Rozdział 1: Ból i żal

165 7 23
                                    

Per. Izuku

Dzisiaj miałem się spotkać z Kacchanem z sprawie naszych ,,rzeczy" nie chcę już tego robić.. to znaczy chcę sprawiać mu przyjemność ale nie w taki sposób.. i boję się jego reakcji. Wykorzystuje mnie dlatego, że nie ma drugiej połówki była godzina 14 a mieliśmy się spotkać o 15 może nabiorę odwagi by mu to powiedzieć. A co jeżeli mnie zgwałci? To znaczy nie że już tego nie zrobił, bo kilka razy jak nie chciałem się z nim ruchać wtedy.. zmuszał mnie. Nienawidziłem tego, jednak nie mogłem mu się postawić bo nie mam daru.. a ty osoba bez daru może się przeciwstawić osobie z darem? Odpowiedź brzmi... Nie, nie może. Bo jest ,,słabsza".

W międzyczasie usłyszałem dzwonek do drzwi modliłem się w myślach żeby to nie był Kacchan jednak, jak na złość był to on
-Cześć zabaweczko~ gotowy na zabawę~-
-W spawie tego..-
-Wpuścisz mnie? Czy będę stać na klatce schodowej jak jakiś idiota?-
-Tak już- wpuściłem blondyna do mieszkania, aktualnie mieszkam sam. Mama w delegacji, zostały 4 miesiące zanim wróci, ojca nie znam, jedynie kto bywa u mnie to Kacchan, ale tylko po to, a by się zabawić, wykorzystać, porzucić. On już taki jest, nie mam mu tego za złe jednak powinienem.
-To co chciałeś mi powiedzieć, zanim się zabawimy?- w jego oczach widniało napalenie zawsze tak było. Bolało mnie to.. i to bardzo..
-J-ja nie chcę j-już tego robi-robić- mruknąłem cicho pod nosem jednak on to usłyszał
-Haha! Naprawdę myślisz że po 2 tygodniach zabawy ci odpuszczę?- polowałem przecząco głową spuszczoną w dół, nienawidzę tego uczucia, że chęć się postawić ale nie mogę bo nie mam daru
-No a teraz, zacznijmy, co?~- nie opierałem się. Po co mi to? Jeśli bym się opierał byłoby tylko gorzej.

Kacchan zaczął mnie namiętnie całować schodząc powoli do mojej szyi, robiąc na niej malinki. Ja tylko cicho jęczałem blondyn natomiast zaczął się rozkręcać, wziął mnie do mojego pokoju i zaczął mnie rozbierać, najpierw koszulka potem spodnie a na końcu bokserki.. Czerwonooki wbił się we mnie agresywnie na co ja głośno jęknołem ruszał się szybko i agresywnie we mnie. Coraz szybciej i szybciej.. bolało strasznie bolało po chwili poczułem że doszedł, a ja zaraz po nim. Jednak on nie był jeszcze usatysfakcjonowany więc pomyślał że zrobi kolejne ,,rundy".

Mijały godziny a Kacchan już skończył, doszliśmy jakieś 7 razy bo on tak chciał. Zaczął się ubierać
-Pamiętaj, jutro o tej samej godzinie~- rzekł i wyszedł zamykając za sobą drzwi, natomiast ja tylko leżałem na łóżku i cicho płakałem. Ubrałem koszulkę i bokserki, a po chwili zakryłem cały kołdrą, że było tylko widać moje roztrzepane zielone włosy. Poczułem ból w dolnych partiach ciała, nic dziwnego przecież Kacchan zrobił sobie bardzo przyjemnie nie zważając uwagi, na to jak się czułem. Chciałbym go nienawidzić ale nie mogę..  już lepiej byłoby się zabić, abym nie musiał przeżywać tego piekła kolejny raz, bo ja wiem że to będzie się powtarzał przynajmniej przez 2-3 miesiące. Mam tego dość, ale nie mogę się postawić dlaczego los mnie tak pokarał? Dlaczego ja wogule żyje? Aby cierpieć. Jutro będzie super dzień, dzień mojego samobójstwa, uważaj Kacchan bo twoja ,,zabaweczka" nie będzie oddychała i już nie będzie Wykorzystywana

                            (529 słów)

Nieszczęsny los || Toxic BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz