III

711 50 5
                                    

Przyglądałam się sobie w lustrze szukając choćby jednej pozytywnej cechy. Ostatnio byłam dość krytyczna wobec siebie więc dużo czasu spędzałam na siłowni robiąc cardio by zarys moich mięśni zwiększył się. Podobałam się sobie z wyglądu ale mój charakter był okropny. Wiecznie niezdecydowana, szukająca czegoś co sama nie wiedziałam. Obracałam się w dość niebezpiecznym towarzystwie przez co często wdawalam się w bójki, znikałam na kilka dni lub leżałam gdzieś naćpana z jakąś dziewczyną.
Rodzice zawsze mogli na mnie liczyć ale martwili się moim psychicznym stanem. Nie raz wyżywałam się na nielegalnych walkach i wracałam do domu poobijana. Kiedyś nawet chciałam skończyć ze swoim życiem ale rodzice w porę się zorientowali i zaprowadzili mnie na terapię. Stąd znam Emily. Jest dobrą kobietą ale nie żywię do niej żadnych uczuć i ona dobrze o tym wie. Ciężko w cokolwiek mi się zaangażować, a jeśli już to zrobię to uciekam.

Przepłukuje twarz wodą i zaczynam  szykować się do szkoły.
- Andy, skarbie?!- słyszę moją mamę.
Staram się ignorować jej zaczepki ale wchodzi mi do łazienki.
- Czemu się nie odzywasz jak ciebie wołam ?
- Nie słyszałam. Miałam odkręcony kran- staram się ją minąć ale łapie mnie za rękę.
- Nie ignoruj mnie, proszę. Chciałabym z tobą spędzić trochę czasu. Tęsknię za tą szczęśliwą Andy- przytuliła mnie.
- Mamo, proszę..- odwzajemniłam gest i zamknęłam w szczelnym uścisku- w niedzielę zjemy z tatą obiad na mieście, dobrze?
- Obiecaj mi, że nie uciekniesz.
- Obiecuje mamo, a teraz muszę iść bo spóźnię się do szkoły- wyminęłam ją i dość szybko zebrałam się żeby po piętnastu minutach być na miejscu. Wysiadając zauważyłam żółtego peugeota na parkingu szkolnym, a z niego wychodziła nie kto inny jak Hannah Green. Obserwowałam jej ruchy jak wyciągała z bagażnika pudło z rzeczami. Musiało trochę ważyć bo widziałam grymas na jej twarzy. Podeszłam do niej szybko tak żeby mnie nie usłyszała. Przyblizylam się do jej ucha i powiedziałam:
- Chyba pani tych wszystkich rzeczy nie będzie sama niosła?- przestraszona nauczycielka ze strachu upuściła wszystkie torby ale moja reakcja pozwoliła wszystko uratować.
- Kurwa!- złapała się za serce.
- Nie ładnie tak przeklinać przy uczniu- uśmiechnęłam się jedną stroną jak zawsze.
- Jezu, to ty- popatrzyła na mnie z byka.
- Aż tak to nie. Wystarczy Andy. Pomóc? Źle zaczełyśmy więc powiedzmy, że to będzie taka rekompensata.
- Słyszałam jaki z ciebie cwaniak więc poradzę sobie sama.
- Ałć. Moje uczucia zostały zranione- zrobiłam smutną minę.
- Akurat wątpię, żebyś je miała- wyprostowała się- nie lubię zarozumiałych ludzi.
- Czasami nie warto słuchać plotek pani profesor- odwróciłam się od niej i poszłam w stronę wejścia z jej rzeczami.
- Ej, moje rzeczy!- słyszałam jak zamknęła samochód i biegła w moją stronę.
- No pięknie. Niby mnie nie lubi, a już biega za mną- zaśmiałam się i stanęłam pod pokojem nauczycielskim.
- Uważaj sobie dzieciaku- otworzyła drzwi i położyłam rzeczy na jej miejscu.
- Jak sobie pani życzy. Pani dorosła- już wychodziłam ale..
- Andy- odwróciłam się- dziekuje- i odwróciła się do nauczycielki.

