Minęły 3 miesiące od kąd chodzę do nowej szkoły. Na początku mnie lubili, ale nagle wszyscy się ode mnie odsunęli nie wiem nawet dlaczego.
Pewnego ranka obudziłam się że strasznego snu miałam koszmar. Poszłam do łazienki. Przemyłam twarz wodą następnie ubrałam się w mundurek, poscieliłam łóżko i zeszłam do kuchni. Nie miałam ochoty na śniadanie więc nalałam sobie wody i usiadłam do stołu gdzie siedzieli już bliźniaki. Po chwili zszedł Dylan oczywiście z nie związanym krawatem i rozczochranymi włosami.
-Masz coś zjeść - usłyszałam głos Shane.
-Nie jestem głodna - powiedziałam pewnie.
-Dziewczynko nie rozumiesz, że masz jeść? -wtrącił się Dylan.
- Dobra już - odrzekłam. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem.
- Za 5 minut widzę cię w aucie- powiedział Shane. Nagle cała trójka wyszła. Wylałam płatki bo nie miałam ochoty nic jeść. Poszłam do garażu gdzie czekała trójca. Tony jechał motorem a ja jechałam z Dylanem i Shanem. Pod szkołą wyszłam z auta i poszłam pod salę gdzie miałam lekcje. Był to spokojny początek dnia gorzej było na stołówce. Wzięłam swój posiłek i usiadłam przy wolnym stoliku gdzieś w rogu stołówki aby nikt mnie nie widział aż tak jak gdzieś na środku. W pewnym momencie poczułam się odrzucona. Z moich myśli wyrwało mnie dotknięcie w ramię. Przestraszyłam się i lekko pod skoczyłam.
-Hej, Hailie czemu siedzisz sama w rogu stołówki? - to był Shane.
-Każdy się ode mnie odsunął - powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Nie pozwolę żeby siostra Monet siedziała sama, chodź do nas - Odpowiedział. Ucieszyłam się, ale z drugiej strony bałam się siedzieć przy stoliku braci Monet. Nie zaprzeczyłam jednak. Shane wziął moją tacke z jedzeniem i położył rękę na moich plecach aż w końcu doszliśmy do stolika moich braci.
- Co się stało? - zapytał zaniepokojony całą sytuacją Dylan.
- Pewnie nie ma przyjaciół - powiedział śmiejąc się jeden z kolegów świętej trójcy.
- Spierdalaj - powiedział Tony. Zdziwiłam się że stanął w mojej obronie i stwierdziłam że odpowiem na wcześniej zadane pytanie.
- Nic - powiedziałam nie zgodnie z prawdą.
- Hej przecież widzę że coś - Powiedział Dylan.
- Hailie mówiła że każdy się od niej odsunął przez co siedziała sama w kącie stołówki.
- A nie mówiłem? - znów się odezwał przyjaciel moich braci. Miałam go dosyć.
- Jezu weź zamknij tą mordę bo ci tak przypierdole! - odezwał się po raz kolejny Tony. Nie wytrzymałam całego napięcia i uroniłam niemałą ilość łez. Zauważył to Shane. Za nim cokolwiek powiedział otarłam szybko łzy. A Shane mnie przytulił. Przerwa na lunch dobiegala końca. Pożegnałam się więc z braćmi i poszłam pod salę. Reszta lekcji minela spokojnie oprócz tego że dostałam 1 za niby ściąganie.
Nie przejęłam się bo nie zaniżyła mi średniej. Wracałam do domu tak jak przyjechałam czyli z Shanem i Dylanem. W aucie nikt do mnie nic nie mówił z czego się w głębi duszy cieszyłam. Następnie pod domem wysiadłam z auta i szybko pobiegłam na górę nie zwracając uwagi na nikogo. Wskoczyłam na łóżko i.....____________________________________________ Hej to moje pierwsze opowiadanie. Możecie pisać co mogę zmienić i od razu mówię że lubię opowiadania z Hailie gdzie to ona nie ma przyjaciół i lubię takie sad opowiadania.
471 słów <3
CZYTASZ
Rodzina Monet
Teen FictionTo nie jest kontynuacja to jest fragment ksiazki według mojego uznania Rodziny Monet postacie są autorstwa Weroniki Anny Marczak. Uwaga możliwe motywy sh. Za wszelkie błędy przepraszam.