Po 10 latach od narodzenia mojej siostry poszedłem z nią do lasu.
Kiedy brałem nóż kuchenny z kuchni jak zwykle przez ok. 3 lata do samoobrony w środku lasu nikt sie nie spodziewał, że mam inne plany niż zwykle.
Kiedy weszliśmy juz do samego środka lasu wyciaglem nóż z kieszeni i dźgnołem moją sostre od tylu w miejscu gdzie dopływa krew do mózgu.
Szybko wyjąłem nóż z jej ciała i wytatlem o trawę.
Nagle szybko pobiegłem do domu który był 100m od wypadku.
Jak wszedłem do domu wykrzyknąłem „MAMO SIOSTRA KRWAWI W LESIE JAKIŚ FACET W CZARNEJ KURTCE JĄ DŹGNĄ W SZYJE”
Mama sie przeraziła.
W biegu szybko zadzwoniła po karetkę. Lecz gdy przyjechali było już za późno.
Wylądowałem na policji i musiałem całą sytuacje wymyślić od nowa żeby nikt nie zauważył, że to ja zabiłem swoją siostrę. Przeszukano cały las lecz nic nie znaleziono. Podali sie do dnia jej pogrzebu. Nawet nie wiedziałem ze psy u nas tak są nie wytresowane.
Na pogrzebie mama niemiłosiernie płakała, ja błądziłem myślami po głowie
-co by było gdybym nie zabił jej?
Czy kiedyś prawda wyjdzie na światło dzienne? A może nikt nigdy sie o tym nie dowie ze kogoś zamordowałem. Przecież nikt nie musi wiedziec.
Niedługo po tym, 2 listopada próbowałem sie zabić,
niestety obudziłem sie ale w szpitalu psychiatrycznym.
Myśli nie odpuszczały juz 2 miesiące lecz dalej nie zapowiadało sie żebym mógł od nich zerwać i uciec.
Minęło 25lat od pobytu w psychiatryku i od mojej próby. Niedlugo przydarzy sie okazja żeby skończyć to pierdolone „życie„