The Vampire (DESTIEL ONE-SHOT) - part 2

321 37 16
                                    

Rok 2022

okolice Hillsborough, New Hampshire

Takiej burzy nad stanem nie było odkąd Claire Novak pamiętała – a pamiętała już całkiem sporo, kilkanaście lat, jeśli idzie o ścisłość, jak daleko była też w stanie sięgnąć pamięcią podróżowała sama, długa droga na piechotę czy za pośrednictwem przewoźnika nie stanowiła dla niej wyzwania. Tym razem podróż odbywała się z konieczności, przewoźnika stanowił zaś szemrany kierowca volkswagena jadący przypadkiem w docelowym dla niej kierunku; zabrał ją na stopa. Zaczęło tak lać, że zrezygnowała z upartego parcia naprzód pieszo wzdłuż oznaczonej na mapie żółtą linią dziewiątki. Pomachała ręką, zatrzymał się i nacisnął na klamkę, otwierając jej od wewnątrz drzwi.

Przejechali parę kilometrów i dotknął palcami jej uda.

– Nie możesz tu wysiąść, to środek niczego! – zawołał za nią, kiedy wyskoczyła z jego wozu, każąc mu jebać się samemu. – Totalne zadupie! Ej mała, no dawaj z powrotem – machnął na nią. – Sorry za tamto, nie? Postawię ci kawę. Podwiozę cię!

Pokazała mu fucka, odchodząc w deszcz. W ulewie jej długie kręcone blond włosy szybko się rozprostowały, poprawiła zarzucony na ramiona plecak; usłyszała, jak kierowca volkswagena odjeżdża, światło reflektorów oddaliło się, gdy spojrzała za nim, zastanawiając się, czy aby podjęła właściwą decyzję. Koleś miał rację, została sama na totalnym wypizdowie, po ciemku, w burzy. Gdzieś ponad jej głową przetoczył się głucho grzmot.

Pieprzyć to. Miała swoją godność, nikt jej nie będzie macał.

Zatrzymanie się, by rzucić okiem na mapę skończyłoby się śmiercią mapy, gdyby nie fakt, iż była pokryta laminatem. Krople deszczu spłynęły po śliskiej powierzchni, w świetle latarki Claire nie zobaczyła tyle, ile by zobaczyć chciała, to nie była szczegółowa mapa stricte tej okolicy, ale większej powierzchni, co oznaczało pokrótce, iż nie dowie się z niej wiele. Podniosła latarkę, snop światła padł na otaczający autostradę numer dziewięć las. Drzewa. Wszędzie pieprzone drzewa.

Opuściła latarkę. Minęły trzy sekundy, nim westchnęła ciężko, składając mapę, by schować ją do plecaka.

Jak znalazła się sama na autostradzie, późną porą, w tak mało sprzyjających spacerom pogodowych warunkach? Matka zapisała ją do szkoły z internatem, nie wytrzymała w niej długo – jesienny semestr rozpoczął się w październiku. Nie upłynęły dwa tygodnie, a dała nogę przez okno swojej sypialni. Matkę już z pewnością zawiadomiono, liczyła się z tym, biorąc pod uwagę, ile wynosiło czesne za kurewskie pół szkolnego roku; córka przepuszczająca taką szansę, puszczająca na zmarnowanie okrągłą sumę w amerykańskich zielonych dolarach? Hańba. Już pierwszego dnia przysięgła sobie, że tam nie zostanie, w szkole, i nie została. Dlaczego musiała rozpętać się burza? Idąc przed siebie na oślep (powtarzała sobie, że nie, lecz było to na oślep) ledwo co przez strumienie zimnej wody, ściekającej jej z kaptura, widziała, nie poddawała się jednak. Nie należała do tych, którzy się poddają.

Tak dotarła pod wysoką kutą bramę, stanowiącą przejście w potężnym murze z gargulcami.

Zmarszczyła czoło. Nie przypominała sobie, by na mapie zaznaczono, że w pobliżu stoi jakiś historyczny obiekt, podbiegła do bramy i osłoniwszy oczy zajrzała pomiędzy żelaznymi prętami na teren tajemniczej działki – w ciemności dostrzegła zarys budowli, stary zamek wznosił się ku niebu, jego najwyższe piętra niknęły w mroku. Ponownie, mapa, którą dysponowała nie była przewodnikiem turystycznym po Hillsborough. Nie miała obowiązku informować jej, że w lesie na wzgórzu stoi coś takiego.

No dobrze, raz kozie śmierć.

– Hej! – krzyknęła, potrząsając bramą. – Halo? Jest tu kto? Potrzebuję pomocy!

The Vampire (DESTIEL ONE-SHOT)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz