Od kilku dni nieznajomy krzątał się w myślach t/i. Zbył ją pod każdym możliwym względem. Jednak jego wyjątkowa uroda sprawiła, że żałowała pochopnej decyzji.
- Mogłam się zgodzić na tą randkę. – Głośno westchnęła. – Nawet normalnego imienia nie mógł wymyślić. – Prychnęła. - Leprechaun, chciałabym cię jeszcze spotkać.
Następnego dnia zaczynał się weekend, więc postanowiła się upić i przestać myśleć o czymkolwiek. Nie była pełnoletnia, ale nie raz kupowała kilka butelek soju w pobliskim sklepie. Wmawiała sobie wtedy, że musi wyglądać niezwykle dojrzale.
***
Długo zastanawiała się nad smakiem alkoholu, aż w końcu zdecydowała się na trzy różne. Jednak kiedy tylko otworzyła lodówkę ktoś za nią z takim impetem zamknął drzwiczki, że butelki w środku się zatrzęsły.
- To nie dla ciebie, smarku. – Znajomy głos szepnął nad jej uchem.
Nie mogła powstrzymać uśmiechu, gdy znów ujrzała niedoszłego samobójcę.
- Idealne dla osób w twoim wieku. - Wcisnął jej w dłonie mleko jagodowe.
- A Ty to ile masz lat? 100?
- Dokładne 223. – Odparł jak zwykle poważnie.
- Powinieneś być bardziej wyluzowany, stetryczały staruszku. – Westchnęła wpatrując się w małą buteleczkę.
- Powinnaś wiedzieć, co jest dla ciebie dobre. – Odparł obojętnie.
Wydawał się podirytowany, jakby ktoś wbrew jego woli kazał mu się tu pojawić. Pościągał z półek przypadkowe produkty, a przynajmniej t/i miała takie wrażenie.
Poszedł do kasy zapłacić, po czym usiadł przed sklepem czekając na nastolatkę.
- Może jednak kupię trochę alkoholu i razem się napijemy? – Spytała dosiadając się.
- Nie znasz mnie, więc nie proponuj takich rzeczy. Mogę chcieć cię upić, żeby potem zabrać do domu i poćwiartować.
- W zasadzie to ja próbuję cię upić, więc to ty powinieneś się obawiać. - Chichot mimowolnie wyrwał się z ust t/i.
Chłopak zawtórował śmiechem. Jednak gdy tylko zdał sobie z tego sprawę stał się rozzłoszczony.
Przynajmniej na chwilę udało jej się rozbawić tego przystojnego ponuraka.
- Blisko znajduje się to miejsce potencjalnej zbrodni? – Spytała, zanim zaczęła delektować się mlekiem.
- Nie.
- Znów siostra rzuciła urok?
- Nie. – Cicho westchnął patrząc gdzieś w dal.
- Ciężko się z tobą rozmawia.
- Po prostu mam cię dość.
- Nie musisz ze mną siedzieć. Nikt ci nie kazał. – Burknęła nadąsana.
Po chwili niezręcznej ciszy zaczęła dyskretnie obserwować nowego kolegę. Nie wiedziała, czy go jeszcze kiedyś spotka, więc chciała zapamiętać każdy szczegół. Dzisiaj miał roztrzepane włosy - wyglądały na czesane przez wiatr. Jasny T-shirt pod ciemną bluzą oraz odznaczający się gruby, srebrny łańcuch na szyi.
- Moje życie nie jest łatwe, a teraz dodatkowo się skomplikowało. – Nagle przemówił.
- Gdzie mieszkasz, Lepre...
Nie mogła dokończyć, ponieważ chłopak obawiając się, że wypowie jego imię sprawnym ruchem wcisnął słodką bułkę między jej wargi.
- Zapomnij o tym, co powiedziałem kiedy pierwszy raz się widzieliśmy. Mieszkam bardzo daleko. Nie trafiłabyś tam sama. Zresztą to na pewno nie miejsce dla małych dziewczynek.
- No tak, zapomniałam, że jesteś dwustuletnim staruchem. – Odparła wciąż z pełną buzią.
- Hej t/i! – Ktoś zawołał z oddali.
Gdy zerknęła przez ramię ujrzała swojego dobrego przyjaciela ze szkoły – Bangchana. Szczerzył się jak głupi podbiegając do rówieśniczki.
- Nie za bardzo objadasz się na noc? - Bez pozwolenia zabrał nadgryzioną bułkę z anko. - Zadbam o twoją linię, nim będzie za późno.
- Spokojnie, to nie moje. Parę dni temu poznałam... - Zaniemówiła, gdy spojrzała na puste krzesło przed sobą.
- Wciąż masz niewidzialnych przyjaciół? Mam nadzieję, że to cycata blondynka. Z chęcią usiądę jej na kolanach. – Mówiąc to zajął miejsce na którym chwilę wcześniej siedział tajemniczy chłopak.
- Dureń. – Rzuciła w kierunku towarzysza pustą butelkę po mleku.
CZYTASZ
Say my name || Yunho Jeong
FantasyT/i co noc nawiedzają koszmary. Sytuacja zmienia się, kiedy ratuje życie przypadkowo napotkanemu chłopakowi. Jedyne czego oczekuje w zamian to poznać jego imię. Nieznajomy jest nieprzychylnie nastawiony do dziewczyny, a także jej prośby. Jednak sp...