ROZDZIAŁ 14

669 42 31
                                    

Cała uwaga Jane była skupiona na małych bąbelkach piance kawy, którą trzymała w dłoniach. Nawet gapienie się na kurz byłoby łatwiejsze od spojrzenia na Scarlett.

- Nie wierzę, że się na to zgodziłaś - powtórzyła po raz trzeci, gdy panna Brumby opowiedziała jej o warunkach, na które przystała, wchodząc w zakład z Ivanem.

- Przestaniesz się powtarzać i doradzisz mi jakoś? - poprosiła Jane, szukając wsparcia.

Z ust rudowłosej wydobyło się przeciągłe westchnienie. Położyła się na łóżku przyjaciółki, czując się tak błogo, że przez moment zastanawiała się, czy uda jej się wziąć ten materac do Berkeley.

- Wiesz, że zawsze chętnie ci pomogę, ale powiedz mi, co ja mam zrobić, gdy moja najlepsza przyjaciółka założyła się z wytatuowanym milionerem o to, kto komu pierwszy wskoczy do łóżka? Podejrzewam, że sam Einstein miałby problem z odpowiedzią.

Słowa Scarlett sprawiły, że to, w co wpakowała się Jane, brzmiało gorzej, niż myślała. Umówili się, że ten ,,test'', jak nazwał to Ivan, będzie trwał dwa tygodnie. Warunek był tylko jeden. Jane nie mogła przez ten czas ulec Ivanowi i poprosić go o to, żeby spędził z nią noc. Uważał, że jeśli będzie mogła oprzeć się jemu, to nigdy nie da się wykorzystać żadnemu innemu mężczyźnie. Wygraną Jane był powrót do The Chups.

- Zapomniałaś już, że on w tym zakładzie też ma coś do stracenia? Gdybyś widziała jego minę, jak mu powiedziałam, że jeśli pierwszy się wyłamie, to odda swojego kanarka panu Herlingowi i kupi sobie pick-up'a. Jeszcze starszego od twojego.

- Boję się twoich pomysłów - zaśmiała się Scarlett, rzucając w przyjaciółkę poduszką. Kubek z kawą stał bezpiecznie na szafce nocnej, co uchroniło go przed katastrofą. - Ale muszę przyznać, że nieźle go urządziłaś.

Panna Brumby w ostatniej chwili wpadła na ten pomysł, za co miała ochotę dziękować każdemu na górze. Henderson myślał, że będzie miał nad Jane przewagę. Niestety, zapomniał, że do tanga potrzeba dwojga. Ich taniec był niebezpieczny, bo jeśli jedno z nich opanuje pożądanie tak duże, że nie będzie w stanie go zatrzymać, przegra.

- Masz już jakiś plan, jak to wygrać? Wiesz, jeśli absolutnie nic cię w nim nie pociąga, to wygraną masz już w kieszeni, ale jeśli jest inaczej, to ci współczuję, bo Henderson tak łatwo ci nie odpuści, co zresztą sama wiesz.

Jane chciałaby nie wiedzieć. Wolałaby być ślepa i nieświadoma, ale niestety zdawała sobie sprawę, że Ivan zrobi wiele albo i wszystko, aby wygrać to starcie. Nie podobała jej się ta myśl, co też obwieściła Scarlett.

- Ivan to mężczyzna taki, jaki każdy inny, a już wiele razy odpędzałam od siebie obrzydliwe łapy. Z nim też sobie poradzę, zobaczysz.

- Pod warunkiem, że uważasz jego łapy za obrzydliwe. Kiedy ostatni raz cię z nim widziałam, podobały ci się, tak jak jego język i ślina w twoich ustach.

- Po czyjej ty jesteś stronie! - Jane odrzuciła poduszkę do rudowłosej, uderzając ją w sam środek twarzy. - Byłam wtedy pijana, a co się dzieje po pijaku, nie liczy się.

- Jestem po twojej, wariatko, ale jestem też realistką. Jeśli wygrasz, to kupię sobie pas cnoty i zabiorę cię na najlepszą imprezę świata, żebyś znalazła kogoś i porządnie go wypieprzyła.

- Lepiej, żeby Bóg miał tego kogoś w opiece, jak go dopadnę.

Dziewczyny zaniosły się śmiechem, przewracając się na łóżku, a wszystkiemu towarzyszyła beztroska i świadomość, że minęło sporo od czasu, kiedy tak się śmiały.

- Ty tutaj wchodzisz w jakieś seksualne zakłady, a ja umieram za tobą z tęsknoty - wyznała zasmucona Scarlett. - Tych fachowców to chyba z ulicy wzięli, bo mam wrażenie, że tylko jeden robi, a reszta patrzy.

DELIVERYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz