1. Wróg

94 6 2
                                    


  W pierwszej chwili po przekroczeniu drzwi tego jakże ogromnego domu poczułam się lekko oszołomiona. Wiedzialam że rodzina Cameronów jest bogata ale nadal, to było coś pięknego. Szczególnie że po drodze tutaj widziałam domy 10 razy mniejsze i o wiele mniej zadbane. Od razu widziałam różnice między dwoma stronami wyspy i nie ukrywam że byłam zadowolona z tego po której z nich się znalazłam.

-Rose! -Ward schodzący ze schodów szybko i radośnie przywitał moją matke, po czym przeniósł swój wzrok na mnie i uśmiechnął się jeszcze szerzej.- Hej młoda, ty musisz być Cassie- podszedł do mnie i lekko mnie przytulił jakby nie chciałnie spłoszyć, cóż prawdę mówiąc ten gest był trochę niezręczny ale doceniałam to że się starał.

- Dzień dobry- przywitałam się z uśmiechem. - Bardzo miło mi Pana poznać- staralam sie być i miła i nie zabrzmieć żałosne, nauczyłam się już że pierwsze wrażenie jest bardzo wazne a ja jakby nie patrzeć zaczynałam nowe życie i chociaz to chciałam zrobić dobrze.

Po przywitaniu pan Cameron zawołał jakiegoś człowieka który zajął się naszymi bagażami. Usiedlismy we trójkę na dużym tarasie i muszę przysiądź że ta część domu podobał mi się jeszcze bardziej. Było z tad widać długi pomost a na jego końcu również sporych rozmiarów łódź.

-...i wróci niedługo więc to nie będzie problem.- mówił coś Ward a ja dopiero teraz zaczęłam poświęcać mu uwagę.

- Nie przejmuj się napewno się dogadają, Sarah jest kochana- powiedziala moja mama. A tak jej nowy narzeczony miał dzieci, trójkę, oczywiście moja mama już zdążyła poznać każdego z nich jakiś miesiąc temu kiedy przyjechała tu przywożąc większość naszych rzeczy.- Cassie mam nadzieję że będziesz sie zachowywać, nie chciałabym żadnych...

- Och Rose przestań- przerwał jej Ward- Młoda da sobie radę co nie?- porządku na mnie na co ją przytaknełam głową a on nadal przyjaźnie uśmiechnięty kontynółował- Cassie tak jak wiesz moja córka Sarah ma 10 lat więc jesteście w tym samym wieku, moja najmłodsza córka Wezzie ma lat 5 ale dobrze Ci radzę nie zadzieraj z nią bo jest mściwa- Ward zaśmiał się cicho, doceniałam że  się starał- natomiast mój syn Rafe, ma 11lat i nieco ciężki charakter ale myślę że również się zaprzyjaźnicie. Wiem ze to wszystko jest dla ciebie nowe i przykro mi z powodu twojego taty- nie zbyt spodobało mi się ze o nim wspomial- Kochanie nie zastąpię ci ojca ale chce żebyś wiedziała,  że będę się starał, będę tu cały czas gdybyś czegoś potrzebowała i mam nadziej że stworzymy wspólnie rodzine.

- To bardzo miłe dziękuję- nie wiem czy powinnam to robić ale podeszłam do niego i go przytuliłam- obiecuje ze ja tez się postaram.

                               ***
- Sarah?! Oj daj spokój wątpie że tam będą jakieś myszy!- krzyczałam na całe gardło ale ona oczywiście nie słuchała, od rana starałyśmy się ratować myszy przed wygłodniałymi ptakami a moja siostro-przyjaciólka stwierdziła że na na Łodzi również mogą być. Tak więc biegłam za nią po tym niemiłosiernie długim pomoście, w spodenkach i krótkiej koszulce oczywiście bez butów, było tak gorąco ze miałam wrażenie jakby mózg mi się topił.

Gdy w  końcu dobiegłam do Łodzi pierwsze co zauważyłam to leżące na ziemi puszki po tanim piwie. Rafe, oczywiście, ten chłopak był naprawdę powalony, jak można pić alkochol w wieku 12lat?! Jeżeli Ward by się o tym dowiedział...Nie, nie powiem mu, jestem tu dopiero miesiąc i nie chce wyjść na skarżypyta szczególnie że Rafe chyba mnie nie polubił. Gdy pierwszy raz go spotkalam porozmawialiśmy tylko chwile i wydawało mi się że nawet się polubiliśmy, ale potem z dnia na dzień poprostu mnie unikał, chociaż może mi się zdaje i poprostu żadko na siebie wpadamy. Na szczęście z Sarah nie mam tego problemu, wręcz przeciwnie wszystko robimy razem, jak się okazało nie ma ona zbyt wielu przyjaciół.

~Boundaries~ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz