Biegłem bo nie chciałem być spóźniony do pracy, ale i tak się spóźniłem.— Pięknie... Matka mnie zabije.
Wszedłem do kwiaciarni i już usłyszałem krzyk mojej mamy.
— Miyo! Spóźniłeś się!
— Przepraszam..! Zaspałem!
— Dziecko... Ja wiem że skończyłeś szkole ale możesz sobie ustawić budzik na tą 7 godzinę.
— Mamo, ja już mam dość tego wstawania.
— Wiesz że musimy spłacić dług ojca.
— Nie możemy sprzedać kwiaciarni?
— Oszalałeś!?
— Nie.. ale!
— Wyjdź, jeszcze dziś dam sobie rada sama.
— Mamo..
— Wyjdź!
Wybiegłem z łzami w oczach. Znowu biegłem, nie wiedziałem gdzie nie patrzyłem, płakałem. Wpadłem na kogoś nawet nie wiedziałem na kogo.
— Yo- Wszystko w porządku? — spojrzał na mnie.
— Ta.. — wytarłem łzy i spojrzałem na osobę na którą wpadłem, po chwili zamarłem z strachu.
— Król.. Otto..?
— Co zdziwiony?
Milczałem, nie wiedziałem co powiedzieć po chwili jednak usłyszałem wielki chuk, doskonale wiedziałem skąd on pochodził także zostawiając chłopaka pobiegłem w stronę kwiaciarni, jednakże Otto pobiegł za mną. Kiedy dotarliśmy na miejsce nie mogłem uwierzyć w to co właśnie zobaczyłem, moja mama leżała zakrwawiona a ratwonicy próbowali ją jakoś uratować.
— Mamo! — już miałem do niej iść jednakże ktoś złapał mnie za rękę, jka się można domyślić był to Otto.
— Puść mnie!
— Nie.
— Ale-!
— Nie ma żadnego „ale”!
Łzy spływały mi po policzkach jak szalone. Już nie było niczego... Kwiaciarnia płonęła a moja matka.. walczyła o życie.. Po kilku minutach jeden z ratowników przyszedł i powiedział że nie przeżyła tego.
— C-co..? To pomyłka prawda..?
— Przykro mi.
— Nie, nie, nie! To nie prawda!
W tym momencie Otto mnie przytulił dziwne prawda? Nie znajomego przytulać? Cóż.. najwyżej mu to nie przeszkadzało.
— — — — — — — — —
༘nie chce mi się dalej pisać bo leniwa jestem.