Przez zamazany obraz ciężko coś dostrzec. Dopiero po dłuższej chwili do t/i dociera, że jest w wodzie. Bańka wypełniona cieczą unosi się w powietrzu. Dziewczyna nie wie jak długo wstrzymuje oddech. Jednak jest pewna, że zaraz umrze.
Na dole stoją dwie osoby. Chichot prawdopodobnie należy do kobiety, natomiast zniekształcony przez wodę głos do młodego mężczyzny. Wyciąga rękę w kierunku bańki niezrozumiale coś krzycząc.
W ostatniej chwili t/i odkrzykuje. Masa bąbelków wypływa z kształtnych ust. Wtedy też jej płuca zalewa woda.
***
Był środek nocy, kiedy szła mostem zalewając się łzami. Wszystko układało się coraz gorzej. Nie dość, że nie radziła sobie w szkole to jeszcze została wyrzucona z roboty.
Kłamałaby mówiąc, że nie myślała o samobójstwie. Niestety za bardzo się bała, żeby spróbować targnąć się na życie. Rozpaczając nad swoim istnieniem nie zauważyła wysokiego chłopaka, którego niechcąco trąciła.
- P-przepraszam... - Zająkała się, ale została zignorowana.
Szedł równym tempem niczym zahipnotyzowany. Zwinnie przeskoczył przez barierki, po czym pochylił się w kierunku rzeki. T/i widziała oczami wyobraźni jak spada. W ostatnim momencie objęła umięśniony tors przyciągając go z powrotem. Mało brakowało, a skończyłby martwy.
- Hej! Jak już musisz to zrobić to może zabrałbyś mnie ze sobą? – Spytała szeptem, po czym pociągnęła nosem.
Nieznajomy jakby się ocknął. Gwałtownie się przekręcił uderzając przy tym dziewczynę łokciem.
- Jesteś szalona?! – Fuknął, przeskakując z powrotem w bezpieczne miejsce.
- Ja? To Ty chciałeś skoczyć! – Chwyciła się za obolałe miejsce.
- Suka. – Rozzłoszczony warknął pod nosem myśląc o swojej siostrze.
- Słucham? – T/i nie mogła uwierzyć własnym uszom.
- Widziałaś mnie cały czas? – Zmarszczył brwi.
- Ciężko nie zauważyć tak wysokiego mężczyzny.
Chłopak przed nią był przynajmniej o głowę wyższy. Miał kruczoczarne, lśniące włosy i niespotykanie duże brązowe oczy. Ubrania w ciemnych odcieniach uzupełniała skórzana kurtka oraz rękawiczki bez palców. Wyglądał jak młody członek mafii.
- Skąd przyszedłem?
- W zasadzie to zauważyłam cię dopiero jak na ciebie wpadłam.
- Ahh... To wiele tłumaczy. Wiszę ci przysługę, a teraz bywaj. – Odwrócił się na pięcie.
- Huh? Przysługę, której nigdy nie spłacisz? Powiedz mi chociaż jak masz na imię?
Dziewczyna miała wrażenie, że każdy mięsień w jego ciele się napiął. Bardzo powoli przekręcił się by na nią spojrzeć.
- Nie musisz go znać. Wymyśl coś innego.
- Pomogłam ci. Wyznanie imienia to chyba mała przysługa? Mam prawo poznać osobę, której ocaliłam życie.
Chłopak zacisnął usta wyraźnie niezadowolony. W jego oczach można było dostrzec wściekłość, a także przerażenie.
- Masz chłopaka?
- C-co? Nie mam... Co to ma do rzeczy?
- Może pójdziemy na randkę? Tak spłacę dług.
- Jesteś tak dziwny, że dosypałbyś mi tam jeszcze cyjanku. – Pokręciła głową.
- Masz rację, przeszło mi to przez myśl.
T/i nie do końca rozumiała poczucie humoru nieznajomego. Tym bardziej, że ton miał całkiem poważny.
- Zdradź po prostu jak się nazywasz.
Wystraszyła się, kiedy chłopak chwycił ją za ramiona i schylił się na wysokość jej oczu.
- Posłuchaj... Mogę dla ciebie zrobić wszystko. Zabrać cię na randkę, dać dużo diamentów albo nawet pozbyć się kogoś nieprzychylnego. Nie każ mi tylko...
- Nie chcę nic innego. Wystarczy mi twoje imię. – Mówiąc to strzepała jego dłonie.
Wziął głęboki oddech walcząc ze sobą. Wiedział, że skoro uratowała mu życie to nie mógł kłamać. Honor cenił ponad wszystko.
- Leprechaun. – Wyszeptał ledwo słyszalnie.
Rozzłościło go, że dziewczyna parsknęła śmiechem.
- Jak? Proszę powtórz.
- Le-pre-chaun. – Wydukał przez zaciśnięte zęby. – Trzeci raz już nie powtórzę. Moja mama miała irlandzkie korzenie. To dlatego tata tak mnie nazwał.
T/i teatralnie przekręciła oczami.
- Leprechaun, skoro nie chcesz podać mi prawdziwego imienia to powiedz chociaż, czemu chciałeś skoczyć?
Chłopak wydawał się bardziej niż wściekły. Zacisnął smukłe palce w pięści i niechętnie odparł:
- Siostra rzuciła na mnie urok. Nie wiedziałem co robię. Dostałaś to czego chciałaś, więc teraz wybacz, ale pójdę wyrównać rachunki.
Tym razem postanowiła go nie zatrzymywać. Uniosła głowę w stronę gwieździstego nieba – wyjątkowo pięknego tej nocy. Gdy znów spojrzała przed siebie chłopaka już nie było. Odruchowo podbiegła do barierek, żeby spojrzeć w dół. Na szczęście nie skoczył. Po prostu rozpłynął się w powietrzu.
CZYTASZ
Say my name || Yunho Jeong
FantasyT/i co noc nawiedzają koszmary. Sytuacja zmienia się, kiedy ratuje życie przypadkowo napotkanemu chłopakowi. Jedyne czego oczekuje w zamian to poznać jego imię. Nieznajomy jest nieprzychylnie nastawiony do dziewczyny, a także jej prośby. Jednak sp...