Stukot moich szpilek był prawdopodobnie porównywalny do karabinu maszynowego. Starałam się szybko udać do sali lekcyjnej, jednak szło mi to opornie zważając na nie wygodne obuwie. Był to pierwszy dzień mojego drugiego roku studiów. Nie chciałam się spóźnić, jednak miłość do snu była silniejsza.
Odkąd pamiętam chciałam zostać fotografem. Jak byłam mała dostałam nawet prowizoryczny aparat dla dzieci. Robiłam zdęcia dosłownie wszystkiemu, co było dane mi akurat napotkać. Kwiaty, ludzie przechodzący obok lub po prostu zachodzące słońce. Wiedziałam że to jest coś, z czym będzie związana moja przyszłość. Kochałam to robić, więc moje trzy letnie studia nie sprawiały mi większego kłopotu. No, może poza wstawaniem na zajęcia. To była moja wielka zmora.
Kiedy dotarłam w końcu pod drzwi mojej sali, po raz setny przeklnęłam się w myślach, za to że postanowiłam się odwalić jak jakiś szczur na otwarcie kanału. Moje stopy przez czarne szpilki, powoli odmawiały posłuszeństwa. Westchnęłam do siebie i po chwili zapukałam do sali, od razu wchodząc. Była tam moja cała grupa z moim ulubionym nauczycielem na czele.
— Pierwszy dzień roku szkolnego, a panna Blanc już spóźniona. I czemu mnie to nie dziwi?
Spojrzałam się w stronę uśmiechniętego mężczyzny po czterdziestce i od razu mój humor sie polepszył. Ten człowiek sprawiał że chciało mi się wstawać aby pójść na jego zajęcia. Bo kiedy było się obok niego wszystkie troski szły w nie pamięć.
— Też się cieszę że pana widzę, panie Perez. - podeszłam i podałam mu dłoń, na co przyjął ją i pocałował jej wierzch. Było to bardzo miłe i z pewnością na moich policzkach zawitał rumieniec.
— Siadaj Lauren do ławki. Na dzień dobry mamy ważny temat do obgadania. - powiedział z ekscytacją. Rozejrzałam się po moich znajomych z grupy. Widząc ich miny znieruchomiałam. Co się musiało wydarzyć że każdy zebrany uczeń był wyraźnie przejęty?
Nasz nauczyciel Anthony Perez, zajął miejsce za swoim dużym drewnianym biurkiem. Wziął do ręki jakieś kartki papieru i zaczął wywód.
— Jak zapewne wiecie, niedługo odbywają się mistrzostwa świata w piłce nożnej. - rozpoczął mówiąc w w swego rodzaju napięciu. - Pan Marco Rodriguez czyli fotograf z którym macie raz w miesiącu zajęcia, został wynajęty aby robić zdjęcia naszej reprezentacji. Możecie się domyślić, że to bardzo ważna rola.
Uśmiechnęłam się na myśl że ktoś kogo znam osiągnął taki sukces. Rodriguez zawsze chwalił moje zdjęcia i wspominał że mam ogromny talent. Było to naprawdę motywujące.
— Pewnie się zastanawiacie po co wam to mówię. Już tłumaczę. Otóż pan Marco powiedział, że zabierze do pomocy jedną osobę z naszej grupy. To znaczy że któreś z was pojedzie do Kataru. - powiedział uroczyście.
Słuchałam słów wykładowcy cała przjęta. To byłby wielki zaszczyt robić zdjęcia światowej sławy piłkarzom. Przecież to by było takie osiągnięcie. Byłam ciekawa jak wybiorą osobę która pojedzie.
—Pomocnika wybierzemy poprzez wasze zdjęcia, które robiliście na ostatnich zajęciach w tamtym roku. Te z pleneru. - powiedział uśmiechając się w moją stronę. Od razu to odwzajemniłam.
— A jeśli ktoś nie był na tych zajęciach? - spytała jakaś dziewczyna.
— To może od razu wyjść z sali. Dzisiejsze zajęcia będą dotyczyły tylko i wyłącznie wybrania zwycięzcy. - po jego słowach więcej niż połowa osób z grobowymi minami wyszła z sali, nawet się nie żegnając. Ja nie opuściłam nigdy żadnych zajęć. Byłam cholernie z siebie dumna że byłam wtedy kiedy robiliśmy te zdjęcia.
CZYTASZ
Nada dos veces • Pablo Gavi
Teen FictionBo moje serce bije tylko dla ciebie. Dla całego świata możesz być nikim. Ale dla mnie? Jesteś całym światem.