I

303 23 1
                                    

Pov: Matthew 

Jak co dzień rano zamiast budzika, budził mnie huk potłuczonego szkła. Codziennie rano słyszałem, jak ojciec przeklina nad potłuczonym szkłem i wraca do picia. Matka zmarła przy moim porodzie a ojciec przez te 17 lat mojego życia staczał się coraz bardziej i popadał w alkoholizm.

 Nienawidził on mnie za to, że przeze mnie zmarła matka oraz za to, że urodziłem się omegą. On pragnął alfy, a dostał wynaturzenie mnie, męską omegę. 

Przestając użalać się nad moim życiem, wreszcie zwlekłem się z mojego łóżka, zacząłem się ubierać. Nie żyło mi się najlepiej, do szkoły nie chodziłem, musiałem od rana do wieczora zarabiać na alkohol ojca oraz rachunki, kiedy on pił. Za każdym razem gdy chciałem, się temu sprzeciwić on mnie bił mocniej i jeszcze więcej. Nawet jak się nie stawiałem on i tak mnie, bił i poniżał za to, że jestem omegą.

 Od dawna już straciłem wszelki nadzieję na normalne życie a co dopiero znalezienie alfy. Nie liczyłem już na to. Opuściła mnie nadzieja, że moja alfa przyjdzie niczym rycerz w białej zbroi i wybawi mnie z tego życia. Kto by chciał męską omegę, która jest wychudzona oraz cała pokryta bliznami po biciu.

Mój zapach był, okropny nie pachniał, już tak jak kiedyś słodko i niewinnie, teraz pachniał tak jakby go nie było lub wcale nie przypominał zapachu omegi. Czułem obrzydzenie do siebie, lecz w moim życiu jest, jeden plus nigdy nie zostałem zgwałcony.

 Może to dlatego, że moja omega od dawna się nie odezwała, tylko siedziała cicho w odmętach mojego umysłu, nie miałem jeszcze rui, lecz czuje, że przyjdzie ona wraz z ukończeniem mojej pełnoletności.

Usłyszałem skrzypienie schodów, które skutecznie wybudziły mnie z rozmyślań.

-Marsz do roboty gówniarzu- usłyszałem w drzwiach pijacki głos ojca.

 Był alfą i nie przyjmował, sprzeciwu więc pospiesznie wyszedłem z mojego pokoju i udałem, się w stronę drzwi zakładając buty, wybiegłem w stronę mojej pracy.

Pracowałem w małym sklepiku, tylko tam chcieli mnie przyjąć, bo kto by zatrudnił niepełnoletnią omegę. Właścicielką była poczciwa starsza beta, bardzo, mi pomogła, dając mi tę pracę, nawet czasami dawała mi coś do zjedzenia, widząc moje wychudzone ciało. Jest bardzo uczciwa i wielkoduszna, wiele jej zawdzięczam.

Dotarłem do sklepiku, by zacząć pracę, gdy wszedłem do pomieszczenia, zastałem tam starszą betę, ta ujrzawszy mnie, uśmiechnęła się i poczęstowała bułką, podziękowałem jej i zacząłem moją pracę.

Pov: Aaron

obudziłem się przed budzikiem, co było dość dziwne z mojej strony. Lecz mimo tego zwlokłem się z łóżka i udałem do łazienki, by wziąć prysznic i się przebrać w czarny garnitur. Gdy to zrobiłem, udałem się do jadalni gdzie czekało śniadanie przygotowane przez lokaja.

 Byłem młodą alfą, szefem mafii oraz bogaczem. Dobrze mi się powodziło, mój biznes w mafii zacząłem już w wieku 15 lat 

rozrosło się to do tak wielkiej organizacji. Do pełnego szczęścia brakowało mi tylko mojej omegi, mojej przeznaczonej. Marzyłem o niej od zawsze, lecz jeszcze jej nie spotkałem. Moja wewnętrzna alfa za wszelką cenę chciała mieć ją przy sobie zresztą tak jak ja, lecz jak na razie jest to niemożliwe. 

Kończąc śniadanie, zakończyłem też moje rozmyślania. Wyszedłem z domu, kierując się do mojego drogiego auta, wsiadłem do niego i ruszyłem w stronę wyjazdu z posesji, jadąc do mojej siedziby w lesie. W końcu trzeba się jakoś ukrywać, by niechciane osoby przypadkiem nie wtargnęły do siedziby największej mafii w państwie. 

Wchodząc do wielkiego budynku, przypominającego wielką ville spotkałem mojego przyjaciela Theo, był alfą tak samo ja, przyjaźniliśmy się od dzieciństwa.

Zdziwiło mnie to dlaczego jest on tak wcześnie w siedzibie, zawsze to on był spóźniony na wszystko.

