Po bitwie...

28 2 0
                                    


-Więc to ty jesteś biedronką? - zapytał z szyderczym uśmiechem Agriel Gabrest, spoglądając na przemienioną Dupain-Cheng.

Przerażona Marinette spojrzała na rozmówcę z wielkimi z przerażenia oczami.

-Ty...ty...ty...j-j-jest-tt-eś... W-w-władca Ć-Ciem?! - wykrzyknęła, po czym zdała sobie sprawę z tego co powiedziała i zasłoniła usta rękami. Jej oddech ciągle przyśpieszał, podobnie jak puls i tętno. Ledwie na nogach stała. Była śmiertelnie przerażona.

-Czyżbym Cię zaskoczył, "dziewczyno" mojego syna?

-Jak pan śmie... - ledwie wydukała nastolatka. - Jak pań śmie atakować codziennie mnie i Czarnego Kota?! Jak pan śmie codziennie atakować niewinnych mieszkańców?!... - Już nieco odważniej dopowiedziała.

-Cóż, ja to robię wszystko dla mojej żony i mojego syna... - uśmiechnął się tym swoim pedofilskim uśmieszkiem. - A jeśli chodzi o Czarnego Kota...

-Co mu zrobiłeś?! - przestraszyła się fiołkowo-oka.

-Cóż, jest tam - wskazał palcem na Adriena któremu oczy zmieniły się na martwy, ciemnozielony kolor. Chłopak siedział na czworakach nierówno oddychając. Twarz miał zwróconą w dół. Na jego serdecznym palcu był widoczny pierścień Czarnego Kota.

Marinette zdała sobie sprawę, że chłopak, którego odrzucała to tak naprawdę jej aktualny chłopak. Wszystkie wspomnienia jakie z nim miała przeleciały jej przed oczami, jak gdyby miały zaraz na zawsze zniknąć.

-Kotku... - wyszeptała ledwo słyszalnie. - Co mu zrobiłeś?! - powtórzyła poprzednie pytanie, Marinette. - No odpowiadaj! - wykrzyczała resztką sił.

-Cóż, nic. Po prostu mam nad nim kontrole. Ciekawe, że tak wspaniała osoba jaką jest biedronka tego nie zauważyła... - znowu ten szyderczy uśmiech u Agresta Seniora.

-CccoOOOO!? - osłupiała nastolatka. - Nie rozumiem.

-Jeszcze przez jakiś czas nie zrozumiesz. - uśmiechnął się pod nosem Gabriel. - Słuchaj ty, mam propozycję nie do odrzucenia...

-Jak śmiesz?! Jesteś potworem! Potworem! Na pewno jej nie przyjmę! - wkurzyła się Marinette.

-No to w takim razie, pstryk palców i Adrien zniknie na zawsze - zaśmiał się psychicznie.

-Jak ty śmiesz...

-Ano śmiem. Albo przyjmujesz tę propozycję, albo Adrien zniknie na zawsze. To jak będzie? - zapytał spokojnie.

-Jaka to propozycja? - przegryzła wargę Mari.

-Zamierzam wyjechać na rejs ogromnym statkiem, biorę Adriena ze sobą i Twoich kolegów którym dawałaś Miraculous... Twoje zadanie to pojechać z nami, i stworzyć nad tym statkiem  wielką tarczę, która będzie chronić Adriena i Twoich kolegów. Możesz zatrzymać swoje Miraculum pod tym warunkiem. Adrienowi nie będę go zabierać bo mi już nie są potrzebne.

Marinette zaczęły lecieć łzy z jej przepięknych, fiołkowych oczu. Stała naprzeciwko Agresta patrząc na niego z zawiścią.
Patrzyli sobie tak w oczy dłuższą chwilę. Odwieczni wrogowie, walczący między sobą dzień w dzień.

-Zgadzam się - odrzekła.

Agrest Senior zaczął się śmiać śmiechem największego Złoczyńcy świata. 

.

.

.

.

   Marinette w postaci Biedronki wystrzeliła swoim jo-jo w górę krzycząc "obronna tarcza" i tworząc ogromną ni to chmurę ni to tarcze nad ogromnym statkiem. Nagle tarcza z koloru czerwonego, przybrała ciemny odcień fioletu, i szarości. To była sprawka Władcy Ciem. Z boku "umacniał" tarczę, tak naprawę dodając do niej ciekawą, lecz niebezpieczną właściwość...

Ludzie na statku byli smutni. Próbowali się cieszyć, ale jako, że byli przyjaciółmi Adriena, to jego los ich wcale nie cieszył. Siedzieli w różnych miejscach statku, porozrzucani jak mąka po całej kuchni gdy się piecze ciasteczka. Dookoła szalała dość cicha jak na swoje zjawisko pogodowe, burza. Jej ciemne chmury otoczyły większą część kuli ziemskiej, a z jej chmur lekko kropiło. 
  W chwili ukończenia tarczy, oczy Adriena zamieniły się w neonową zieleń, taką jakby hipnotyzującą. Ledwie reagował na polecenia ludzi dookoła, mało tego, ledwie ich poznawał. Tak jakby jego czynności życiowe zostały mu zabrane. 
 
   Marinette patrzyła na niego swoimi pełnymi od smutku oczami próbując mu przypomnieć kim jest ona i jaką mają między sobą relacje. 

-Adrien... Kotku... Kochanie... Adrien... - wypowiadała wciąż te słowa do niego, ale on jak martwy posąg nie reagował na nie. Patrzył się przed siebie w martwy punkt, nie dostrzegając nikogo. Granatowłosa płakała raz po raz, nie umiejąc się powstrzymać. W końcu miała 15 lat i była człowiekiem, więc emocje mogła wyrażać. 

-Taki stan jego będzie dopóki ta tarcza nie zniknie - usłyszała szept Gabriela z oddali. - Jednak wiedz, że tej tarczy już nie możesz cofnąć... - zaśmiał się szyderczo, białowłosy. 





_____________________________

Witam moi kochani, dzisiaj (20.04.2023) śnił mi się mega ciekawy i mega przerażający sen. Postanowiłam że go tutaj opiszę. Co prawda nie wszystko jest 1:1 ale postaram się opisywać wszystko jak tylko pamiętam. Miłego dnia/nocy/ranka/wieczoru!

PS jeśli macie jakieś pytanka to śmiało zadawajcie, chętnie na nie odpowiem :D

Będę tęsknić... |Adrienette|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz