Sekunda za sekundą. Minuta za minutą. Godzina za godziną...
Tak mijały cenne chwile mojego życia, które wraz z czwórką przyjaciół postanowiliśmy spędzić na poszukiwaniu wokalisty do naszego zespołu. Żaden z chłopaków, którzy nas dzisiaj odwiedzili, nie miał "tego czegoś". Sam nie wiedziałem, co to znaczy, ale musiałem przekonywać siebie, że to z ruchami było coś nie tak, to z rytmiką, albo jeszcze z czymś innym.
Kolejny delikwent wyszedł ze szklanego pokoju, który miał przypominać profesjonalne studio do nagrywek. Kolejnego poczęstowaliśmy tekstem brzmiącym:
"Odezwiemy się, czekaj na maila"
Nikt nie dał żadnemu z nich pewności, że dostanie tą wiadomość. Nie mieliśmy w planie pisać każdemu, czy się dostał, czy nie. Napisać mieliśmy tylko do tego, który dostanie "posadę".
Poczułem, że mimo zbliżającej się godziny 16.00, robię się coraz bardziej zmęczony. Ale przecież stąd nie pójdę, został jeszcze jeden, ostatni na dziś. Zapewne kolejny amator, zero profesjonalizmu, gadka-szmatka o doświadczeniu i talencie... zaczynałem mieć tego po dziurki w nosie.
- To co? Kawka w przerwie?- spytał Joe patrząc, jak siedzę smętnie wpatrując się w szeregi guziczków, pasków i pokręteł na konsoli.
- Jeszcze jeden będzie.- mruknąłem nie patrząc na przyjaciela.
- Ale to dopiero za pół godziny! Umówił się po dniówce, pamiętasz? Mówił, że kończy o 16.00 i musi tu dojechać. Chodź, nie siedź tak, bo ci dupsko do krzesła przyrośnie.- poklepał mnie po plecach z uśmiechem i ruszył w stronę.. eh... czegoś w rodzaju kuchni. Bardzo prowizoryczne pomieszczenie, ani porządnego światła, ani stołu, żadnych półek, szafek. Jedyny powód nazywania tej meliny kuchnią, to lodówka, mikrofala i czajnik.
W międzyczasie odebrałem wiadomości od mojej przyjaciółki, Ash. Jest dla mnie jak siostra. Martwi się o mnie, pilnuje i ratuje dupę jeśli wpadnę w tarapaty. Zawsze wszyscy myśleli, że jesteśmy razem, ale to nie możliwe. Ash woli dziewczyny. W dodatku właśnie jest w związku. Ja natomiast... ciężko to ująć. Niby podobała mi się kiedyś dziewczyna, ale gdy z nią byłem, to wcale nie czułem motyli w brzuchu. Zastanawia mnie, dlaczego.