-Co ty tu robisz o takiej porze?-zapytałem przyjaciela

-A no nagła sprawa, jakaś Alfa wisi, nam wiele pieniędzy- odpowiedział Theo 

-Będziesz musiał się wybrać do niego osobiście- dopowiedział

-Aż tak źle jest?- spytałem

-Tak- odrzekł krótko 

Żegnając się z Theo, wszedłem do mojego biura zawalonego papierami, wydawałoby się, że to prosta praca, jednak tak nie jest.

Przypominając sobie o alfie wspomnianej przez Theo, napisałem do niego o adres i dane oraz ile jest winien. Theo przyszedł do mojego biura i podał teczkę, podziękowałem, a ten szybko wyszedł, zajmując się swoimi sprawami.

 Zajrzałem do teczki, w niej było stosunkowo mało informacji, lecz zaciekawiła mnie omega wspomniana w papierach, co prawda nie było nic więcej napisane, lecz zaciekawiła mnie. Po przeczytaniu tych papierów uznałem, że udam się tam jutro z samego rana. 

Skończyłem wypełniać wszystkie druki na moim biurku, spojrzałem na zegar w moim biurze, była godzina 16. Jest to dość wczesna godzina, więc postanowiłem wybrać się do miasta i zakupić najpotrzebniejsze rzeczy, czyli jedzenie. Wiedziałem, że w mojej lodówce hula wiatr, więc przydałoby się trochę ją zapełnić.

Po zaparkowaniu, do sklepu szedłem dość okrężną drogą, bo przez park. Moja alfa nieznacznie się poruszyła gdy, zobaczyłem na niewielkiej polanie prawdopodobnie omegę, była skulona, zastanawiało mnie to, co robi tu sama o tej porze, lecz nie przejąłem, się tym zbytnio kierując się do sklepu i załatwiając swoje sprawy.

Gdy zakończyłem moje zakupy, wracałem tą samą drogą, lecz tej omegi już tam nie było.

Pov: Matthew 

Staruszka dała mi wyjść wcześniej ze sklepiku, tłumacząc się tym, że nie ma już klientów. Więc wyszedłem i kierowałem się tam, gdzie mnie nogi poniosły. Doszedłem do niewielkiej polany w parku. Usiadłem na niej, delektując się promieniami słońca. 

Poczułem nagle jakiś piękny zapach, był to zapach alfy przechodzącej obok polany. Jego zapach był niesamowity, lecz on nie zwrócił na mnie większej uwagi.

~Alfa, to nasza Alfa, Chodźmy do Alfy~ powtarzała mi w głowie omega

Byłem w szoku, słysząc ją i jej słowa, przez tyle czasu się nie odzywała, a tu nagle zaczyna mówić o Alfie. 

~Nasza Alfa nas nie zechce~ powiedziałem do niej smutny

~Dlaczego?~ 

~Widzisz, jak ja wyglądam, na dodatek jestem męską omegą, jaka alfa chciałaby taką omegę~ 

Po tych słowach moja omega się uciszyła, czułem, że jest smutna, zresztą ja także byłem.

Chciałem mieć opiekuńczą alfę, która będzie się mną zajmować i będzie mnie bronić. Lecz nigdy się tak nie stanie. Mimo że to ja go poczułem, to nie znaczy, że on mnie, mój zapach był okropny, nie przypominał w żaden sposób zapachu omegi.

 Po może godzinie rozmyślań nad alfą, postanowiłem wrócić do domu, strasznie nie chciałem tam wracać i znów zostać poniżanym, lecz gdybym nie wrócił, mimo tego że go nie obchodziłem on by mnie znalazł i tak, bym zarabiał na alkohol, więc powoli się zwlokłem z mojego miejsca i ruszyłem w stronę domu.

Gdy dotarłem. Starałem się niezauważalnie i bezszelestnie udać się do mojego pokoju, lecz coś poszło nie tak i mnie zawołał do siebie głosem alfy, który nie przyjmuje sprzeciwu.

Że spuszczoną głową, podeszłym do niego na bezpieczną odległość. On znowu zaczął mnie wyzywać od najgorszych i uderzył, kazał mi się wynosić z jego oczu, tak też zrobiłem. Mimo że to była moja codzienność ja i tak płakałem znów tak jak codziennie kompletnie tracąc nadzieję na lepsze życie.

Położyłem się na łóżku, momentalnie zasypiając, nawet nie zdążyłam się przebrać w starą za wielką piżamę, miewałem raz po raz koszmary, dzisiaj też, postanowiły mnie one odwiedzić.

---------------------
1162 słów

To był chyba 2 maja 2023

~Ocalony~ A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz