Lodek spał przy boku swojej matki, napawając się niewielkim ciepłem, jakie dawało mu jej ciało. Ona zaś, w łapach trzymała dwa kociaki, szlochając. Małe ciałka były zimne, tak samo jak ziemia. Lodek prychnął i wtulił się bardziej w długie futro matki, czując coraz większy chłód. Kotka wstała i odepchnęła go od siebie. Ten zaskoczony wrzasnął, a z jego pyszczka uniósła się para. Uważnie obserwował kocicę swoimi lodowato-niebieskimi oczami, gdy ta wykopała zagłębienie w twardej ziemi i ułożyła tam jego radzeństwo, aby wyglądali, jakby spali. Kocurek nie rozumiał tego. Zawsze był na ostatnim miejscu, ale przenigdy nie został tak potraktowany. Patrzył zszokowany na matkę, a ona odwróciła się zjeżona i wysunęła pazury, a w jej oczach szalał obłęd. Zamachnęła się łapą i trafiła swojego kociaka w pyszczek.
- To za to, że nie potrafiłeś pomóc swoim siostrą! - wysyczała i brutalnie złapała go za kark.
Tym razem, Lodek nie wydał z siebie rzadego dźwięku. Nauczył się, że ma się w ogóle nie odzywać, inaczej kończyłi się uderzenie, albo brakiem jedzenia przez kolejne kilka dni. Przez to, kociak był osłabiony i wychudzony.
- Pozbędę się ciebie raz na zawsze - wywarzczała kotka przez zęby i jeszcze bardziej zacisnęła szczękę, przez co po jego białyn futerku spłynęła szkarłatna krew.
Kociak zaszlochał głośno, mając nadzieję, że ktoś przybędzie mu z pomocą. Jego modły zostały wysłuchane, ponieważ krzaki przed nimi zatrzęsły się, a do jego nosa napłynął zapach obcego kota. Jego matka upuściła go i uciekła. Lodek uderzył głucho w ziemię. Nie miał siły nawet pisnąć z bólu przy uderzeniu. Zamknał oczy.
- Na Klan Gwiazdy! Kto ci to zrobił?! - usłyszał i że stęknięciem uchylił powieki. Zobaczył brąwą kotkę z białymi pręgami i niebieskimi oczami. Nie odpowiedział.
- To na pewno ta kotka, którą przez chwilę widziałam - domyśliła się, a jej futro uniosło się.
- Proszę, nie... - wyszeptał biały kociak, zaciskając przerażony oczy.
Po kilku uderzeniach serca, które trwały w nieskończoność, poczuł ciepły język na swoim poranionym karku. Sapnał zaskoczony, ale nie ruszył się ani o milimetr. Nieznajoma wyczyścila jego z krwi jego futerko oraz pyszczek.
- Przepraszam. Nie chciałam cię przestraszyć - powiedziała że skruchą. - Jak masz na imię? - zagadnęła go i delikatnie popchnęła nosem, aby wstał.
- L-Lodek - wydukał i wstał na łapki, jednak zachwiał się i upadł by, gdyby nie kotka, która go uratowała, znowu leżałby na ziemi.
- Piękne imię - wymruczała i ruszyła powoli przed siebie. - Ja mam na imię Śnieżna Pręga i jestem karmicielką Klanu Rzeki. Czy pozwolisz, żebym cię wzięła?Wyglądasz na bardzo osłabionego - spytała, patrząc na niego z troską.
Kociak pokiwał głową i pochylił głowę, aby ułatwić kotce złapanie go. Obawiał się jednak, że jej chwyt będzie tak samo bolesny, jak jego matki. Zdziwił się jednak i to bardzo. Śnieżna Pręga złapała go delikatnie i z miłością. Uniosła go do góry i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku. Lodek obserwował i uważnie otoczenie, swoimi lodowato-niebieskimi oczami. Niegdy nie zapuszczał się tak daleko. W zasadzie matka nigdy nigdzie go nie zabierała i zawsze zostawał w ich prowizorycznym legowisku. Westchnął głęboko i znów zaczał obserwować otaczające ich tereny. Kołysał się, zwisając w pysku miłej kotki i zrobił się od tego senny. Ziewnął, ukazując rządek biały, małych i ostrych jak szpileczki zębów. Zamknął oczy, korzystając z okazji chwilowego spokoju.
CZYTASZ
Sekret Lodowego Pazura
FanfictionLodek to mały kociak porzucony przez rozpaczoną matkę. Po niedługim czasie zostaje znaleziony przez kotkę, która okazuje się karmicielką Klanu Rzeki. Ta zanosi go do obozu i pomimo późnego wieku postanawia stać się jego matką i otoczyć go miłością...