za niespełnione sny
i mary na jawie
BYŁO W NIEJ ŚWIATŁO i pełnio-pustka, jak gdyby naliczyła zbyt wiele nieskończoności i wciąż nie znalazła swojej odpowiedzi. Były ciemne włosy, jak lustro, w nich blask zachodzącego słońca. Były też słowa:
– ...aż w końcu o nim zapominam.
Szelest drzew ucichł, znieruchomiały świat zastanawiał się wraz z nią.
– I zapomniałaś, mamo?
Potrząśnięcie głową i jasne ucho wynurzyło się zza kotary włosów jak drapieżnik rozpoczynający pogoń. Od lat wyłapywała szepty w poszycie i nuty wiatru, który miał przynieść jej wieści; sama była drapieżnikiem.
– Wciąż zapominam. Pamiętaj, nigdy nie mów, że coś dobiegło kresu, jeśli tak nie jest.
– A co to znaczy „dobiegło kresu"?
– To znaczy, że coś minęło.
– Mamo... a kiedy twoja historia dobiegnie kresu?
Świetlista twarz i różane usta, na nich szklany uśmiech.
– Minie jeszcze dużo czasu, zanim to się stanie... A teraz chodź – uniosła się tak jak woda wznosi się ponad brzegi, zapowiadając klęskę – babka na nas czeka.
– Ale mamo...! Ja chcę jeszcze bajkę!
Ostatnie spojrzenie ponad ramieniem, jakaś pewność w oczach.
– Następną stworzysz sobie sama.
– Nie wiem jak.
– Wystarczy, że zamkniesz oczy – zachęcająco wyciąga dłoń, zaprasza w przestrzeń swoich ramion. Dotyk bliźniaczych skór, linie papilarne zadzierzgają się i historia się rozpoczyna – reszta wydarzy się sama.
Tworząc swoją własną bajkę o wszechświecie, Ava wielokrotnie zamykała oczy, jednak nic się nie działo. Nie potrafiła pozbyć się myśli; były pętlą wokół jej szyi, która zaciskała się, odkąd Ava planowała powrót do Bothell – do deszczowego nieba Waszyngtonu, do wszechobecnej zieleni i ścieśnionych ludzkich horyzontów, a wreszcie do matki pozostawionej samej sobie.
Matki, która nauczyła się prowadzić pustelnicze życie – ba! wprost wyśmienicie sobie z tym radziła, jakby do tego właśnie ją wychowano – i zajmowała czas przegrzebywaniem wspomnień w poszukiwaniu czegoś, co dawno jej umknęło. Czegoś, co stanowiło rozwiązanie zagadki, ale co wiodło ją dalej i dalej od córki: matka, mimo że bliska ciałem i z ustami upiększonymi wiecznym uśmiechem, dla Avy była nieosiągalna, nieobecna i szorstka. Dopiero gdy Ava weszła w nastoletniość, zrozumiała, że uśmiech ten był słaby i jedno wspomnienie-bumerang mogło sprawić, że na długie godziny przepełniła go rozpacz.
CZYTASZ
Klątwa nocy
WerewolfAva powraca do rodzinnego Bothell w Waszyngtonie, chcąc pożegnać się z matką i zakończyć pewne sprawy, aby wreszcie pozostawić je w przeszłości. Nie spodziewa się jednak, że decyzja ojca zmusi ją do zamieszkania tam na stałe. Ostatnie miesiące w daw...