Rozdział Pierwszy

60 10 10
                                    

I kto by pomyślał, że to ja ogarnę się pierwsza. Była 8:00, a ja stałam pod domem przyjaciółki i wyczekiwałam jej przyjścia. Nie tylko ona będzie tym zdziwiona.

Spotkałam się z mamą w salonie i chciała zmierzyć mi gorączkę, bo nie wierzyła, że bez powodu wstałam tak wcześnie. No i w sumie to miała dobre przeczucia, ale nie chciałam dokładać jej dodatkowych zmartwień, ostatnio ma ich nadzwyczaj dużo.

Od śmierci taty minął rok, a dalej trzeba było załatwiać papiery związane z jego firmą. Przejął ją mój starszy brat, Luke, który swoją drogą nadaje się do tego jak nikt inny. 

Po pięciu minutach najpiękniejsza istota na ziemi (zaraz po mojej mamie) opuściła swój dom w zadziwiająco dobrym humorze. Madison ma blond włosy, które dzięki słońcu wyglądają jeszcze lepiej. Jest zdecydowanie bardzo szczupła i całe szczęście, wie to. 

–Co robisz pod moim domem tak wcześnie i kto ci kazał–mówiłam, jest zdziwiona.

–Znowu ten sen, ostatnio nawiedza mnie coraz częściej i budzę się zdecydowanie za szybko. Potem już nie ma mowy o spaniu–zawsze byłam szczera z Maddie, nikt nie rozumiał mnie tak jak ona. Zawsze wiedziała co powiedzieć.

–Rozmawiałaś o tym z mamą?

–Wiesz, mama nie wie o tej całej sprawie i myśli, że za dzieciaka coś nam się przestawiło i tak nagle przestaliśmy się lubić–tak naprawdę tylko Madison wie o tej całej sprawie, tylko jej ufam na tyle, żeby mówić o tym, co wydarzyło się w dzieciństwie.

–Wiesz, że to nie twoja wina, prawda? Ty tego nie wywołałaś, na miejscu byłaś później–Szkoda, że on tego nie może, albo nie chce tego zrozumieć. 

Ale czemu miałby to robić, przecież nigdy nie byłam u niego na pierwszym miejscu, tak, jak on u mnie.

–Po prostu kiedy ta cała sytuacja odtwarza mi się w głowie, to nie jestem w stanie się nie obwiniać. On też to robi, co nie ułatwia sprawy. Maddie, męczy mnie to udawanie, że go nienawidzę–Nie rozklej się Ivy, bo sie rozmażesz.

–Kochanie, wiem, że zarówno on jak i ona byli dla ciebie ważni i dalej są, ale jak ktoś nie chce czegoś zrozumieć to nigdy się to nie uda. Choćby skały srały oni będą przy swojej wersji. Jesteś za młoda na rozmyślanie o tym wszystkim, powinniśmy chodzić na imprezy, objadać się aż będą nas boleć brzuchy, po prostu się bawić, a nie rozmyślać nad tym, co wydarzy się następnego dnia i czy znowu ktoś będzie cie o to obwiniał. A teraz odpalaj swój samochodzik i jedziemy do szkoły bo się zaraz spóźnimy–pocałowała mnie w policzek po czym zapięła pasy. Właśnie za to ją kochałam, to była moja Madison Torres, która była moim światełkiem w tunelu, w którym mogłoby się zdawać, że już nic nie pomoże. Specjalnie mówiła on i ona, bo wie, że wypowiadając te imiona razem, mogłabym nie wytrzymać I rozpłakać się na dobre.

***

Wchodząc do szkoły nie spodziewałam się, że przybiegnie do nas Levi, cieszący się jak małe dziecko.

–AAAAAAAAA, DZIEWCZYNY SŁUCHAJCIE TEGO–cały Levi.

–O co chodzi?–odpowiedziałam pierwsza z entuzjazmem wymalowanym na twarzy, bo kiedy Levi jest w szkole czymś tak bardzo ucieszony, to oznaczało to same dobre wieści.

–Gdzie zgubiłeś Archera?–spytała Maddie, co spotkało się z moim zabójczym spojrzeniem, choć sama byłam ciekawa.

–To nie jest teraz ważne, ale słuchajcie tego. Jesteście gotowe? Tak? To słuchajcie. Michael ogłosił imprezę, bo jak wiemy, ostatnie nasze przedstawienie wyszło niesamowicie i każdy był zadowolony naszym występem. Także z właśnie tej okazji jest organizowana impreza dla uczestników koła teatralnego, a odbędzie się ona w Mysticlub. Rozumiecie to?! MYSTICLUB–Levi zawsze odpowiada sobie sam na pytania. Ale chwila, gdzie? MYSTICLUB?! Przecież to jest najlepszy klub w mieście jak nie w kraju. Cały Madryt marzy o tym, aby spędzić tam choć chwilę.

Since I Lost You [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz