Kiri pov
Milczał przez ponad godzinę, w sumie ostatni raz kiedy przemówił było odpowiedzią na pytanie Mica na lekcji angielskiego. Wydawał się odległy, smutny. Po prostu odbiegający od rzeczywistości. Wydawać by się mogło, że w ogóle go tu nie ma.
Jeszcze pięć miesięcy temu krzyczał na Kaminariego za jego głupkowate rzeczy, albo nazywał Lide Sonikiem, którym z resztą mógłby być. Rzeczy, które po prostu były dla mnie śmieszne. Ale nie teraz, nie przez te ostatnie kilka tygodni.
Od porwania, od upadku All Might'a, od brutalnej walki którą toczył razem z Midoriyą. Wszystko się zmieniło. Chciałby zobaczyć sens w czymkolwiek kiedy ktoś coś do niego mówi, kiedy z kimś rozmawia. Czuł się zagubiony w swoich własnych myślach. Gdziekolwiek nie spojrzał wszystko bolało. Wszystko było bolesne, na nic nie potrafił patrzeć, jakby tonął, spadał w dół. Ale nie miałem najmniejszego pojęcia jak mogę mu pomóc. Próbowałem z nim o tym pogadać, może jedna z takich właśnie głupich rozmów cokolwiek by wniosła. Ale oczywiście on nie popierał tego pomysłu. Zamknął się sam ze sobą.
Miałem tylko jedną rzecz , której pragnąłem bardziej niż cokolwiek innego, i miałem szeroką nadzieje, że jakimś cudem będę mógł to robić. Miałem potężną ochotę go przytulić. Chciałem trzymać go blisko siebie tak długo dopóki nasze serca nie stały by się jednością. Dopóki nie zaczęlibyśmy wspólnie oddychać, w tym samym tempie. Chciałbym delikatnie przeczesać jego włosy swoimi palcami, poczuć ich miękkość..
Nie chciałem, żeby miał powód do tego, żeby czuł się samotny, przecież nie jest samotny. A mimo wszystko, na takiego wyglądał.
- Kiri, Kiri wstawaj!
Odskoczyłem, żeby zobaczyć Mica wpatrującego się we mnie. Był pochylona nade mną, jego oczy wydawały się wątpliwe i zakłopotane.
- Słuchasz mnie w ogóle? - Powiedział przysuwając się trochę bliżej mnie. Nie zorientowałem się, że lekcja się zaczęła.. A z moich obliczeń wynika, że do końca zostało już tylko jakieś dwanaście minut.
- Nie, przepraszam, zamyśliłem się tak jakoś i odleciałem..
- Więc co jest tak bardzo ważne, że staje się ważniejsze od lekcji? - Jego ton brzmiał teraz głupio, w dodatku nie zabrakło tego jednoznacznego uśmiechu..
Starałem się złapać wzrokiem Bakugo, ale okazało się, że nie ma go już w swojej ławce. Podniosłem głowę i rozglądnąłem się po klasie. Nikt się tym nie przejmował. Dlaczego tak było?
Zacząłem się powoli martwić. Spojrzałem na Mine rozmawiającą z Kaminarim, który siedział przed nią.
- Hej! Widzieliście Bakugo?
- Bakugo? Nie siedzi w swojej ławce? - Kaminari patrzył chwile zaskoczony. Odwrócił się od dziewczyny i dostrzegł pustą ławkę. Że też musiał sprawdzać czy na pewno mam racje..?
Nie winie ich za to, to zdecydowanie dziwne. Zawsze twardo pilnował czasu lekcji. Nigdy się nie spóźniał mimo, że poranne godziny na prawdę do tego zachęcają. Co więcej, nigdy nie wyszedłby z ławki w czasie lekcji.- Musiał po prostu wyjść do łazienki - Odparła Mina, musiała mieć racje. To na pewno był o to.
- Razem z plecakiem? - Powiedział Sero kładąc się na ławce.
Zabrał plecak ze sobą? Na pewno go tutaj nie ma. Sprawdziłem podłogę, jego ławkę łazienkę. Całą sale. Zabrał to, po prostu wyszedł. Po prostu pominął lekcje.
Słyszałem Mine entuzjastycznie rozmawiającą o nowej grze którą znalazła na telefonie. Nikt. Nikt się nie martwił. Dlaczego tak się dzieje? Bakugo ma skłonność do robienia nagłych i impulsywnych ruchów. Musiał po prostu wyjść.
Nie mogę przestać o tym myśleć. Jeśli coś sobie zrobił? Albo jeśli jest smutny? Wiem, że nie powinienem się tak martwić, może jestem nadopiekuńczy? Jestem irracjonalny ale nie mogę czuć się dobrze z takim brakiem poinformowiania.
- ...., prawda Kiri? - Nie mam pomysłów o czym ona mówiła. Cokolwiek powiedziała na pewno było to o tej nowej grze, zbytnio się tym nie przejmuję. Jestem przyzwyczajony, że zawsze pyta się mnie o zdanie, cokolwiek by nie mówiła, tak jakbym uczestniczył w konwersacji. A ja zawsze odpowiadam. Tak na prawdę obojętnie co odpowiem, jej reakcja będzie taka sama, bo ostatecznie i tak mnie nie słucha.
- Tak haha - Uśmiechnąłem się miło do niej, miło jak zawsze. Przytaknąłem kiedy skończyła swoją niekończącą się wypowiedź... a jednak.
