epilog

8 0 0
                                    

Mieszkam w zwykłym domu w Tokio. Niby nic specjalnego ale nikt nie wie że tak naprawdę moja  rodzina to zabójcze wapiry aż do czasu kiedy moja matka nie zrobiła tego błędu. Ja i matka postanowiliśmy zabić jednego człowieka. To było  u nas normalne, nic ciekawego. Kiedy byliśmy już w domu tego człowieka ja stwierdziłem że pszeszukam piwnice w razie jakiegoś innego zwierzęcia. A moja mama zajmie się zabijaniem.  Lecz jak na nasz pech akurat w domu tego pana nie byliśmy tylko my i on ale jecze ktoś. Gdy ona zajęła się wypinaniem krwi z tego człowieka nagle z nikąd pojawił się Kenichi czyli bochater z Tokio. Zabójca waprow nigdy mu się nie udało nie zabić kogoś. Z góry usłyszałem.
-KEN
To był krzyk mojej matki. szybko pojawiłem się na górze a on mnie zauważył. Przed ucieczką widziałem tylko martwą rodzicielkę i go. Teleportowalem się do domu ale jak to robię to tracę siły. O 3 obudził mnie ojciec.
-Ojciec:wiesz coś o tym że matka nie żyje?
-Ja: zginęła przez bochatera z Tokio odpowiedziałem odwracając wzrok.
-Ojciec: zauważył cię?
-Ja: tak ale zdążyłem uciec.
Patrzył na mnie jak wryty z małym uśmiechem na ustach.
- Ojciec: Minoru nie wrócisz do domu póki go nie zabijesz.
-Ja: rozumiem że zniszczyłem życie naszej rodzinie ale ja z tamtąd wrócę martwy.
-Ojciec: było o tym myśleć synu, iść i nie wracaj póki nie zobaczę jego odciętej głowy.
Nic więcej nie mówiłem spakowałem mały plecak założyłem maskę i poszłem w świat. Zostawiając brata , rodzinę. Za błędy się płaci a ja musiałem zapalić za swój i swej matki. Szlem godzinę przez Tokio aż wpadła na mnie dziewczyna. O 4 w nocy ktoś pałętał się po ulicach? Dziewczyna momentalnie się za mną schowała i zanim zdążyłem coś powiedzieć stanął przed mną umięśniony facet. To nie był oprawca mojej matki tylko nie znajomy mężczyzna. Rzucił się na mnie z pięściami. Mój ojciec szkolił mnie szczególnie. Nauczył wysania krwi nawet z osoby żywej a nawet uruchowienia człowieka. I to ostanie właśnie zrobiłem a następnie rękami przysusilrm gościa. Upewniłem się że nie żyje i poszłem dalej. Za mną pobiegła ta dziewczyna.
-?:Hej! Stój!
- Ja: powtórzyć twój los jak z tamtym facetem?
-?: Zatrzjausie proszę!
Zatrzymałem się i spojrzałem na nią. Byka chuda i miała blod wpadające w broz długie włosy sięgające aż do kolan. Miała też niebieskie pełne blasku niebieskie oczy. I również miły wyraz twarzy.
-Ja: czego chcesz?
-Juko: mam na imie Juko, dziękuję że mnie uratowałeś.
-Ja: kto to był , ten facet.
-Juko: to przestępca który zabił moich rodziców a mnie porwał.
-Ja: spółczuje ale muszę już iść.
-Juko: co mogę dla ciebie zrobić?
-Ja: odczepiać się od mnie?
-Juko: będę ci służyć,przysięgam.
Pokiwałem tylko głową. Ta Juko umrze pewnie szybciej od mnie. Ojcze dotrzymam obietnicy

ród panującej śmierci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz