Rozdział 2- Cierpienia duszy

523 26 1
                                    

Gdyby nie pięćset lat ukrywania swoich uczuć Katherine zalałaby się histerycznym płaczem. Stefan już nigdy nie będzie mój. Myślała hamując łzy. Po kilku sekundach zorientowała się jednak jak jej zachowanie musi wyglądać w oczach Stefana i Rebeki. Starając się nie wyjść na słabą wyprostowała się i spojrzała w przestrzeń pomiędzy głowami Salvatora i Pierwotnej. Po raz kolejny nałożyła na siebie maskę obojętności.

  - To co, zostaniesz do ślubu?- Spytał Stefan ,a na początku w głowie Katherine hulały myśli typu ,Jak on może mnie o to pytać!'. Po kilku sekundach jednak uświadomiła sobie prawdziwy sens prośby Stefana. Stefan nigdy nie był mściwy tak jak Damon. Chodziło mu o to by Katerina uczestniczyła w jego życiu. Przebaczył jej i chciał by przy tym była. Kat przekalkulowała wszystko w myślach.

  - No, nie wiem. Sądzę że Mikaelsonowie nie będą zadowoleni z mojego pobytu i że nawet może się to dla mnie skończyć kołkiem w sercu- Odpowiedziała patrząc mściwie na Rebekę. Już wcześniej jej nie lubiła ,ale teraz jej nienawiść do Pierwotnej wspięła się na wyżyny.

  - Nie sądzę. Moja rodzina nic ci nie zrobi Katerino- Odpowiedziała Rebekah. Katherine otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Pierwotna wyglądała jakby nie była do niej ani trochę źle nastawiona.

 - Och..- Zdziwiła się Kat. Jesscze raz sobie wszystko przekalkulowała. Z jednej strony zostanie na ślubie Stefana nie byłoby dla niej czymś dobrym ,ale.z drugiej strony uszczęśliwiła by Stefana którego i tak mieć nie może. Co prawda dawna Katerina dołożyłaby wszelkich starań by ślub nie doszedł do skutku ,ale to już nie była ta sama Katherine. Chciała się teraz zmienić jeśli okazało się prawdą że jest wolna od Klausa- Dobrze, zostanę- Odpowiedziała i wtedy sobie coś przypomniała- Ale nie mam się gdzie zatrzymać.

  - Z tym nie będzie problemu- Powiedział Stefan otwierając szerzej drzwi i wskazując na korytarz- Możesz do tego czasu zamieszkać u nas. Wejdź- Zaprosił ją Stefan ,a Katherine mogła by przysiąc że zobaczyła jak Rebekah na chwilę wystawia kły w jej stronę ,by później schować je przed wzrokiem ukochanego. Kat powoli przekroczyła próg domu. Stefan ruchem ręki pokierował ją do salonu. Był to duże pomieszczenie połączone z kuchnią. Zimna podłoga idealnie kontrastowała się z ciepłymi kremowymi dywanami. Na środku salonu stał szklany stolik wtapiający się idealnie w pomieszczenie. Na przeciwko stolika rozpościerała się obszerna kanapa zrobiona z kremowej skóry ,a obok niej fotel z tym samych materiałów. Na przeciwległej ścianie stał ogromny ceglany kominek z którego buchały wesołe płomienie ,a nad kominkiem postawiona była wielka plazma. Nie to przyciągnęło jednak uwagę Kat. Tuż przy barku z alkoholami z zadufaną miną stał Damon Salvatore ze szklanką bursztynowego płynu w ręce. Kat d razu pożałowała swojej decyzji. Damon był ostatnią osobą którą chciała dziś spotkać.

  - Damon zajmij się gościem. Ja z Rebeką jadę załatwiać formalności- Odpowiedział Stefan ,a Katherine resztkami sił starała się zapanować nad rozpaczą. Miała zostać sama z Damonem? Jeszcze tylko Klausa tu brakowało. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć. Zanim się zorientowała Stefan i jego narzeczona ulotnili się z domu. Została kompletnie sama z Damonem. Powoli usiadła na kanapie i bez słowa nalała sobie do szklanki Jack'a Daniells'a. Gdy wychyliła ze szklanki pierszy łyk procentowego napoju coś sobie uświadomiła. Skoro jest Damon to musi być również.....

  - Elena!- Wrzasnęła mimo woli. Wolałaby spędzić długie lata z Damonem niż jeden dzień z tym płaczliwym sobowtórem.

  - Mówiłaś coś?- Zapytał lekceważąco Damon opierając się o parapet.

  - Tak- Powiedziała Katherine.Miała dość milczenia- Czy Elena przyjechała z Tobą?

  - Tak się składa że owszem- Odpowiedział Damon opróżniając szklankę bursztynowego płynu.

Czarna Dusza Katherine PierceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz