Krótki shot Diluc x Reader, gdzie Reader wspierana alkoholem stawia wszystko na jedną kartę.
Pierwsza praca jaką kiedykolwiek publikuję, więc cudów nie ma się co spodziewać.
Aczkolwiek mam nadzieję, że nie ma tragedii. Chętnie przyjmę wszelkie wska...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Od jakiegoś już czasu bez skrępowania wykorzystywałaś każdą nadążającą się okazję by spędzić czas w towarzystwie Diluca. Może i twoje zachowanie było żałosne, ale niezbyt ci to przeszkadzało, w końcu nie chodziło o byle kogo. Już dawno przyznałaś przed sobą, że zadurzyłaś się w tym cichym mężczyźnie. Miał w sobie coś co ciągnęło cię jak ćmę do światła i nie miało znaczenia to czy się sparzysz.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Obserwowałaś jak ostatni klienci stopniowo wychodzą z tawerny, aż zostałaś tylko ty i czerwonowłosy mężczyzna. Sami. Zdecydowanie nie można było zaliczyć cię do osób pozostających tak długo na mieście, a zwłaszcza gdy kolejnego dnia miałaś poranną zmianę w pracy. I dobrze o tym wiedzieli wszyscy twoi znajomi. Byłaś już wstawiona, ale wciąż wystarczająco trzeźwa, by móc całkiem racjonalnie kalkulować swoje działania.
– Czy wiesz, że wino jest afrodyzjakiem? – zagadnęłaś, trzymając na wpół jeszcze pełen kieliszek do wina w swojej prawej dłoni. Diluc przestał polerować szkło, nawiązując z tobą kontakt wzrokowy. Byłaś lekko pochylona nad ladą, co dawało mu całkiem niezły widok na twoje odsłoniętej obojczyki. Mężczyzna westchnął, po czym odchrząknął – (Y/N), to chyba czas abyś szła już do domu – zasugerował ci bez ogródek i zrywając kontakt wzrokowy wrócił do polerki szkła. Zaśmiałaś się na to cicho w odpowiedzi i niemal jednym chałstem opróżniłaś pozostałe w kieliszku wino, które było naprawdę wyśmienite.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Diluc zauważając, że raczej nie zamierzasz się podnieść zaniechał czyszczenia kufla, wyszedł zza lady i skierował się zrezygnowany w twoją stronę, najprawdopodobniej z zamiarem pomocy w opuszczeniu lokalu, ale zanim cokolwiek zrobił niespodziewanie przyciągnęłaś go do siebie łącząc wasze wargi w pocałunku. Smakował on wyśmienitym, czerwonym, wytrawnym winem. Byłaś z siebie zadowolona a satysfakcję tą potęgował fakt, iż Diluc nie protestował. Gdy po dłuższej chwili odsunęłaś się od niego, z pomysłem pocałowania bladej szyi mężczyzny, ten odzyskując rezon zwinnie zwiększył dystans, uniemożliwiając ci realizację swojego pomysłu. Na twojej twarzy odmalował się grymas niezadowolenia, spowodowany reakcją czerwonowłosego, ale nic na to nie mogłaś poradzić. W końcu nie można mieć wszystkiego, prawda? Diluc uśmiechnął się lekko i położył swoje dłonie na twoich ramionach gładząc je z lekka
– Myślę, że jesteś znacznie lepszym afrodyzjakiem niż jakiekolwiek wino – powiedział pewnie – Ale to już nie temat na dzisiaj, zbieraj się do domu. Porozmawiamy, jak się wyśpisz i wytrzeźwiejesz - po czym zdecydowanym rucham podciągnął cię do pionu i po upewnieniu się, że stabilnie trzymasz pion, odprowadził cię do drzwi tawerny. – Dobranoc (Y/N). – Tak, dobranoc – odpowiedziałaś trochę jakby nie obecna. Wcześniejsze słowa mężczyzny niczym katedralny dzwon rozbrzmiewały w twoich myślach, sprawiając, że twoje serce dziko kołatało w klatce piersiowej – I dziękuję – dodałaś po chwili zarumieniona z nieśmiałym uśmiechem. Po czym oddaliłaś się w kierunku swojego mieszkania.