Gwieździste niebo rozciągało się nad małym miasteczkiem. Pewny młodzieniec właśnie siedział nad jeziorem i z zachwytem oglądał błyszczące gwiazdy. Choć matka mówiła mu żeby nie zostawał późno na dworze nie posłuchał jej. Kochał w nocy oglądać nocny krajobraz błyszczącego jeziora. Tafla tej wody odbijała mnóstwo wspaniałych gwiazd, które mieniły się jak diamenty. Przynajmniej tak mówiła jego babcia. Nigdy na własne oczy nie widział żadnych diamentów. Pewnego razu zapragnął je ujrzeć ponieważ ktoś kiedyś powiedział mu, że diamenty są arcypiękne. Oczywiście zdołowany przyszedł z tym do babci, która z ciepłym uśmiechem pod wieczór zaprowadziła go nad jezioro. Cichym delikatnym głosem zwierzyła mu się, że diamenty błyszczą się tak sam jak gwiazdy na niebie odbijające się od tafli jeziora. Zafascynowany chłopak uwierzył babci na słowo. W końcu dla niego ten widok był tak samo arcypiękny jak dla innych diamenty. Niestety jego babcia zmarła w bardzo brutalny sposób. Teraz chłopak przychodzi pooglądać mieniące się gwiazdy z myślą o swojej zmarłej babci.
W pewnej chwili ciemnowłosy chłopak zauważył, że jest już dosyć późno. Dobrze wiedział, że czym później na dworze tym niebezpieczniej. W ich świecie grasowały potwory. Pojawiały się tylko w nocy więc można powiedzieć, że w dzień było bezpiecznie. Wstał z wilgotnej trawy i skierował się do małej chatki w której mieszkał. Przechodząc przez ciemny las poczuł niepokój. Światło księżyca przebijało się przez wysokie korony drzew przez co nie widział zbyt dużo. Robiło się coraz zimniej przez zbliżającą się zimę. Wyraźnie czuł jak zimno szczypię w jego policzki, które zapewne były już różowe. W pewnej chwili niepokój wzrósł. Zaczął się nerwowo rozglądać gdy usłyszał jakiś szelest w krzakach. Miał cichą nadzieję, że to jakiś zając. Może uda mu się go złapać? Będą mieli co jeść i może jego matka nie będzie taka zła? W końcu wróci późno do domu, ale przynajmniej z zającem.
Po chwili namysłu skierował się w stronę skąd wydobywał się dźwięk. Dłońmi rozsunął zawadzające mu rośliny. To co ujrzał zmroziło mu krew w żyłach. Chciał się po cichu wycofać lecz nadepnął na suchą gałąź, która w trakcie nocnej ciszy wydawała się najgłośniejszym dźwiękiem. Z przerażeniem w oczach spojrzał na postać przed nim. Pochylona nad młodą sarną w kałuży krwi.. Wręcz białe włosy, których końcówki były ubrudzone wręcz szkarłatną krwią.
Obróciła się w jego stronę.
Młodzieniec ujrzał czerwone tęczówki i zerwał się do ucieczki. Biegł przed siebie tak szybko na ile pozwalały mu jego nogi. Cały zadyszany przystanął kilkaset metrów dalej. Myśląc, że jest bezpieczny poczuł na karku lodowaty oddech. Momentalnie wstrzymał swój oddech czując jak szybko wali mu serce. Obrócił głowę napotykając białowłosego potwora. Krzyknął chcąc się wycofać lecz potknął się o coś solidnego i twardego. Runął na ziemię z przerażeniem w oczach. Zaczął coś mamrotać lecz sam nie wiedział co chciał powiedzieć.
Wysoka postać uklęknęła nad nim i z zainteresowaniem wpatrywała w jego poczynania. Czerwone tęczówki na oczach młodego chłopaka zmieniły kolor na błyszczący błękit.
- Dziwne.. - szepnęła pod nosem postać wręcz idealna.
- Proszę nie zabijaj mnie.. - wyjąkał z trzęsącą się wargą.
Blady mężczyzna przed nim nie odpowiedział. Nieustannie wpatrzony w przerażonego chłopaka stracił poczucie czasu. Wydawało się jakby wampir na coś czekał jednak ciemnowłosy nie miał pojęcia na co.
- Kim jesteś? - zapytał jadowicie wampir marszcząc brwi.
- Co?.. - odpowiedział mu głos ciemnookiego chłopaka.
- Jesteś człowiekiem? - zapytał unosząc brwi.
- Tak - odparł cicho oddalając swoją twarz od tej wampira gdy ją przybliżył.
- Nie oddalaj się - rzucił ponownie przybliżając swoją twarz.
Zimna smukła dłoń przytrzymała jego szczękę pozwalając na dokładniejsze obwąchanie jego szyi. Przerażony chłopak był pewny, że mężczyzna chce go zabić wysysając z niego całą krew. Nic jednak się nie stało.
