w zbijaka z inną klasą w której akurat znajdował się ten kretyn juliusz. Może i dobrze, bo w końcu pokaże mu gdzie jest jego miejsce.
Gdy pojedynek się rozpoczął nauczyciel opuścił salę zostawiając nas samych. Aby wykorzystać okazję złapałem piłkę przywaliłem z całej siły w pusty łeb Słowackiego. Złapał się za głowę i zszedł z boiska, ale noob. Jego dziewczyna Julka do niego podbiegła i się nim zmartwiła. Młodszy od tej pory siedział na ławce i nie grał przez całą lekcję, ale go porobiłem. Oby miał guza na pół głowy. Skończyła się lekcja a moja klasa wygrała pojedynek. Kierowałem się do szatni, lecz Julek mnie wyprzedził i szturchnął przechodząc obok. Co za pizda. Myśli, że może być taki odważny przy takim liderze jak ja? No chyba go coś posrało. Gdy znajdowałem się już w szatni młodszy o tylko dwa miesiące a głupszy o 100iq zaczął do mnie pyskować
''Myślisz, że ujdzie ci to na sucho kurwo?'' - warknął na mnie
''Uspokój się kidosie'' - odpowiedziałem
Zdenerwował się i złapał mnie za koszulkę przyciągając mnie do siebie. W tym samym momencie każdy się przebrał i wyszedł z szatni więc zostaliśmy sami. Odepchnąłem tego leszcza na co on przywalił mi z pięści w twarz. Spojrzałem na niego szczerząc się wrednie
''Ale ty jesteś słaby'' - Wyśmiałem go
....
Co dalej? Chcecie drugi rozdział? Powiedzcie w komentarzach!!

CZYTASZ
slowackiewicz😈😈😈👅
RomanceAdam Mickiewicz oraz Juliusz Słowacki są jednymi z najlepszych uczniów na kierunku. Obydwoje rywalizują ze sobą. Lecz wszystko się później zmienia.. Książkę piszą dwaj autorzy