Rodział 1

40 4 2
                                    

-Isla! pośpiesz się, jeszcze chwila i się spóżnimy!

-No już już, ide!- odkrzykneła moja przyjaciółka.

-Kurcze, kurcze, kurczee- szepnełam do siebie.- Isla! widziałaś gdzieś moją bordową pomadke?!- wykrzyknełam do swojej współlokatorki.

-Leży na komodzie!

Udałam się prędko w strone komody, o której wspomniała Isla, siegnełam po pomadke i schowałam ją do swojej białej, ozdobionej kryształkami kopertówki. Gdy się odwróciłam przyjaciółka stała już za mną, gotowa do wyjścia.

-To jak? - Zapytała z uśmiechem na twarzy, pełna ekscytacji - Gotowa na wielkie przyjęcie?

kiwnęłam wesoło głową i pokierowalam się w storne wyjścia

Na odchodne przejrzałam się jeszcze w lustrze, miałam na sobie długą, czarną sukienke w rybke, która idealnie opinała moje ciało i podkreślała krągłości. Do tego założyłam białe, wysokie szpilki, a swoje długie kasztanowe włosy upiełam w wysoki kok, z którego kilka pasemek powiewało beztrosko po mojej twarzy, dodając troche naturalności i swobody do mojego wyglądu

Wyszlyśmy z mieszkania, zamknęłyśmy za sobą drzwi i udałyśmy się w storone windy. Gdy byłyśmy już w windzie, drzwi sie zamknęły a ja z mojej kopertówki wyjełam bordową pomadke i przeglądając się w powieszonym na ścianie windy lustrze musnęłam nią delikatnie usta, miała mocy pigment, więc nie trzeba było dużo jej nakładać by kolor był wyrażnie widoczny i mocny. Drzwi windy się otworzyły, a my pośpiesznym krokiem udałyśmy się w strone parkingu gdzie czekała na nas wcześniej zamówiona przez Isle taksówka.

Wsiadłyśmy do taksówki witając się z kierowcą, podałyśmy mu adres pod który chcemy dotrzeć. Po około 20 minutach byłyśmy na miejscu, był to sierpniowy wieczór więc pomimo tego że zbliżała się godzina 21, wyszłam z taksówki w mojej sukience na ramionczka i wcale nie było mi zimno.

-Gotowa?- Zagadnełam do Isli.

-Gotowa.-Odpowiedziała, klaszcząc w dłonie z szerokim uśmiechem na twarzy.

-No to idziemy...

Ruszyłam przed siebie w stronę dużych szklanych drzwi prowadzących do wieżowca mojego ojca, właśnie tam odbędzie się cała impreza. Obok mnie dumnie kroczyła pełna ekscytacji Isla. Tak naprawdę nie rozumiem z czego się tak cieszyła, to był przecież zwykły bal charetatywny na którym w dodatku będzie pełno ludzi, a na samą myśl o tym fakcie boli mnie głowa. Miejsca w których jest dużo ludzi strasznie mnie przytłaczają, wole siedzieć w swojej sypialni i oglądać seriale lub malować- to sprawia mi najwięcej przyjemności, to co czuje mogę przenieść na płótno i jest mi od razu o wiele lżej.

Od kąd pamiętam jeździłam z rodzicami na organizowane przez nich imprezy charetatywne, ale w zasadzie oprócz licytowania przeróżnych rzeczy nic ciekawego się tam nie dzieje.

Gdy stanęłam przed budynkiem drzwi otworzył mi ochroniarz z którym się przywitałam, obdarowująć go przy tym delikatnym uśmiechem. Będąc już w środku od razu wzrokiem odszukałam moich rodziców- Henry'ego i Charlotte. Rozmawiali z jakimś starszym małżeństwem przy stoliku z przekąskami. Od razu gdy mnie ujrzeli szeroko się uśmiechnęli i przepraszając swoich rozmówców zaczęli się kierować w moją stronę.

-Witaj córciu!- przywitała się ze mną mama- tak bardzo się cieszymy że zdecydowałaś się przyjść!

-Czeeeść- powiedziałam do mamy jak i taty zamykając ich w delikatnym uściusku, dopiero wtedy moja mama zauważyła Isle.

-Ojej Isla!- powiedziała uradowana mama- Cześć słonko.

-Dzień dobry pani Charlotte.

-No Córa- odparł tata kiwając dumnie głową- Ślicznie wyglądasz.

-Dzięki- podziękowałam lekko się przy tym rumieniąc.