Poszedłem go poszukać. Bakugo może i jest strasznie zły i agresywny, ale w życiu nie pominąłby lekcji chyba, że miałby na prawdę wielki powód. Moje zmartwienie znacząco rosło z każdym krokiem. Coś było źle przez ostatnie tygodnie, widać nie jestem idealnym mężczyzną, żeby to zauważyć.Miałem w myślach to, żeby wyjść, a przez przypadek z kimś się zderzyłem. A bardziej bym powiedział, że z czyimś biustem.. No i.. rzeczywiście, były po piersi Midnight. Ledwo dałem rade ustać na nogach i nie upadłem. Poniekąd się cieszę.
- Gdzie się wybierasz chłopczę? - Mógłbym pszysiądz, ze nie brzmiało to jak pytanie. Stała na swoim miejscu przed drzwiami. Definitywnie nie miała zamiaru mnie wypuścić bez na prawdę dobrego wytłumaczenia. No a tak się składa, ze nie miałem żadnego.
Moje dwanaście minut dobiegło końca, cholera.
'°„৲৻↝⇩'⨉×⨉'⇩↝৻৲„°'
Stan klasy był monotonny. Na początku usłyszałem tylko wrzask, prawdopodobnie wybiegający z ust Miny. Potem zaczęła zadawać jakieś niemęskie pytania na które nie miałem zamiaru odpowiadać. Na pewno nie wyglądało to tak jakby miała się teraz zamknąć. Ale nie przejmowałem się tym, nie słuchałem jej. Po kilku minutach po prostu stałem się stłumionym tłem do swojego własnego myślenia.
Straciłem z byt dużo czasu na myślenie o tych wszystkich teoriach które miałem.
Myślałem o tym na prawdę dużo, rzuciłem się na łóżko i patrzyłem w pusty sufit. Niektóre z tych teorii na prawdę miały sens, inne w ogóle nie miały prawa się kiedykolwiek wydarzyć. Ale zdecydowanie najstraszniej było myśleć, że może to ja zraniłem jego dumę. Może Bakugo myśli o mnie bardziej niż o Lidzie? Jak o Todorokim? Nie, to ostatnie nie może być, przecież Todoroki to jego najgorszy przeciwnik.
Midoriya miał racje, wtedy, kiedy Baku nie chciał zaakceptować ich pomocy. Tylko moją. Myślałem, że to dlatego, że jesteśmy przyjaciółmi. Ale bardziej myślałem o... może dlatego, że nie uważa mnie za żadnego rodzaju zagrożenie? Nie jestem najgorszym wrogiem, więc zaakceptowanie mojej pomocy nie znaczyłoby wiele.
Myślę, że jesteśmy przyjaciółmi w jakimś punkcie. Pięć miesięcy temu, kiedy się razem śmialiśmy, i kiedy razem trenowaliśmy, kiedy pomagał mi się uczyć.
Nigdy już na mnie nie spojrzy. Zjebałem? Co zrobiłem, że go straciłem?
Myślałem o tym czy mi ufał, trzymał mnie za rękę, uszczęśliwiało mnie to. Byłem zbyt chciwy? Posunąłem się za daleko? Czemu nie potrafię tego zauważyć..
Moje myśli nagle zostały przerwane przez dzwonek. Dzwonek, który brzmiał bardziej jak budzik.
Musiałem z nim porozmawiać. Musiałem mu powiedzieć jak bardzo go szanuję. Jak silny, myślałem, że jest. Ile dla mnie znaczył. Musiałem przeprosić za mój błąd, cokolwiek by to nie było. Nawet jeśli nie byłem pewien czego się stało, nie mogłem go stracić. Potrzebowałem go z powrotem.
Jak najszybciej pozbierałam swoje rzeczy i wybiegłam na dwór. Słyszałem jak Mina woła mnie po imieniu, ale to nie ma znaczenia. Nic teraz nie ma znaczenia, tylko on.
'°„৲৻↝⇩'⨉×⨉'⇩↝৻৲„°'
Nie było go w swoim pokoju. Pukałem przez jakieś 5 minut. Nie było go tam, na pewno by na mnie nakrzyczał, z pewnością.
Zdecydowałam się więc wrócić do stołówki, Mina zasypała mnie pytaniami. "Dlaczego tak szybko odszedłeś?" "Gdzie poszedłeś?". Naprawdę nie chciałem na nie odpowiadać. Robiłem cudowną robotę, ukrywając przed nią moje prawdziwe uczucia aż do teraz. Nigdy by tego nie odpuściła, gdyby się dowiedziała. Musiałem coś wymyślić.
Wróciłem myślami do Bakugo. Może już był w stołówce, w końcu była pora obiadowa. A może poszedł do pielęgniarki? Może jest chory?
Nagle kątem oka coś dostrzegłem. Był tam. Siedział w małym lesie otaczającym drogę, z plecami opartymi o wielkie drzewo. Jego twarz była ukryta w dłoniach.
Wyglądał na tak smutnego, zniszczonego.
Moje serce zamarło, gdy ogarnęła mnie nagła świadomość.
CZYTASZ
He changed | Kiribaku
FanfictionKsiążka jest tłumaczeniem! Oryginalna wersja książki znajduje się na profilu @FireMeansWater a jej oryginalny tytuł to: He Changed Otrzymałam zgodę autora! Zaznaczam tylko, że tą wersje zmieściłam w mniejszej ilości rozdziałow! Po tylu rzeczach, kt...