Naglę jak gdyby nigdy nic postać wręcz idealna zniknęła. Pozostawiła po sobie tylko powiew wiatru. Oszołomiony chłopak nie wiedząc co się właśnie stało wpatrywał się w miejsce gdzie jeszcze niedawno znajdował się potwór.
***
Zamaszystym krokiem wparował przez wrota zamku. Podszedł do niego zaniepokojony brat o włosach koloru złocistego blondu, które były związane zieloną wstążką.
- Bracie! Stało się coś? - podszedł do niego mężczyzna w zielonym fraku.
- Sam nie wiem.. - mruknął łamiącym się głosem unikając wzroku zielonych tęczówek. - Spotkałem człowieka..
- I?
- Nie widziałem w nim ofiary.. Mimo tego, że czułem zapach słodkiej niewinnej wręcz grzesznej krwi nie śmiałem jej spróbować. Zapach był tak pociągający.. lecz nie chciałem z tym faktem nic zrobić! Pragnąłem tylko za nim podążać. Obawiałem się, że stracę go z oczu. Wyraźnie słyszałem jego szybkie bicie serca i ciężki oddech. Strach. Bał się mnie co nie było dziwne. Źle się z tym czułem, że się mnie bał..
Zielonooki w ciszy wpatrywał się w swojego brata. Analizował. Po chwili wpadła mu do głowy odpowiedź.
- Choć za mną - mruknął chwytając go za rękę.
Szybkim krokiem zaciągnął go do biblioteki gdzie odnalazł egzemplarz pewnej grubej księgi. Otworzył ją na dobrej stronie i podsunął pod nos królowi istot wręcz idealnych.
- Proszę spójrz.
Jasne jest to, że wampir się nie może zakochać. Jest to niemożliwe przez nieposiadanie serca i uczuć. Bywają jednak wyjątki w wampirach czystej krwi należących do rodzin szlacheckich lub królewskich. Nie obejmuję ona wszystkich członków rodziny lecz pojedyncze przypadki, które i tak rzadko się zdarzają. Do tej pory odnotowano tylko czternaście przypadków gdzie wampir "zakochał się" w osobniku śmiertelnym. Objawy są następujące: odczuwanie pragnienia wobec śmiertelnika, a nie jego krwi. Intensywniejsze wyczuwanie krwi niż u innych śmiertelników. Przytłaczające poczucie winy przy jakimkolwiek zranieniu śmiertelnika. Odczucie pustki gdy śmiertelnik jest daleko. Odczuwanie uczuć śmiertelnika.
- Nawet tak nie myśl - warknął odtrącając od siebie księgę.
- Uspokój się Olivier. Jak na razie to tylko teoria. Minie trochę czasu zanim się potwierdzi - odrzekł spokojnie.
- Eh.. - westchnął. - Masz rację. Muszę się zrelaksować, poproś służących o żywego śmiertelnika. Tamten podmiot teraźniejszych westchnień przeszkodził mi w posiłku - pożalił się.
- Oczywiście - skłonił się lekko i opuścił bibliotekę.
Zasiadł w salonie widokowym czując frustrację. Kto by pomyślał, że jeden śmiertelnik zmęczy go bardziej niż tysiąc lat na karku. Po jakimś czasie tkwienia w ciszy i mroku wrota do pomieszczenia się otworzyły. Straże wprowadziły młode przerażone dziewczę. Rzucili ją tuż pod nogi króla, ukłonili się i wyszli. Wampir melodyjnie zamruczał chwytając dziewczynę za ramię. Podciągnął ją do góry by ujrzeć jej twarz. Przerażone ciemne oczy jak i włosy, nic nowego zwykła wieśniaczka, która się szamota jak jakiś dzikus.
- Spokojnie słoneczko. Jak nie będziesz się wyrywać to nie zaboli - wyszeptał wprost do jej ucha.
Ciemnooka znieruchomiała z przerażenia.
- Dobrze wiesz, że umrzesz, nie ma co się szamotać. Możesz sobie jedynie sprawić najprzyjemniejszą śmierć tylko się nie ruszaj- szepnął oblizując jej szyję zimnym językiem.
Poczuł jak przechodzą ją dreszcze strachu. Zacisnął silne dłonie na jej tali tak by nie uciekła i wysunął kły wgryzając się w jej aksamitną szyję.
Smak młodej dziewczyny, która miała może z czternaście lat był nie do opisania. Słodki niewinny wręcz grzeszny taki sam jak zapach tego nieszczęsnego śmiertelnika, którego spotkał w lesie! Wyssał z niej całą krew czując jak dłonie, które się zaciskały na jego koszulki bezwładnie opadają. Rzucił dziewczynę o podłogę i skierował się w stronę wyjścia. Musiał znaleźć tego chłopaka choć by nie wie co.
CZYTASZ
Ten Jedyny
VampireWampirza Powieść gdzie wampir jest zawiązany klątwą z pewnym śmiertelnikiem.