I

1.3K 79 3
                                    

Patrzę się na kobietę, która coś do mnie mówi, a ja słyszę tylko bijący dzwon z oddali. Zaczynam powoli się irytować i nerwowo ruszać palcami. Czuje jak ręce zaczynają mi się pocić. Spoglądam za okno widząc poruszające się drzewo. Wiatr, który nim kołysze powoduje opadające liście. To również mnie irytuje. Wstaje z fotela i podchodzę do pianina zaczynając grać spokojną muzykę.
- Andy załóż słuchawki. Wsłuchaj się w to co grasz i powiedz co czujesz.

Robię to co kobieta mi każę i zaczynam ponownie grać.
- Co czujesz?
- Spokój- kołysze się przy stukaniu w klawisze. Czuje, że siada obok mnie i dołącza do grania. Nie odzywamy się do siebie tylko słuchamy muzyki jaka wychodzi z instrumentu. Po dłuższej chwili przestaje grać, a kobieta przytula mnie delikatnie.
- Już lepiej?
- Tak, dziękuję Emily. Możemy wrócić do rozmowy- siadamy na poprzednich miejscach, czyli ja na czarnym fotelu, a ona naprzeciwko mnie w białym.
- Coraz szybciej uspokajasz się. Medytujesz w domu?
- Tak. Nic innego mi nie pomaga- pocieram twarz dłonią.
- Jak tam tenis? Przygotowujesz się do zawodów?
- Pierwsza gra w październiku. Nie owijaj w bawełnę tylko zapytaj o co chcesz.
- Dobrze więc. Jak się czujesz z tym, że jutro rozpoczęcie kolejnego roku szkolnego?
- Jestem przygotowana. W tym roku chce mieć świadectwo z paskiem.
- To świetnie, że tak do tego podchodzisz. Mam jeszcze jedno ważne pytanie.
- Słucham.
- Widziałaś się z nią?- założyła nogę na nogę.
- Nie. Jedynie przeprosiłam ją przez SMS. Nie wiem czy dam radę zrobić to na żywo.
- Żałujesz?
- Tak. Nie zasługiwała na to.
- Z tego co wiem to wyjechała do innego miasta. Prawdopodobieństwo, że się spotkacie jest znikoma.
- Możemy zmienić temat? Nie chcę mi się o niej rozmawiać.
- Rozmawiałam z twoją mamą. Jest zadowolona z rezultatów terapii. Częściej chcesz z nią rozmawiać.
- Tak, żeby się odjebała- zmarszczyłam brwi.
- Andy..
- Dobra nieważne. Skończyłyśmy? Chce w końcu iść na tą obiecaną mrożoną herbatę.
- Daj mi pięć minut. Zabiorę swoje rzeczy i możemy iść.
Wyszłam z gabinetu i usiadłam w poczekalni biorąc przypadkową gazetę do ręki. W sumie oglądałam tylko obrazki najnowszych samochodów, które wyszły na rynek. Przeczesałam ręką swoje krótkościęte czarne włosy i spojrzałam na sekretarkę, która zawzięcie czytała jakieś psychologiczne czasopismo.
- Coś ciekawego?
- " Jak odbudować swoją pewność siebie" - pokazała dłonią cudzysłów.
- Ty chyba nie musisz- uśmiechnęłam się jedna stroną ust.
- Andy, nie podrywaj mi po raz kolejny sekretarki- odezwała się Emily wychodząc z gabinetu i zamykając go na klucz.
- To nie w moim stylu.
- Mhm Jasne- oddała klucz sekretarce i wyszła razem ze mną z budynku- zaparkowałam przy drzewie. Może nie będzie tak gorąco w samochodzie gdy stał w cieniu.
- Dzisiaj jest dość chłodno więc o to się nie martw- otworzyłam jej drzwi od kierowcy i zamknęłam za nią. Obeszlam dookoła pojazd i usiadłam na miejscu pasażera.
W niecałe piętnaście minut dojechałyśmy do kawiarni i wziełyśmy mrożoną herbatę na wynos.
- Do ciebie czy do mnie?- spojrzała na mnie z podniesioną brwią.
