Część 12

108 3 0
                                    

Czy zawsze kiedy jest dobrze musi się wszystko zepsuć. Czy kiedykolwiek będę mogła żyć spokojnie, bez stresu co stanie się jutro czy na przykład rano nikt mnie nie zabije . Żyjąc w ciągłym strachu odczuwamy strach przed nowym dniem.

Ale czy ja to wytrzymam?

Dziś rano obudziłam się z bólem głowy, w nocy płakałam. Bałam się o siebie a przede wszystkim o Michała i Marcelka.
Po ostatniej wiadomości od nieznanego numeru czuje niebezpieczeństwo, nie mówię o tym mojemu narzeczonemu, bo nie chcę aby on się stresował tym wszystkim po za tym za niedługo jest koncert,co wcale mnie nie pociesza.

Jednak po chwili z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.

Nieznany:
Za dwa dni koncert, radę ci już
Wymyślać plan na popełnienie
Samobójstwa chyba,że wolisz aby Michał
Został zamordowany.

Moją twarz ogarnął strach, Michała nie było w domu bo był od rana w nobocoto a Marcel jeszcze spał. Przez kilka minut leżałam i wpatrywałam się w jeden punkt na ścianie.
Co ja miałam zrobić, kochałam Michała i nie mogę pozwolić na to aby go zabili.
Wolałam się zabić ze świadomością,że Michał nie zostanie zabity i będzie żył niż jak ja bym miała żyć ze świadomością,że on nie żyje.

-Mamusiu pojedziemy do babci Arletty?-Zobaczyłam Marcelka stojącego w drzwiach od sypialni mojej i Michała.
Marcel bardzo przypominał mi Matczaka, miał brązowe oczka oraz włosy, jego uśmiech był idealny taki jak Michała, choć Marcel nie był genetycznie synem Michała, to byli do siebie bardzo podobni.
Świadomość tego,że muszę wybrać siebie albo Michała serce mi się rozpada.

-Tak synku mogę cię zawieść do babci.- Powiedziałam wstając z łóżka, uśmiechając się słabo do synka.-Leć się szybo ubierz a ja idę zrobić śniadanko dobrze?- Spytałam.

-Dobrze mamusiu.- Powiedział swoim pięknym melodyjnym głosem.- A kiedy tata wróci?- Spytał.

-Pewnie wieczorem, ale napewno po koncercie będzie się więcej z tobą bawił synku, a teraz idź się ubieraj.- Ucałowałam jego czuło, na co się uśmiechnął.

Po zjedzonym śniadaniu, poszłam się ubrać, nie miałam siły się stroić, ubrałam się w białe cargo spodnie i jeansowy top z guzikami a do tego wszystkiego różową torebkę.

_OliwiaD_

_OliwiaD_: Jedziemy do babci Arletty🤍

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

_OliwiaD_: Jedziemy do babci Arletty🤍

Polubiono przez: 33mata, 33tadeo, żabson, sbm_lable i inni 11 789

Komentarze:

33mata: Uuuu to będę o 16❤️
||
_OliwiaD_: Dobrze bo Marcelek o ciebie pyta😘

33tadeo: Widzę, że współpraca była nagrywana🤫
||
_OliwiaD_: No a jak. Ps. Zapraszam na stronkę Guess🫶

-Mamusiu jedziemy już?- Spytał znudzony oglądaniem bajki Marcel.

-Tak, choć synku.- Wzięłam Marcela na ręce i ruszyłam w stronę auta. Jadąc autem pościłam sobie piosenkę Michasia, kocham jego głos, jest taki spokojny. Popatrzyłam w lusterko by sprawdzić co robi Marcel. Spał. Ale tak słodko, że uśmiech sam pojawił mi się na ustach.
Patrząc na niego znów przypomniałam sobie poranną wiadomość.

Będąc pod domem państwa Matczaków, obudziłam synka i wzięłam go na ręce ponieważ jeszcze dobrze się nie obudził, i popłakiwała. Jednak jak zobaczył panią Arlette odrazu się uśmiechnął.

-Dzień dobry pani Arletto, mam do pani prośbę  . Mogę zostawić na 20 min Marcelka, bo mam bardzo ważną sprawę do załatwienia?- Spytałam mamy Michała z uśmiechem.

