Wstaje z łóżka i stapiam się z rzeczywistością. Zimny dreszcz przebiega przez moje ciało. Zabieram swój satynowy szlafrok z fotela, narzucam na koronkową bieliznę i powoli kieruję się w stronę kuchni aby zaparzyć sobie herbaty. Z kubkiem w ręku wychodzę na taras. Zaciągam się świeżym powietrzem i stwierdzam, że czegoś mi brakuje wiec cofam się do domu po jagodowe Camele. Zaciągając się wracam myślami do ostatniej nocy.
- Dajana !
- Tak szefie? Wiem, że się spóźniłam, ale nie będę za to przepraszać.
- A tak, tak. Nie o to chodzi, aczkolwiek wypadałoby żebyś pojawiła się na scenie za 10 minut. Goście się niecierpliwią i chcą zobaczyć atrakcję wieczoru. W każdym razie zawołałem Cię aby zapytać czy nie wybrałabyś się ze mną do moich rodziców ? Nie jestem gotowy wyznać im prawdy...
- Artur.. Zdajesz sobie sprawę, że w końcu będziesz musiał się przyznać ?
- Wiem Dajana.. To mogę na Ciebie liczyć ?
- Oczywiście. Przyjdę do Ciebie po występie.
Tak więc zgodziłam się pomóc mojemu przyjacielowi.
Po krótkiej retrospekcji skierowałam się do szafy po koronkową czerwoną bieliznę i samonośne pończochy. Z ubraniami weszłam do łazienki aby wziąć kąpiel. Do napełnionej wanny z hydromasażem wrzuciłam płatki róż i wlałam kilka kropel olejku zapachowego oraz odpaliłam ulubioną świeczkę z Yankee Candel i puściłam Mozarta aby się zrelaksować przed teatrzykiem jaki miałam odegrać. Po upływie godziny wyszłam z chłodnej już wody i otuliłam się białym ręcznikiem. Założyłam bieliznę, a następnie udałam się do garderoby. Wyciągnęłam czerwoną sukienkę Chanel, oraz czarne Loubotiny. Usiadłam przy toaletce i zabrałam się za starannie wykonany makijaż. Górną powiekę zdobiła klasyczna czarna kreska, a usta pociągnęłam burgundową szminką z Diora. Krótkie blond włosy zakręciłam w delikatne loczki i byłam prawie gotowa do wyjścia, zostało tylko założyć sukienkę. Po upewnieniu się, że zostało mi jeszcze jakieś 15 minut pobiegłam do kuchni i zabrałam z lodówki napój energetyczny. Po nieprzespanej nocy zawsze byłam ospała i trudna w kontaktach z ludźmi, a dziś musiałam stawić czoła rodzicom Artura- państwu Black. Nie żebym ich nie lubiła, ale czuję się skrępowana w towarzystwie ojca mojego przyjaciela, na dodatek muszę kłamać jak z nut co w moim przypadku nie jest trudne, aczkolwiek kiedy jestem w pełni wyspana wychodzi mi to o niebo lepiej.
Punktualnie o 18 zadzwonił mój telefon informując mnie, że Artur już czeka pod moim apartamentem. Niezgrabne wsunęłam czarne szpilki na swoje stopy, złapałam czarną kopertówkę z wieszaka i wyszłam z mieszkania wcześniej zamykając drzwi na zamek. Zjeżdżając windą z ostatniego piętra próbowałam uspokoić drżenie rąk, które nie mam pojęcia czym było spowodowane.
- Cześć piękna. - Artur ucałował mnie w policzek i podał ramię prowadząc do Porsche.
- Cześć przystojniaku. Denerwujesz się? Zdajesz sobie sprawę, że musisz im o tym powiedzieć? A im szybciej tym lepiej. Brniemy w to kłamstwo coraz bardziej i boję się, że w końcu zaczną się niewygodne pytania dla Ciebie jak i dla mnie.
- Co masz na myśli ?- Chłopak otworzył mi drzwi samochodu, a sam zajął miejsce kierowcy.
- Pytania w stylu: "Może zrobilibyście krok naprzód ?" "Czemu jeszcze nie widzę pierścionka zaręczynowego?" "Planujecie ślub ? Dzieci?"
- No wiesz co! Nie chciałabyś mieć takiego męża jak ja?- Artur zrobił minę zbitego szczeniaczka po czym oboje roześmialiśmy się dźwięcznie rozładowując jednocześnie napiętą atmosferę. Zanim się obejrzałam byliśmy pod najdroższą knajpą w mieście.
- Powodzenia malutka.
- Wzajemnie stary byku.
Trzymając się za ręce weszliśmy do jaskini lwa.
CZYTASZ
Diana
RomanceNazywam się Diana i chciałabym opowiedzieć Wam moją historię. Jestem pewna, że każdy z Was odnajdzie w niej cząstkę siebie. W każdym rozdziale będziecie mnie kochać i nienawidzić jednocześnie za moje postępowanie i często błędne decyzje, będziecie p...