Gdy tak staliśmy i się witaliśmy do budynku wszedł ktoś, kto bardzo przykuł uwagę moich rodziców. Postanowiłam podążyć za wzrokiem ich wzrokiem i gdy obróciłam się w stronę wejścia zobaczyłam jego. Był to wysoki, młody mężczyzna o ciemnych oczach i kruczo czarnych włosach. Miał na sobie czarny, idealnie układający się na nim garnitur, zapewne szyty na miarę. Pod garniturem miał śnieżno białą koszule pod której kołnierzykiem był przewiązany czarny krawat. Włosy miał zaczesane do tyłu tak, że kilka kosmyków swobodnie opadało na jego czoło. Po wejściu do budynku stanął i rozejrzał się po nim, gdy zobaczyłam że jego wzrok zmierza w moją stronę natychmiast się odwróciłam z powrotem przodem do rodziców.

-Ale ciacho.- szepnęła do mnie przyjaciółka.

-Czy ja wiem.- odpowiedziałam nie chcąc dać po sobie poznać że mężczyzna przypadł mi do gustu.

-Pff- prychnęła Isla- Tobie to napradę trudno dogodzić.

-Dobra dobra- odparłam wywaracając oczami.

rozejrzałam sie po pomieszczeniu i dostrzegłam barek orzy którym akurat było całkiem mało ludzi

-Idziemy sie czegos napić?- trącnełam przyjaciółke próbując odwrócić jej uwage od bruneta.

Zerknęła na mnie i kiwneła głową. W drodze do barku zaczepiło mnie pare osób, zwykle po to aby się ze mną przywitać lub pochwalić mój wygląd. Bylam córką najlepszego prawnika w mieście wiec byłam dosyć znana. Moja mama była projektantką mody popularną na skale światową, jej projekty to coś pięknego. Mam bardzo dużo ubrań z jej kolekcji i są zdecydowanie moimi ulubionymi. Nie bardzo lubie mówić o majątku mojej rodziny i o tej całej "sławie", bo jest to troche przytłaczające, paparazzi i  dziennikarze na każdym kroku, ochroniarze nawet na zakupach w zwykłym markecie. Na samym początku byłam bardzo zła na rodziców, że ciągle chodzi za mną ochroniarz i na prywatność moge liczyć tylko w będąc w swoim pokoju, ale z czasem zrozumiałam że to dla mojego  bezpieczeństwa. Z racji tego że mój tata był prawnikiem mial dosyć dużo wrogów, dlatego na wszelki wypadek warto mieć kogoś ze soba nawet na zwykłych zakupach spożywczych.

Gdy byłyśmy już przy barku usiadłyśmy na wysokich stołkach i czekalyśmy aż barman do nas podejdzie. Zamówiłyśmy sobie po kieliszku szampa i pogrążone w rozmowie popijałyśmy alkochol ze smukłych, wysokich kieliszków. W którymś momencie podeszli do nas rodzice z mężczyzną, którego miałam okazje już zobaczyć przy wejściu.

-Cześć dziewczyny.- zaczepił nas mój tata- jak się bawicie?

-Całkiem dobrze.- odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.

-W takim razie bardzo się ciesze- powiedzial obdarowując nas uśmiechem.-A właśnie, poznajcie Michaela.- Ojciec wskazał na stojącego obok niego bruneta, ten zlustrował mnie i przyjaciółke od góry do dołu i delikatnie się do nas uśmiechnął. Odwzajemniłam  uśmiech i spojrzałam na Isle, była zapatrzona w niego jak zachipnotyzowana, trącnełam ją lekko ramieniem, by wybudzić ją z transu. Gdy się otrząsneła obdarzyła bruneta  szerokim uśmiechem z. Mężczyzna podszedł bliżej Isli i podał jej ręke witając się z nią. Przyglądałam się temu zdarzeniu i o mało nie wybuchnełam tam śmiechem gdy zobaczyłam jak moja przyjaciółka wręcz rozpływa się na jego widok. Po przywitaniu się z moja towarzyszką odwrócił się do mnie i wysunął rękę w moją stronę, podałam mu swoją dłoń, a on uniósł ją do swoich ust i złożył na niej delikatny pocałunek, bardzo mnie to zaskoczyło, ale nie dałam po sobie tego poznać, uśmiechnęłam sie delikatnie i wróciłam do rozmowy z Islą. Oceniałyśmy kreacje innych kobiet i sprawiało nam to wielką frajdę, bo niektóre naprawdę śmiesznie wyglądały. W pewnym momencie nadszedł czas na taniec i wtedy gdy się odwróciłam by zejść ze stołka, ujrzałam Michaela

-Czy mogę poprosić panią do tańca?

..........

I pierwszy rodział mamy za sobą!! przepraszam że taki krótki ale to dopiero moje począki na wattpadzie, następne rodziały będą na pewno dłuższe. piszcie jak wam się podoba i czy chcecie kolejny rodział!!

chciałabym podziekować moim znajomym szczególnie Amelcie, Mikołajowi, Zuzi i Marysi za wiare we mnie i wsparcie z waszej strony!!

miłego dnia/nocy/wieczora!!

~Yolonelkaa💗💗

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 17, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zakochana W Sercu ManhattanuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz