To była kolejna nic nie wynosząca do życia Pawła zmiana w pracy, która na szczęście niedługo miała dobiec końca. Słońce już dawno zaszło.
Był on jedyną osobą która pozostała w pizzerii Road Dish Roma. Wszyscy inni już dawno udali się do domu,
ale on był zmuszony zostać aż do zamknięcia. Tak to już jest jak przegrasz zakład z właścicielem.
Od dłuższego czasu restauracja stała umyta i posprzątana, więc teraz tylko pozostało mu siedzenie
i kontemplowanie nad swoją marną egzystencją. Bowiem starał się
o lepszą posadę już od jakiegoś czasu, aczkolwiek nie miał doświadczenia co sprawiało, że mimo wysiłków, oraz rozsyłania swojego CV do każdej placówki jakiej tylko znał, nigdy nikt nie zadzwonił.
Zostało już 10 minut do końca, Paweł postanowił, że wyjdzie trochę przed czasem. A co tam, raz się żyje.
Już stawiał swoją stopę po drugiej stronie drzwi wejściowych kiedy zadzwonił telefon pizzeri. Chłopak wydał z siebie soczyste, głośne "Kurwa mać"
i obrócił się na pięcie. Podniósł słuchawkę i wypowiedział wyuczoną na pamięć formułkę:
-Road Dish Roma słucham.
Rozmówca nic nie odpowiedział. Było słychać tylko jego ciężkie dyszenie. Paweł powtórzył formułkę:
-Road Dish Roma słucham.
-D-dobry wieczór. Chciałbym zamówić pizzę.
Chłopak bardzo chciał odpowiedzieć "No co ty nie powiesz", ale powstrzymał się, jako iż chciał zachować posadę.
-Jaką pizzę?
-Margaritę proszę. Z dostawą na
ul. Jana Pawła II 21/37.
-25zł. Będzie do 30min.
Paweł rozłączył się. Zaczął przeklinać Boga za to, że teraz musi zostać po godzinach, ale mówi się trudno. Samotny kucharz rozpoczął walkę
z ciastem i serem. Czym bliżej był ukończenia swojego dzieła tym bardziej myślał o tym, że po raz drugi już dzisiaj będzie musiał sprzątać. Udało mu się skończyć po
25 minutach, więc wiedząc, że może się spóźnić, wrzucił 5 bieg i nie oglądał się za siebie.
Udało mu się zdążyć na czas, więc otarł czoło z potu. Wyszedł
z samochodu, wziął pudełko
z plackiem, zamknął drzwi i popędził w kierunku wejścia. Nacisnął dzwonek i czekał. Czekał. I się doczekał. Otworzyło mu stworzenie które ciężko było nazwać człowiekiem. Szablonowy, aczkolwiek dosyć ekstremalny, przykład Nerda. Był bardzo chudy i blady, zapewnie od siedzenia w piwnicy. Miał na sobie granatowy, lekko już śmierdzący dres z plamą po niezidentyfikowanym białym płynie. Jego włosy były w kolorze brązu, nie za ciemnego i nie za jasnego. Wielkie wory pod oczami sugerowały kilka nieprzespanych nocy, a usta błagały o nawilżenie pomadką. Paweł nie był w stanie określić ile owy mężczyzna miał lat. Było to albo 17 albo 43.
-O... O pizza. Tak szybko. Fajnie. Bardzo fajnie. - powiedział cichym głosem klient.
-25zł się należy.
-Tak, tak, już. Czy mógłby Pan wejść na chwilkę, bo muszę znaleźć portfel, a tu tak zimno na zewnątrz. Ciemno bardzo. Niebezpiecznie.
Paweł bez zastanowienia wszedł na ganek, chciał mieć to już za sobą. Myślał o cieplutkim łóżeczku
i pyszniutkiej Colce. Chciał już móc odpalić GTA i pograć w swoją ulubioną grę. Błogie rozmyślania nieoczekiwanie przerwała mu cegła którą dostał w skroń.
CZYTASZ
Pizza, piwnica i ruchanie.
RomanceOpowieść o tym co w opisie. Nic mniej, nic więcej. Pozdrawiam moich kolegów.