Siema mam na imię Neymar. Dzisiaj mam mecz z barcą więc nawet nie poszłem na trening bo i tak zmieciemy tych lamusów z planszy. Zamiast tego postanowiłem się odprężyć w kawiarni gdzie pracował mój syn.
Davi miał ledwo 12 lat a już potrafił robić wzorki na cappuccino...niesamowite. Zamówiłem u niego ten popularny napój bogów i siadłem sobie na krześle w rogu kawiarni.
Była 14:00 więc można powiedzieć, że były godziny szczytu. Zanim zdąrzyłem polikować post kyliana na ig, puste stoliki wypełniły się ludźmi. Dużo dziewczyn kwiczało i robiło mi zdjęcia od razu po wejściu tutaj. Wstałem i chciałem już z tąd wychodzić ale zobaczyłem tak piękną laske, że miałem ochote zrobić GOGOGO.
Dziewczyna siedziałą z jakąś brunetką a ona sama byłą blondynką. Kątem oka mnie zauważyła i złapaliśmy kontakt wzrokowy. Nie... to tylko jakaś dziunia... wychodzę z tąd... Otwierając drzwi usłyszałem, że blondynka wybiera się na mój dzisiejszy mecz.
Podjechałem moim lambo (model aventador lp 780-4 ultimae) pod stadion gdzie za godzinę miałem rozegrać najwarzniejszy mecz w tym sezonie. Sprawdziłem skrzynke na listy. To było bardzo dziwne. Do mnie 300 listów??? Zazwyczaj mam 700... Może to przez to, że na ostatnim meczu siedziałem na ławce z Sergio.
Przygotowywaliśmy się do meczu w szatni. Dzisiaj nikt nikgo nie pocieszał ani nie uczył strategii. Wiedzieliśmy, że ta rogrywka będzie nasza.
Do czasu kiedy nie przylazł messi i nie powiedział, że ma kontuzje dupy. Spytałem jak to się stało a on odpowiedział, że kilka sekund temu pośłizgnął się na skórce od banana. Wiedziałem, że to piperzony Pedri. Chodzą słuchy, że się z bananami na prawo i lewo rucha. Masakra.
UWAGA UWAGA DO MECZU ZOSTAŁA NAM TYLKO MINUTA! ZARAZ ZOBACZYMY NASZYCH PIŁKARZY PARIS SAINT GERMAIN! CHODZĄ SŁUCHY, ŻE LIONEL MESSI JEST W ŚWIETNEJ FORMIE! WYCHODZĄ JUŻ NASI PIŁKARZE! SŁYCHAĆ KRZYK DZIEWCZYN WIADOMO KTO PIERWSZY WYCHODZI NA MURAWĘ!
Wszedłem sobie na stadion jak do domu. Śpiewaliśmy hymn ale ja stałem na początku i robiłem dosyć pociągające miny skupienia żeby te wszystkie napalone laski robiły mi edity.
Messi wszedł trzymając się za tyłek i tak też śpiewał hymn. Pozostali chłopcy cisneli sobie taką beke, że zamiast słów pieśni słyszałem dzikie śmiechy. Pewnie to wszystko się nagrało. Dobrze! Znów bedzięw okół nas rozgłos.
Zaczeła się pierwsza poł. meczu. Mieliśmy 2:3. Pieprzone 2:3. To znowu wina messiego bo zamiast mi podać z boku celnie to drapał się po zadzie. Zasrany lewy strzelił nam w tę chwilę nie uwagi i było 2:4.
Była 15 minutowa przerwa. Schodząc z boiska zauważyłem znajomą twarz blondynki. Patrzyliśmy się na siebie. Uśmiechnełą się do mnie a ja do niej.
Słuchajcie chłopaki trzeba się wziąsć w garść.
Druga połowa się zaczeła. Barca tym razem była jakaś zaspana i nadrobiliśmy 5:4. Natomiast mój szósty gol zadedykowałem blondyce z trybunów.
Po meczu szczęśliwi wyszliśmy a ja pogadałem jeszcze chwilę z Kylianem.
CZYTASZ
OH NEYMAR...
RomanceOpowieść przedstawia losy neymara, uwielbianego przez miliony dziewczyn na całym świecie pilłkarza.