Zwiedzałam właśnie z klasą Sąd Anielski. Nie na widzę szkolnych wycieczek. Są takie nudne.
- Hej Zoey, musimy lecieć wszyscy mamy spotkać się przy Bramie Piekieł.
- Spoko już lecę - powiedziałam i wzbiłam się w powietrze. Uwielbiam czuć wiatr w skrzydłach. Za mną leciał mój kumpel Ben. Miał śliczne niebieskie oczy i blond włoski, a jego skrzydła były śnieżnobiałe. Do tego był cholernie przystojny, ale nic z tego jest gejem. Uwielbiam spędzać z nim czas. Wylądowałam obok naszej nauczycielki, pani Windson. Mój przyjaciel podążał tuż za mną.
- Skoro są już wszyscy to zaczynamy. Radzę stać spokojnie bo jat wpadniecie w przepaść to już się z niej nie wydostaniecie - wiadomość nauczycielki skierowana była do chłopaków, którzy w tej chwili skończyli się przepychać. - Tak więc jak wiecie tutaj strącane są wszystkie anioły, które złamią prawo...
Dalej nie słuchałam nauczycielki. Czułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam głowę, w cieniu stała zamaskowana postać.
<>
Cała klasa poszła do toalety, ja czekałam na nich przy przepaści. Stałam przodem do przepaści. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona i spycha w przepaść. O matko to się nie dzieje naprawdę. Łzy zaczęły mi lecieć. Usłyszałam za sobą czyjś śmiech, a następnie krzyki.
- Zoey - przeraźliwy krzyk Bena.
- Ratunku - krzyknęłam.
<>
Obudziłam się bo słońce świeciło mi w oczy. Usiadłam, spojrzałam na swoje skrzydła. Były czarne. Więc to nie był sen. Upadłam. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy.
i co jak tam komentujcie plis z góry dzięki