-Jasne słońce, leć a my z Marcelkiem się pobawimy.- Wzięła ode mnie synka.
Pożegnałam się z Marcelem i Arlettą i poszłam w stronę samochodu.

Pani Arletta nie wiedziała,że opieka nad Marcelkiem nie zajmie jej 20 min tylko dłuższy  czas...

Jechałam w stronę miejsca gdzie młodzież spotyka się najczęściej, czyli inaczej Schodki.
Jechałam bardzo szybko, nie liczyło się teraz nic, oprócz Michała i Marcela, musiałam to zrobić dla nich.
Kochałam ich nad życie, lecz nie było mi dane być z nimi.
Wychodzę z założenia, że nic bez przyczyni się nie dzieje.

Będąc na miejscu, weszłam w jakąś ciemną uliczkę które wyglądała na miejsce gdzie spotykają się lokalni ćpuni czy alkoholicy.
Bałam się tam iść, lecz wiedziałam,że muszę to zrobić.
    Będąc już na tyle daleko aby nikt mnie nie słyszał, wyciągnęłam z torebki żyletkę i środki nasenne, które wsypałem do ust i połknęłam, a następnie zaczęłam podcinać sobie żyły.
     Nie czułam bólu, czułam,że robię to dla kogoś kogo kocham.

Leżąc w krwi, poczułam tak jak by ulgę przez to,że Michał nie zostanie zabity ani nie zrobią nic z Marcelkiem.
Ostatnimi siłami wyciągnęłam telefon z torebki i zrobiłam zdjęcie moich żył i wysłałam do nieznanego numeru, ma co ten ktoś napisał
„ Grzeczna dziewczynka, teraz Michał jest bezpieczny" . Napisałam również wiadomość do Michała.

Michaś❤️😘

Michaś dziękuje,że byłeś.
Za to, że nie zostawiłeś mnie w trudnych chwilach. Opiekowałeś się mną gdy tego potrzebowałam, nie zasługiwałam na ciebie.
Wiem o tym,że znajdziesz kogoś lepszego o de mnie. Kocham cię i dlatego nie chcę aby nic ci się nie stało. Opiekuj się Marcelkiem, nie zapominaj o mnie. Zawsze będziesz w moim sercu. Kocham cię, mam nadzieje,że kiedyś się spotkamy tam na górze i będziemy mogli być razem, bo na tym świecie nie było nam to dane.
Żegnaj, i pamiętaj,że cię kocham...

Po wysłaniu tej wiadomości, przed oczami zobaczyłam czarny obraz.
Czy właśnie tak wygląda śmierć?
Podczas umierania nie czułam bólu, czułam jak moje ciało robi się lekkie i przestaje czuć po kolei części ciała.

Michał:

Po zobaczeniu wiadomości od Oliwi, serce mi stanęło. Łzy zaczęły napełniać moje oczy.
Wybiegłem z nobocoto biegnąc w miejsce wskazane na lokalizacji Oliwii.
Była gdzieś na schodkach.

Będąc na schodkach nie mogłem jej znaleść, nie wyobrażałem sobie jej już nie zobaczyć.
Czemu ona to zrobiła, nie chciałem nikogo innego, chciałem Oliwię.
Wbiegając w ciemną uliczkę, zobaczyłam bransoletkę należącą do mojej narzeczonej.
Biegłem ile sił w nogach, i w tedy zobaczyłem ją. Leżała we krwi, dusiłem się łzami. Odrazu wyciągnąłem telefon dzwoniąc na 112.
Klęknąłem obok dziewczyny i sprawdziłem czy oddycha, jej oddech był płytki i ciężki.

Karetka przyjechała po 15 min i zabrali Oliwię do szpitala a ja nie mogłem się uspokoić.
Czemu nie mogłem z nią być, nie pozwolę jej odejść z tego świata bo ona jest moją małą myszką.

Czy ja jej już nie zobaczę?
Czy to był ostatni raz kiedy ją widzę?

———————————————————-
Rozdział jej pełen smutku.
Czy Oliwia to przeżyje?

Rozdział nie sprawdzony!
Miłego czytania😘

Nam się uda|| MataWhere stories live. Discover now