- Do mnie. Jestem sama do wieczora- położyłam dłoń na jej udzie i ścisnęłam. Odruchowo przyspieszyła żeby jak najszybciej być w miejscu docelowym.
Otworzyłam jej bramę pilotem by podjechała pod same drzwi.
- Nigdy nie zrozumiem jak można mieszkać w tak wielkim domu w trzy osoby.
- Nie rozumiem w czym problem- wzruszyłam ramionami.
- Ja wiem, że twoi rodzice są bogaci ale po co im tak wielki dom. Wystarczy mały, przytulny domek by czuć wiele miłości w nim.
- W tym domu nie ma prawdziwej miłości. To jest tylko na pokaz. Nic więcej.
- Oh Andy, twoi rodzice Cię kochają- usiadła tyłkiem na moim biurku i popijała herbatą- tylko nie zawsze potrafią to pokazać. Tak jak ty.
- Nie jest mi to do niczego potrzebne. Mam Ciebie, to mi wystarczy.
- Ja jestem tylko twoją terapeutką.
- I przy okazji kochanką- przysunęłam ją do siebie i zaczęłam całować po szyi.
- Nie chce pieszczot. Dzisiaj na ostro- spojrzałam na nią zdziwiona.
- Jesteś tego pewna? Nigdy nie chciałaś.
- Zmieniłam zdanie. No dalej.
- Rozbieraj się- zaczęłam ściągać z siebie ubrania, a z szuflady wyciągnęłam sztucznego penisa na pasku.
- Uwielbiam twoje ciało i tatuaże- ścisnęła moje piersi i pociągnęła do siebie.
Złapałam ją za pośladki i posadziłam na biurku. Nie zdążyła nawet zareagować, a ja od razu włożyłam w nią sztucznego penisa i zaczęłam się delikatnie poruszać.
- Jesteś gotowa?- powiedziałam jej do ucha.
- Taa...- nie dokończyła wyrazu bo energicznie poruszałam się w niej, a ona za to stękała jak najęta- o ja pierdole- złapała mnie za włosy i pociągnęła. Ugryzłam ją lekko w sutki i przez długi czas nie przerywałam tempa. Zaczęła wręcz krzyczeć pod koniec i opadła bez sił na moje ciało.
- Andy..jesteś niemożliwa- powiedziała między głośnymi oddechami.
- Jeszcze nie skończyłam- chciałam ją przenieść na łóżko ale usłyszałyśmy, że ktoś otworzył drzwi wejściowe. Popatrzyłyśmy się na siebie i w pędzie zaczęłyśmy się ubierać.
- Andy, córeczko jesteś?- usłyszałam głos ojca, który zmierzał w naszą stronę.
Dopinałam ostatnie guziki w koszuli i usiadłam na łóżku z książkami, a Emily udawała, że coś mi opowiada chodząc po pokoju.
- Dzień dobry Emily, miło Cię widzieć- uśmiechnął się ojciec do terapeutki.
- Dzień dobry panie Davis. Właśnie przygotowujemy się na nadchodzący rok szkolny. Andy ma duże zaległości z matematyki.
- Cieszę się, że ma w tobie wsparcie. Obiecała nam w tym roku świadectwo z paskiem- popatrzył się na mnie spod okularów.
- Zgadza się, a teraz nam nie przeszkadzaj.
- Za godzinę obiad. Zejdźcie to zjemy razem- zamknął za sobą drzwi, a ja popatrzyłam na kobietę.
- Serio? Ty nawet nie pamiętasz co to jest twierdzenie Pitagorasa.
- Jeżeli trójkąt jest prostokątny, to suma kwadratów długości przyprostokątnych jest równa kwadratowi długości przeciwprostokątnej- zrobiłam wielkie oczy- co, zatkało?
- No tak troszkę- pokazałam przestrzeń między palcami. Uderzyła mnie poduszką i usiadła naprzeciwko.
- To, że jestem humanistką nie oznacza, że nie rozumiem matematyki, a ty weź się lepiej do roboty bo jak usłyszę, że masz złe oceny to dostaniesz po dupie.
- Grozisz czy obiecujesz?- poruszyłam wymownie brwiami.
- Zboczeniec- przytuliła się do mnie i zaczęła przeglądać telefon.

Twój smakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz