Był piękny sobotni poranek. Obudziłam sie około godziny 10:00 z dziwnym przeczuciem, że dzisiejszego dnia zdarzy sie coś ciekawego. Dlatego prędko wstałam, gotowa na nowe przygody czekające na mnie. Pierwsze co, ubrałam na siebie milutki biały szlafrok i udałam sie do jadalni, gdzie czekało na mnie śniadanie przygotowane przez Monicę. Na moje nieszczęście posiłek spożywała też tam akurat Luna, przez co byłam skazana na jej towarzystwo. Bez słowa usiadłam na miejscu naprzeciwko niej, i zabrałam sie za nakładanie sobie naleśnika na talerz.
— Słyszałaś o tym że twoja ciotka organizuje tu dzisiaj imprezę? — odezwała się nagle Valente, a na jej słowa myślałam że zaksztuszę sie zaraz herbatą którą przed chwilą popiłam
— Co do cholery? — zbulwersowałam sie, gdy tylko udało mi sie unormować oddech
— Uwierz mi że też nie jestem zachwycona tym pomysłem. Tymbardziej nie podoba mi sie fakt, że ustaliła zasadę że każdy gość ma przyjść z osobą towarzyszącą. — przyznała dziewczyna, na co dostałam ponownego ataku kaszlu z powodu kolejnego zachłyśnięcia sie napojem
Nagle w pomieszczeniu pojawiła sie osoba której totalnie sie tu teraz nie spodziewałam. Do jadalni bowiem wmaszerował zadowolony Simon, którego mina zrzędła gdy tylko zobaczył nasze zniesmaczone wyrazy twarzy, spowodowane tymi informacjami.
— Witam moje dwie ulubione dziewczyny. —uśmiechnął sie szczerze, zerkając raz na mnie raz na Lunitę, która jak zawsze zaczęła sie wielce szczerzyć w jego stronę na co miałam ochotę zmymiotować
— Cześć. — odpowiedziałam po chwili ciszy
— Co wam że wy takie nieswoje obie? — zapytał zaciekawiony, na co z Luną wymieniłyśmy znaczące spojrzenia
— Sharon organizuje dzisiaj przyjęcie tutaj, na które kazała przyjść z osobą towarzyszącą. —wytłumaczyłam, i w tym momencie chyba obie nas olśniło, gdyż równoczesnie poderwałyśmy sie z miejsca i popędziłyśmy w kierunku Alvareza
— Simon idziesz ze mną, proszę?! — błagała Lunita, robiąc oczy w stylu kota ze Shreka, na co chłopak cicho sie zaśmiał po czym przeniósł swój wzrok na mnie
— Kochanie, koniecznie idziemy razem. —powiedziałam flirciarskim tonem głosu, podchodząc do niego powoli zarzucając ramiona na jego szyji
— Emm Luna, przepraszam, ale myślę że pójdę z Ambar. — spojrzał niepewnym wzrokiem na dziewczyne stojącą obok nas, przesyłając jej przy tym delikatny uśmiech — Możesz zaprosić naprzykład Matteo
— O to napewno nie. — pokręciła przecząco głową, robiąc przy okazji oburzoną minę na słowa „mojego chłopaka" — Nie zadaję sie z tym idiotą
— I w tej akurat kwestii popieram ciebie totalnie. - przytaknęłam, po czym powróciłam wzrokiem do Simona, który uważnie mi sie przyglądał — Idziemy do mnie?
— Tak, pewnie. — pokiwał głową, a ja sprawnie złapałam go za dłoń i pociągnęłam w kierunku schodów — Do zobaczenia później, Luna!
Chwile później byliśmy już w mojej sypialni. Siedzieliśmy wygodnie na moim łóżku z zamiarem przemyślenia dokładnych informacji odnośnie naszego udawanego związku.
— Tak masz racje że musimy ustalić wiele kwestii, żeby później nie wzbudzić żadnych podejrzeń. — zgodził sie chłopak
— Podziękowania zostaw mi na później, a teraz ustalmy parę rzeczy. No więc poznaliśmy sie wiadomo że w Jam&Roller, tu akurat mówimy prawdę. Ile jestesmy w „zwiazku"? — zbierałam informacje, skupiając sie przy tym bardzo by zapamiętać dobrze wszystkie kwestie