2. Co za pech

927 41 10
                                    


Miałam rozpocząć dziś swój 2 dzień pracy w nowym miejscu. Oczywiście byłam przygotowana, tylko dzisiejszego dnia miałam mieć rozmowę z moim szefem. I trochę się stresowałam.

Prace zaczynałam na 10 a było krótko po 8 więc miałam jeszcze sporo czasu. Zrobiłam pyszne śniadanie, nawet zdążyłam się wykapać. Ubrałam czarną sukienkę do tego żakiet oraz szpilki. A włosy poprostu rozpuściłam. Pomalowałam tylko rzęsy ponieważ moja cera była w dobrym stanie.

Po przekroczeniu progu The Schanter Company przywitałam się ze pracownikami oraz podeszłam do Sofii żeby pokazała mi mój gabinet, w którym miałam pracować przez najbliższy czas. Miałam okres próbny. Dziewczyna w końcu po 10 minutach narzekania wstała i zaprowadziła mnie. Szliśmy do windy, moje biuro było dość wysoko wieżowca gdyż było to 27 piętro. Pomieszczenie było całe oszklone, piękne białe meble, dwa biurka naprzeciwko siebie. Jak się okazało dziele mój pokój ze przystojnym blondynem. Były jeszcze regały na dokumenty oraz komoda z ozdobami. Zauważyłam, że chłopak przy biurku mi się przygląda.

-Hej. Jestem Pansy Hofferson.- Zaczęłam pierwsza naszą konwersacje.

-O, ja Ryan Martins, miło poznać.-Podaje mi chłopak rękę. Miał zielone oczy. 

Pogadałam jeszcze trochę z chłopakiem dowiedziałam się ze ma 26 lat. Pracuje tutaj już 3 lata. I jest jakiś tam informatykiem w firmie.

Rozłożyłam potrzebne mi dokumenty oraz zalogowałam się na laptopie który dostałam od asystentki szefa na stronę firmy. Pracowałam nad różnymi zadania i w między czasie pogadałam jeszcze z blondynem, który się okazał naprawdę bardzo miły i przyjazny.

Jakoś 3 godziny później miałam zadanie, czyli przynieść szefowi kawę, ponieważ asystentka źle się poczuła i pojechała do domu. Zjechałam windą na dół do restauracji żeby poprosić o kawę i ruszyłam do gabinetu szefa. Leciutko zapukałam, po chwili dostałam dość donośnym głosem proszę. Weszłam do środka i spojrzałam w stronę szefa. Przez 20 sekund moje serce chyba nie biło. Przed mną siedział pierdolony bóg piękności. Stałam w bez ruchu jakoś z 2 może 3 minuty aż otrząsnęła się gdy usłyszałam pytanie Pana Schantera.

-Czego?- Zapytał nawet nie patrząc na mnie.

-Przyniosłam panu kawę, pańska asystentka pojechała do domu gdyż się źle poczuła.- Odpowiedziałam szybko, bez namysłu.

Zwrok w końcu przerzucił na mnie. Nie ukazywał żadnych emocji. Po prostu na mnie popatrzył. Był to umięśniony brunet o pięknie brązowych oczach. Widać było, przez garnitur, że trochę na siłownie chodził.

-Dobrze, proszę panno Hofferson ją tutaj odłożyć.

Oczywiście bez żadnego sprzeciwu ruszyłam przez gabinet i już prawie położyłam kawę na biurku, tylko oczywiście z moim szczęściem musiałam się przewrócić i całą zawartość wylać na mojego SZEFA. Gabriel od razu wstał i szybko ściągnął swój drogi garnitur i koszule i O BOŻE jego klata wyglądała wow, miał sześciopak i był bardzo umięśniony. Rozebrał się żeby przypadkiem się nie poparzyć, kawa była gorąca.
Popatrzył na mnie wrogo.

-Przepraszam pana bardzo, nie chciałam. Mogę odkupić garnitur.

-KURWA.- Wydarł się na mnie.- Ten garnitur jest z Armaniego kosztował krocie, nie będzie cię na niego stać- Popatrzył na mnie oceniająco.

-W takim razie jak mogę panu pomoć- Miał racje, nie było mnie jeszcze stać żeby zapłacić za niego. Miałam dopiero okres próbny w tej firmie wiec nie zarabiałam milionów.

-Masz zostać po pracy i o 19 przyjść do mojego biura. Do widzenia panno Hofferson.- Mój szef usiadł spowrotem na krześle.

-Do widzenia panie Schanter.- Musiałam się zgodzić, ponieważ bardzo zależało mi na tej pracy i nie mogłam drugiego dnia zostać zwolniona.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 12, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Promise loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz