Wzięłam głęboki oddech. Moją twarz muskał lekki wiatr, a ja zaczytana książką leżałam na leżaku na słonecznej plaży w Sinan. Za dokładnie miesiąc miał być koniec roku szkolnego, a wczoraj wieczorem przyszły wyniki, że egzaminy zdałam śpiewająco. Zresztą można było się tego po mnie spodziewać. Byłam uczennicą ze wzorowymi ocenami, nigdy nie sprawiałam problemów wychowawczych, a wśród społeczności szkolnej słynęłam z tego, że byłam bajecznie bogata. Tylko skąd ta fortuna? Spojrzałam znad okularów przeciwsłonecznych na moją rodzinę, która kąpała się w morzu. Zamknęłam z hukiem książkę i zaczęłam się im zawzięcie przyglądać. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych, gdy chlapali się wodą i zrzucali się wzajemnie z dmuchanych materaców. Pewnie u każdego w szkole pojawiał się w głowie scenariusz, że moja rodzina to sami prawnicy, lekarze bądź przedsiębiorcy, którzy zarabiają pieniądze w uczciwy sposób. Prawda była jednak inna. Zirytowana na samą myśl o tym, pociągnęłam przez rurkę duży łyk swojego egzotycznego drinka.
- Należysz do rodziny - szepnęłam pod nosem, przytaczając słowa jakie słyszałam od dziecka w domu. - Musisz nas chronić milczeniem. Tworzymy jeden działający system. Bez jednego elementu się rozpadniemy. Odpowiedzialność spada po równo na każdego. Nie licz na kartę ulgową, bo jesteś najmłodsza - moje oczy się zaszkliły, a łzy zaczęły powoli spływać po policzkach. To nie tak, że czułam się słaba bądź gorsza. Po prostu przerażał mnie fakt do czego są zdolni w imię zwiększenia jakiegoś głupiego majątku.
Wbiłam wzrok w rodziców, którzy teraz byli do siebie przylepieni obdarzając się pocałunkami. Byłam inna niż oni. W nich dominował mrok, zaś we mnie światłość, którą zawsze pragnęli stłumić. Kiedyś szukałam nawet papierów czy być może nie jestem adoptowana. Nie znalazłam nic, nawet moich zdjęć z dzieciństwa, więc była mała nadzieja. Zrobiłam badania DNA, które niestety potwierdziły, że jestem córką Bao i Mei Han. To nie poskromiło mojej ciekawości, ale musiałam zaprzestać dochodzenia. Wciąż jednak domniemam czemu mojej wątpliwości nie zwrócił fakt, że wyniki dostarczył mi sam pomagier ojca. Było to parę lat temu, a teraz jestem kompletną kopią obojga rodziców, ale tylko z wyglądu.
Z zamyślenia wyrwał mnie rozbrzmiewający dzwonek na pół plaży, dobiegający z telefonu mojego ojca. Ten słysząc to, wyszedł z wody i skierował się w moim kierunku. Ani drgnęłam aby spojrzeć, a co dopiero dotknąć telefon nawet w celu podania mu go. To był jeden z panujących zakazów w naszej rodzinie.
- Co tam córcia? - zapytał, wyłączając telefon. Nie kryłam zdziwienia, gdy to zrobił.
- Nie odbierzesz? - wymsknęło mi się, a przez moje ciało przeszedł dreszcz, bo wiedziałam, że wtrącanie się jest zakazane.
- Idziesz się z nami popływać? Morze jest dziś wyjątkowo ciepłe - zignorował moje pytanie, co oznaczało, że nie chciał z nieznajomym rozmawiać przy mnie. Czułam się, że z jednej strony szanuje moje zdanie, że nie mam zamiaru mieszać się w rodzinne sprawy, a z drugiej uważa mnie za kogoś kto nie nadaje się do interesów.
- Miałam właśnie iść do hotelu, przynieść coś Ci? - spytałam podnosząc się z leżaka i zakładając koszulkę sięgającą mi do kolan.
- Może coś gazowanego do picia?
- Nie ma sprawy.
- Wróć szybko, nie chciałbym się martwić - poczochrał mi włosy, a ja posłałam mu wredny uśmieszek.
Jakbym miała zrobić ranking swojej pięcioosobowej rodziny to byłabym na pierwszym miejscu. Za mną byłby mój brat, potem ojciec, następnie przerwa, a na samym końcu matka i ta zdzira. Kobiety w mojej rodzinie były wyjątkowo nieznośne i zachłanne, a jedyne co miały przed oczami to chęć zaistnienia. Byłam ich kompletnym przeciwieństwem, bo ja chciałam po prostu normalnie żyć i być przeciętna dziewczyną z przeciętnej rodziny.
CZYTASZ
Kim Taehyung - Be Honest
Teen FictionZAWIESZONA Han Nari to dziewczyna, która od zawsze żyła pod dyktaturą rodziców. Od miesięcy planuję ucieczkę do stolicy, a gdy jest na wakacjach nadaża się okazja. To tam przeżywa swój najlepszy pocałunek z nieznajomym niebieskowłosym chłopakiem. Ic...