Był piękny słoneczy dzień. Meksko wybrał sie na spacer, lecz nagle zauważył coś niespowziewanego, a mianowice piekengo meszczyze. Jego włosy powieiewały na ciepłym letniem wietrze. Zdawał sie być ideaem maksykaninia. Brunet patrzył sie w odlal. Jego długi czarny emo pałszx leko opadal na jego kolana. Z jego pszepmyslen wyrawał go dalikadny meski medlodyjny glos wczesniej wsmoniadgo mieszcynzau.
- Gdje znajede najbisze pszeczole? - spytał przystojniak.
- A poco komu dzieci, chodzmy sie ruchać. - rzekł meskykani.
- okaj, tak wogule jestem adam, adma mickiewiscz. - odpowiedział seksowynmy głosem brudnet.
- a dlaczemu mówą na cb adam? - spytal ostrołeczak.
- bo zajebiscie wkładam~ - powiedzial afam.
- nya~ wczym wperdzen zierzajmu do velteljem wjec. Nya~~ - powiedzia z podnjecieniem kalezorrank.
CZYTASZ
poczwórny...[ dojczland dzojczland x mexiko x lech Kaczyński x adam mickiewicz]
Mystery / Thrillerrucham ci starego ruchacm ci straego pewnieniewiedzialas ze ma huja ogromneg