|Prolog|

14 1 0
                                    

      Dwoje mężczyzn. Dwoje ludzi. Dwa serca, które nigdy nie powinny być razem a cierpią z rozłąki, która nadejdzie nieubłaganie. Serca dwa na tyle naiwne, co śmiały snuć nadzieję na lepsze jutro. Serca na tyle żałosne, że przez taki okres czasu nie potrafiły rozpoznać i przyznać się do swych uczuć. Serca, które nie zasługiwały na uczucie zwane miłością, a jednak spadło to na nich jak grom z jasnego nieba. Właściciele tych serc uczuć nie znali. Czy to empatia, czy rozpacz... Nie nazywali słowami stanu w którym się znajdowali. Miłości zaznać nie chcieli. Sensu w tym żywocie gorliwie poszukiwali.
       A jednak dwójka tych ludzi stoi teraz nad brzegiem rzeki, żegnając nawzajem swe serca, bo oboje inne cele mieli. W czasach uprzedzenia i dumy, dwójka mężczyzn wiedziała, że fenomen ich serc spotka się z odrazą, a ich życia będzie niczym innym jak ciągłą ucieczką przez konsekwencjami swych czynów.  Ach, jakież to zabawne, że dwójka kosiarzy chciała dla siebie innego losu niż tego, którego sami wybrali przed laty! 
       Żegnając się wiedzieli, że ich serca już doszczętnie zgniją, zostaną doszczętnie bez uczucia, bo tylko razem czuli tak zwane uczucia.   Ich czas spędzony razem był zbyt krótki niż ten, który obiecywały sobie ich serca. Chciały dla siebie wieczności, a nawet więcej. Pragnęły raz na zawsze spocząć obok siebie i zostać razem na wieki.
       Odsunęli się od siebie trudem. Żadnego pocałunku nie złożyli drugiemu. Ich usta spragnione a ciała juz stęsknione. Nawzajem jedynie złożyli sobie obietnice, że będą mieć się dobrze.. że swego serca już więcej nie posłuchają. Będą pamiętać siebie na wieki, a jak się spotkają, udadzą, że o sobie już zapomnieli. Już nigdy ich serca nie doznają spokoju, ale to dobrze, to w porządku. Zasłużyli swymi czynami haniebnymi. Mało osób pozbawili tchu? Mało osób pozbawili matki czy ojca? Córki lub syna? Kochanka? Kochankę? Los za to ich tak pokarał a oni walczyć z tym zamiaru nie mieli.
         Dłonie się od siebie odsunęły. Już nie tak splecione jak chciały by dłużej. Jeden, którego serce kochało już dłużej, krok postawił pierwszy.  Lecz nie w kierunku swego kochanka. Cofnął się. Krok jeden, drugi... Aż odwrócił swą twarz, by nie widzieć tego grymasu na twarzy drugiego. Kroki stawiał dalej. Pewne na pokaz, by nie przytłoczyć serca drugiego. Przeszedł już pewien dystans a jednak wytrzymał i nie spojrzał się za siebie. Głowę spuścił w dół, czuł, że jego serce się ściska, że paradoksalnie krwawi, że już zanika.
         Oboje  nie wiedzieli co będzie dalej, co będzie z ukochanym. A jednak oboje nie ustąpili. Poszli obaj w swoją stronę. Ale czy to już? Czy to koniec? Jedno jest pewne, zbawienie ich już więcej nie spotka.


[~~~~~~~~~]

Prolog po mojemu, gotowy!✓
(Co z tego, że brzmi jak prolog i epilog w jednym ale co tam...)

Już niedługo wyjdą rozdziały! Mam nadzieję, że trafi to do odpowiednich osób.
Dziękuję i do zobaczenia wkrótce!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 30, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

|Zaklęci|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz