Rozdział 23

1.8K 34 0
                                    

KIRA

Za zakrętem, kawałek od klubu stało zaparkowane żółte lamborghini, które swoim wyglądem naprawdę robiło wrażenie. Soczysty kolor, wyrafinowany design. Nic dziwnego, że Will nie zdecydował się podjechać pod klub. Z daleka rzuciłby się w oczy. Zajęłam miejsce pasażera i westchnęłam ciężko, chociaż nie tak jak chciałam, bo William cały czas miał na mnie oko przez to, że nie rozłożył dachu, ale to traktowałam jako plus, mogłam mieć nadzieje, że się przy nim nie uduszę.

- Odwołałaś lekcje na rzecz imprez? – odezwał się, gdy wygodnie usadowił się na miejscu kierowcy.

- Niespecjalnie miałam dziś głowę do nauki – odparłam, ciaśniej zaplatając ręce na piersi.

- Przeze mnie? – Rzucił na mnie kątem oka.

- Chciałeś mnie wystraszyć, to ci się udało. Sama nie wiem czemu ci pomagam.

- Bo masz dobre serduszko – stwierdził cwaniacko.

Prychnęłam tylko pod nosem. Zacisnęłam nogi i mocnie przylgnęłam do drzwi. Musiałam trzymać jak największy dystans między nami nawet jeśli to było trudne. Chciałam tylko mu pomóc i jak najszybciej przestać dzielić z nim przestrzeń, bo od wczorajszego zajścia bycie blisko Williama stało się dla mnie okropnie dokuczliwe.

Skupiłam się na mruczenie silnika i tym, jak przyjemnie zgrywało się z szumem wiatru.

- Skąd pomysł, że chciałem cię wystraszyć? – zagadał William, przerywając moją cudowną chwilę zadumy.

- A jaki miałeś cel przekraczając granice między nami? – syknęłam.

Zaśmiał się i mocniej oparł głowę o zagłówek, wbijając wzrok w drogę przed nami.

- Zachowałem się dokładnie tak jak ty, kiedy byłaś pijana, ale ja nie mówiłem na głos, jak bardzo chcę wylądować z tobą w łóżku – odparł, a przez jego usta przemknął cwaniacki uśmieszek.

- Po co kłamiesz? Czego ode mnie chcesz? – fuknęłam.

Wpatrywałam się w niego wielkimi oczami, nie rozumiejąc w co on ze mną gra i dlaczego. Bawi go gnębienie mnie? Przez moje ciało przeszedł dziwny chłód, jakby strach, ale była w tym też nutka ekscytacji.

- Prawdy laleczko i na litość boską nie patrz na mnie w ten sposób, tymi wielkimi niebiańskimi oczami – stęknął, zwracając się twarzą w moją stronę na kilka sekund by posłać mi zrezygnowane spojrzenie.

- Dlaczego? – szepnęłam ledwo słyszalnie, nie odrywając od niego wzroku.

Przestrzeń samochodu była dla nas zdecydowanie za mała i tylko dzięki temu, że nie byliśmy zupełnie zamknięci w tym małym statku kosmiczny, mój mózg jeszcze jako tako pracował.

- Bo tracę kontrole nad swoimi odruchami – odparł, zaciskając ręce na kierownicy tak mocno, że usłyszałam zgrzytnięcie materiału.

- Ale przecież jesteś trzeźwy – wyłapałam. – Chyba że problem wcale nie tkwi w ilości alkoholu jaką spożyjesz? – odważyłam się spekulować na głos.

- Istnieje taka opcja – mruknął tajemniczo i przesunął zębami po dolnej wardze.

Mimowolnie rozchyliłam usta na jego słowa. Liczyłam, że mnie wyśmieje jednocześnie mając nadzieję, że tego nie zrobi. Gdy okazało się, że moje nadzieje mogą nie być spisane na straty poczułam się, jakby w mojej głowie było pole minowe, a ktoś zaczął sobie po nim tańczyć. Każdy kolejny wybuch był silniejszy i już w pewnym momencie byłam przekonana, że zaraz zwariuję.

Wzór Trójkąta [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz