Oparłam głowę o zagłówek, siedząc w samochodzie przyglądając się przesuwającemu widokowi za oknem. Baltimore wydawało się całkiem ładne, mimo okropnej pogody która dzisiaj tu panowała. Słońce zaszło za chmury i wiał nie przyjemny zimny wiatr ale w pewnym sensie miasto miało swój urok. Nigdy nie odwiedzałam tej części Stanów. Zwiedziłam wiele miast w swoim życiu, przez Hiszpanie, Włochy, Anglię czy Australię tak w Stanach nie spędziłyśmy z mamą za dużo czasu.
Przez jej pracę ciągle się gdzieś przenosiłyśmy. Powili stawało się to dla mnie zupełnie normalne. Jeżdżąc od kraju do kraju żyłyśmy na walizkach. Nie będę udawać, że nie było mi trochę przykro kiedy wyjeżdżałyśmy z Florydy ale prędzej czy później to musiało się stać.
Życie przeciętnych nastolatków było zbudowane dość schematycznie. Moje dość odbiegało od normy ale tylko w pewnym sensie. Spędzałam większość czasu czytając książki albo grając na fortepianie. Nie było w tym imprez, przyjaciół czy chłopaka. Byłam tylko ja i moja mama. Mogło wydawać się to męczące kiedy mniej więcej co pół roku przenosicie się do innego miasta czy nawet kraju. Ale spoko idzie się przyzwyczaić.
Nasza aktualna przeprowadzka różniła się od tych pozostałych. Tym razem miałyśmy zamieszkać z państwem Windsor i ich czwórką synów. Jeśli mówimy o niezbyt przeciętnym życiu to ich napewno do takiego nie nakazało. Byli jedną z najbardziej bogatych i wpływowych rodzin na tym świecie. Od wielu lat ich rodziny interes zajmował się produkcją alkoholu już od czasów prohibicji.
Czuje szturchnięcie w łokieć przez co wyciągam słuchawki z uszu. Spoglądam na moją mamę siedząc tu obok mnie.
-Pan Georg mówił coś do ciebie -odzywa się kobieta spoglądając kątem oka na kierowcę który wiezie nas do posiadłości.-Przepraszam, zamyśliłam się -mówię chowając słuchawki do torebki.
-Słyszałem, że wybierasz się do Blackwell Academy od pani Windsor, panno Cameron -odzywa się kierowca spoglądając na mnie w lusterku.
-Proszę nie mówi do mnie po nazwisku, wystarczy Ened -skinęłam do niego głową z niezręcznym uśmiechem. -Ale tak będę chodzić z tego co mi wiadomo do Blackwell.
-Napewno będziesz zadowolona, to bardzo dobra szkoła. Wszyscy synowi państwa Windsor ukończyli tę szkołę.
To było wyjątkowo dziwne. Jechać z mężczyzną który był elegancko ubrany i mógł zawieść Cię na każde twoje skinienie gdzie tylko chcesz. Nie chce chyba widzieć ile na koncie może mieć ta rodzina. Pewnie nawet nie umiałabym przeczytać takiej cyfry.
-Wszyscy w domu już nie mogli doczekać się waszego przyjazdu. Pani Olga która zajmuje się u nas w domu gotowanie i sprzątaniem od tygodnia przygotowywała wszystko na was przyjazd. Mam nadzieje, że będą się panie dobrze czuć a tobie Ened, że młodzi Windsorowie nie będą Ci się naprzykrzać bo z nimi to różnie bywa -kręci w zadumie głową. -Zapisze panią potem mój numer gdybyście czegoś potrzebowały zawsze jestem go usług.
-Bardzo dziękujemy -odpowiada za nas moja mama.
-Jestem pewien, że polubią panie Baltimore. To naprawdę urocze miasto, dzisiaj tylko pogoda nie dopisuje żeby wybrać się na spacer ale pewnie zmieni się to lada moment -wzdycha ciężko.
-Napewno wybierzmy się kiedyś na zwiedzanie ale to chyba już nie dzisiaj. Podróż była dosyć męcząca -mama gładzi moją rękę próbując dodać mi otuchy.
Nie wiemy za dużo o tej rodzinie, tylko tyle ile ujawnia prasa czyli dość nie wiele. Można być powiedzieć, że szczególnie cenili sobie prywatność. Biorąc pod uwagę, że przekroczyliśmy jakaś chwilę obrzeża miasta i teraz oprócz kilku domów nie było tutaj praktycznie nic. Z wiadomości w telewizji wiedziałam tylko tyle co praktycznie nic. Bogata rodzinka z czwórką synów i milionami dolarów na koncie. Aaron, Connor, Tayler oraz Wes Windsor byli dziedzicami rodzinnej fortuny i lada moment mieli przejąć rodziny interes stając na jego czele.
-A ile Pan pracuje u tej rodziny? -dopytuje brunetka.
-Oh już niedługo będzie ze dwadzieścia lat. Znam ten dom jak własną kieszeń a tę rodzinę traktuję jak swoją własną.
Urocze.
-Proszę spojrzeć już jesteśmy -wychylam się lekko żeby przez przednią szybę zobaczyć kamienisty podjazd rozciągający się przed nami a u jego szczytu ogromny dom. Może nawet bardziej ville ale zachowaną w starym stylu. Z jasnej cegły obrośniętej bluszczem. Tak coś w tym rodzaju.
***
Jak widzicie „Wicked Game" zostało cofnięte i przybrało nową formę. Jestem w trakcie poprawiania rozdziałów i tworzenia ich zupełnie od podstaw. Chcę dać wam coś naprawdę dobrego z czego będę dumna. Wszystkie postaci pozostaną te same i zarys fabuły mnie więcej też. Zmienią się jednak dialogi, akcja przybierze trochę inną formę. Nie chce wam za dużo spoilerować ale po prostu będzie lepiej. Mam dużo pomysłów i tylko czekam żebym wam wszystko pokazać. Jeśli macie jakieś pytania możecie pisać do mnie w wiadomościach prywatnych na wszystko opowiem. Mam nadzieje, że nie jesteście na mnie źli ale nastąpiła konieczność usunięcia tamtej wersji ale obiecuje, że pokochacie Wesa i Ened jeszcze bardziej. Postaram się w przeciągu najbliższych dwóch dni wrzucić pierwszy poprawiony rozdział. Będzie zabawnie hehe.
CZYTASZ
Lethal Desire
Teen Fiction(...) Może, nie tęsknimy za ludźmi tylko za życiem kiedy w nim byli...