*

Przeglądając książkę z licznymi wierszami musiałam słuchać jak moja przyjaciółka nawija o jakimś nowym chłopaku, który jej się spodobał ale ona twierdzi, że ją wkurza. Przewróciłam oczami gdy już zaczęła machać rękoma gestykulując.
- Idź z nim na randke- popatrzyłam w okno.
- Pojebało Cię? On jest nienormalny!
- A ty faktycznie grzeszysz normalnoscią.
- Tu nie o to chodzi! Jest arogancki, zarozumiały, narcystyczny i do tego głupi- skrzyżowała ręce.
- Idealna para- położyłam jej rękę na ramieniu- umów się z nim. Co ci szkodzi? Najwyżej uciekniesz oknem w łazience.
- Hmm..- udawała, że się zastanawia- będziesz moim bodyguardem?
- Nie ma takiej opcji Taylor. Zapomnij.
- No weź! A co jak mnie zgwałci i zabije?
- W restauracji? Chciałabym to zobaczyć jak cię dusi. Może by ci się coś poprzestawiało.
- Andy!- walneła mnie w mostek.
- Przecież wiesz, że żartuje- wstałam i ruszyłam w stronę klasy, w której miałyśmy mieć polski.
- To jaki jest plan? Weźmiesz ze sobą Emily żeby nie było podejrzeń?
- Skoro muszę robić z siebie głupa to tak by było najlepiej- wychodziłyśmy zza zakrętu i zobaczyłam jak w naszą stronę idą dwie nauczycielki- Hannah i pani Caroline żywo o czymś rozmawiając. Wydawało mi się, że wyglądają tak jakby się bardzo dobrze znały ale mogłam się mylić.
- Patrz, to ta nowa z panią od polskiego. Coś mi tu śmierdzi..
- Cześć dziewczyny, a wy dokąd?- zahaczyła Caroline.
- Pod sale od polskiego pani Profesor- odezwała się uśmiechnięta Taylor.
- Dzisiaj mamy zajęcia w sali komputerowej bo potrzebuje, żebyście zrobili kilkanaście plakatów reklamujących zbiórkę dla domu dziecka w naszej miejscowości. Nie czytałyście na stronie?
- Przepraszam, zapomniałyśmy sprawdzić- dziewczyna wdała się w dyskusję z nauczycielką, a ja bacznie obserwowałam Hane. Widziałam jej zainteresowanie tą zbiórką ale zbytnio się nie odzywała. Chyba poczuła, że się jej przyglądam bo odwróciła głowę w moją stronę i podniosła jedną brew do góry. Uśmiechnęłam się na swój sposób, a ta przewróciła oczami.
- Dzisiaj widzimy się w schronisku, pamiętasz?- zapytała.
- Nie mogłabym zapomnieć pani Profesor. Jest pani przygotowana na zbieranie kup?
- O nie. Ja będę głaskać psy, a ty będziesz zbierać.
- To tak nie działa. Pani też jest wolontariuszką więc ma pani takie same obowiązki co ja.
- Chyba sobie żartujesz.
- Pożyjemy zobaczymy- uśmiechnęłam się perfidnie patrząc jej w oczy, a ona zrobiła to samo.
- Hannah, Andy ma rację. Tak to działa. Sama się zobowiązałaś do tego więc nie bądź zdziwiona- nauczycielka zaśmiała się na to co matematyczka powiedziała.
- I ty przeciwko mnie?
Popatrzyłam na obie panie.
- Znacie się?
- Hannah to niestety moja przyjaciółka więc tak, znamy- przybliżyła się do niej.
- W takim razie to burzy moją teorię, że przyjaciółki składają się z jednej brzydkiej i jednej ładnej- złapałam się za podbródek.
- Co to ma znaczyć?- uniosła się matematyczka.
- To, że obie jesteście ładne? Przecież to logiczne.
- Davis bez komentarza- zawstydziła się pani Caroline, a druga już chciała coś powiedzieć ale jej przerwałam.
- Przyjadę po panią w drodze do schroniska więc proszę później mi wysłać adres smsem, a tym czasem hejka, pa- odeszłam tylko w mi znanym kierunku.
- Co za bezczelna..
- Przyznaj, że ci się spodobała- usłyszałam jak się zaśmiała.

Twój smakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz