Kiedy miałam dziesięć lat, bardzo ważna osoba w moim życiu (moja mama) zginęła w wypadku samochodowym. Mną i moją siostrą Eli zaczął zajmować się mój nawiększy koszmar, nasz ojciec, którego co jedynie interesowało to alkohol. Kładłam się spać, a wtedy przychodził do mnie i dotykał. Musiałam żyć w tych męczarniach i zajmować się dwuletnią Eli do piętnastego roku życia, wtedy powiedziałam to mojej cioci - od strony mamy - do której często przychodziłam ze względu na stan ojca. Mój koszmar poszedł siedzieć na dziesięć lat. Naszym opiekunem prawnym została ciocia Violet. Minęły już dwa lata mam siedemnaście lat, siostra dziewięć.
***
Tego dnia szłam do high school ( szkoła średnia), a Eli do elementary school (podstawówka) w Denver. Wszystko było dobrze dopóki, kiedy kierowałam się do wejścia budynku, prawie potrącił mnie chłopak, który siedział na czarnym motocyklu z kaskiem na głowie. Nie no, po co się zatrzymać i spytać chociaż czy wszystko ok?!
Nie widziałam go tu wcześniej. Zdjął kask i wtedy zobaczyłam bruneta, a niektóre jego kosmyki spadały na jego twarz. Oczy z daleka wydawały się ciemne. Już widziałam jak niektóre laski się na niego śliniły.
W środku spotkałam moją najlepszą przyjaciółkę Lily, była przeciwieństwem mnie ona miałam blond włosy, ja brązowe. Ona niebieskie oczy, ja ciemne brązowe. Była idealna. Zadzwonił dzwonek i poszłyśmy szybko na lekcję. Usiadłyśmy do ławek, a nauczyciel się odezwał:
— Witam wszystkich, dzisiaj poznacie ucznia, proszę, przedstaw się.
Odwróciłam się i zobaczyłam jego. To był ten sam chłopak który prawie mnie przejechał.
Przewrócił oczami i wstał od niechcenia.
— Jestem Tony Meyer. - uśmiechnął się sztucznie i usiadł. Spojrzał się na mnie. Próbował zlustrować mnie od góry do dołu i uśmiechnął się złośliwie.
Postanowiłam odwrócić się od jego ciemnych oczu, wiedziałam że nie będą łatwe te lata.
Lekcja się skończyła. Poszłam do swojego miejsca razem z Lily, które znajdowało pod schodami. Szybko jednak nasz cisza zamieniła się w śmiech. Była to Sophie Martinez, która śmiała się z nas.
— Kogo ja tu widzę Lily Lavoie i kochana Grace Lang.
To byłam ja.
— Możesz się raz odwalić? - spojrzałam na nią i westchnęłam.
— Nie bądź taka niemiła, chciałam ci tylko coś powiedzieć. - uśmiechnęła się i kucnęłam, aby nasze oczy się wyrównały. - widzisz tego nowego? - Pokiwałam głową dalej na nią patrząc. - On nigdy do ciebie nie podejdzie, nigdy nie pogada z dziwolągiem, a jeśli, to urwę ci łeb, bo chce żebyś wiedziała, że on będzie mój. Rozumiesz?
Pragnęłam jej chamsko odpowiedzieć, ale się bałam, bałam się tego, bo wiedziałam do czego jest zdolna, a jeśli to plotki, jeśli nie skrzywdziła żadnej laski, a to ona dostawała po dupie.
— Pierdol się Sophie, twoje gadki wcale na mnie nie działają. - Zmarszczyła brwi. Czułam jak przybliża się do mnie coraz bardziej.
Boże, po co ja to zrobiłam, to naprawdę było zbędne.
— Ty ruda. Zostaw ją. - jej oczy złagodniały, popatrzałyśmy do góry, stał ten nowy typek. Sophie wstała i stanęła przed nim jak słup. - Już, nie ma cię. - podniósł brwi i pokazał ręką na wyjście. Ta od razu uciekła.
— Dzięki. - powiedziałam i spojrzałam w jego puste oczy, które na mnie patrzały. Ten tylko mnie zlustrował i poszedł.
Inne laski już by proponowały mu randkę lub coś w tym stylu, że je uratował. Czułam się bardzo głupio.
— Ale on jest cudowny. - popatrzałam gwałtownie na przyjaciółkę i się wykrzywiłam.
— Że co?! - skrzywiłam głowie jeszcze bardziej.
— Ładny jest, nie powiesz że nie. - jeden kącik ust powędrował jej do góry. - podobno jeszcze ma starszego brata w trzeciej klasie.
— I po co mi to mówisz?
— Żebyś wiedziała. - po tych słowach wzięła telefon i go przeglądała, a ja patrzałam się przed siebie.
— O czym myślisz? - popatrzała na mnie lekko zmartwiona.
— O mamie, brakuje mi jej. - wzięłam usta w wąską kreskę.
— Ale patrz jak dajesz sobie radę. Napewno jest z ciebie dumna.
Łza prawie spłynęła po moim policzku. Staram się nie płakać przy małej, aby nie widziała że płacze. Bo chcę jej pokazać że jestem twarda. A nie że ciągle płacze.
Przez resztę lekcji Sophie patrzała na mnie jakby chciała mi coś zrobić. Miałam jej dość. Wiedziała co się działo w liceum bo plotki szły naprawdę szybko, a ona uprzykrzała moje życie jeszcze bardziej.