Rozdział 4 "Też Cię kocham"

8 0 0
                                    

Pov. Lisa

Dzwonek. Ulga. Niepokój. Niepokój o Toma, po tym jak Sebastian go pobił nie widziałam go. Zajęłam się Sebastianem, bo wiedziałam, że nie ma nic gorszego od wkurwionego Toma. Pewnie myślicie, że on jest jakiś toksyczny, ale nie umie się opanować po śmierci mamy. Wtedy również zmarli moi rodzice, wspieraliśmy się nawzajem. Po lekcjach postanowiłam iść do Toma, mieszka kilka domów od sierocińca. Tak kurewsko sie o niego martwię na szczęście jestem już w drodze. Jestem pod jego domem. Zaraz go zobaczę. Zapukałam i drzwi otworzyła mi jego brat Natan. - Czego gówniaro? - spytał. - Gdzie Tom? - wysyczałam. - Poturbowany ostro, siedzi u siebie w pokoju. - powiedział. Jego oceny nigdy nie były dokładne, ale jak mówił, że jest ostro to najwyraźniej było źle. - Wpuścisz mnie czy mam tak stać? - powiedziałam i się słodko uśmiechnęłam. - Dobra wchodź dzieciaku. - przesunął się w drzwiach i potarmosił moje włosy. Pobiegłam na górę zostawiając plecak w hallu. Zapukałam do pokoju Toma i czekałam na odpowiedź. - Spierdalaj Natan jak chcesz się ponabijać to idź podręczyć Deanna. - nie powiem byłam zaskoczona odpowiedzią. - Nie, to ja Lisa mogę wejść? - chwila ciszy. - Jasne, wejdź. - gdy usłyszałam potwierdzenie powoli nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Tom wstał z łóżka i podszedł do mnie się przytulić. Przytuliła się do niego mimo, iż był ode mnie wyższy o głowę. Wdychałam jego zapach, pachniał cytryna, czekoladą i jabłkiem. Spojrzałam na jego twarz, miał podbite oko, rozwalona wargę i łuk brwiowy. Momentalnie w oczach stanęły mi łzy. - Co on ci zrobił? - w tej chwili zaczęłam płakać drugi raz tego dnia. - Lisa nie płacz, to nie boli. - powiedział wycierając moje łzy kciukiem. Wiedziałam, że kłamie, bo w jego oczach było widać ból i troskę. Troskę o mnie, gdyż rozbeczałam się przy nim. - Lisa posłuchaj muszę Ci coś powiedzieć. - oświadczył, gdy już się uspokoiłam. Nadal trwaliśmy w przytulanie. - Coś się stało? - spytałam zmartwiona. - Kocham cie. - walnął prosto z mostu i mnie pocałował. Oddałam pocałunek od razu. Skończyliśmy się całować, gdy zabrakło nam powietrza. - Też Cię kocham. - wyrzuciłam to w końcu z siebie po tylu latach niepewności czy on to odwzajemnia, nie chciałam mu mówić dlatego, że nie nie chciałam stracić najlepszego przyjaciela. Teraz mam pewność, że czuję to samo. - Chcesz zostać moja dziewczyną? - zamurowało mnie. - Jasne. - powiedziałam i się uśmiechnęłam. Pocałował mnie. Teraz mam pewność, że Tom Evans, najpopularniejszy, najpiękniejszy i jeden z największych szkolny bad boyów będzie tylko mój. Całowaliśmy się i nagle do pokoju wbiła Jessica. - Co, kurwa?! Jesteś z tą dziwką?! - wydarła się na cały dom. Podeszłam do mnie i spoliczkowała. Ja za to przyjebałam jej pięścią w ten głupi ryj. Chciałam się na nią rzucić, ale Tom mnie przyciągną do siebie i przytulił. - Agresywna dziwka jeszcze lepiej, co ty w niej widzisz?! - ryknęła i przyłożyła sobie dłoń do krwawiącego nosa. Wybiegła z pokoju pozostawiając po sobie krople krwi na podłodze. - Przepraszam nie chciałam. - powiedziałam. - Nie przepraszaj należało jej się. Ona to dziwka, nie ty. - przytulił mnie i schował swoją głowę w zagłębie mojej szyi. Czułam się jak gówno, w momencie, gdy nazwała mnie dziwką. - Tom. - odezwałam się. - Tak kotku? - spytał. Słodkie jak nazwał mnie kotkiem. - Muszę iść za 20 minut obiad. - oznajmiłam. - Nie możesz zostać? - spytał. - Nie mogę ta stara prukwa powiedziała, że jak jeszcze raz nie przyjdę na obiad to zamknie mnie w pokoju na klucz. - zaśmiałam się. Oczywiście, że to było kłamstwo, nie chciałam, żeby Tom wiedział, że nas za nieposłuszeństwo  biczowano. Tom zrobił smutną minę. - Odprowadzę Cię. - uśmiechną się do mnie i złapał mnie za rękę. Zeszliśmy na dół, Tom wziął mój czarny plecak z Vansa i założył go na jedno ramiączko. Otworzył mi drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Doszliśmy pod sierociniec i Tom chciał mnie pocałować, ale znikąd pojawił się gołąb i nasrał Tomowi na ramię. - Kurwa, no. - powiedział z obrzydzeniem, ja za to wy buchnęłam śmiechem. - Z czego się śmiejesz? - spytał, ale po chwili sam wybuchnął śmiechem. - Ja już będę lecieć - powiedziałam i podałam mu chusteczkę. Cmoknęłam go w usta i pomachałam mu. Pobiegłam do drzwi weszłam do środka, dobiegłam do drzwi i weszłam na stołówkę. - Przepraszam za spóźnienie. - wydyszałam. - No nareszcie panienka Andrews raczyła się pojawić. - mruknęła stara prukwa. Usiadłam obok Evana, gdzie było jedyne wolne miejsce. Właśnie Evan. Echhh. Evan jest ode mnie o dwa lata starszy. On jest we mnie zakochany powiedział mi to rok temu, a ja dałam mu kosza. Od tamtej chwili zadaje sobie taki trud, żeby mnie pocałować. Ja go unikam, ale mam utrudnione zadanie, bo jego pokój jest obok mojego. - To śliczna po obiadku w moim pokoju? Zabawimy się? Co Ty na to? - uśmiechnął się i dotknął swoją łapą mojego uda. - Spieprzaj chuju. - wysyczałam. Chyba dziś się zamienie w węża tyle sycze. - Andrews słownictwo! - ryknęła gosposia. Dostałam pod nos talerz z spagetti. Nie byłam głodna, ale musiałam jeść. Nie chciałam umrzeć z głodu. Zjadłam poł talerza, po prostu pękałam w szwach. - Proszę pani mogę iść już do pokoju? - spytałam. - Już zjadłaś? No dobrze możesz iść. - westchnęła. Zerwałam się z krzesła i szybko wyszłam ze stołówki. Weszłam do pokoju i zastałam Ferdynanda leżącego u mnie na łóżku. - Chcesz jeść? - spytałam kociaka ten tylko miauknął w odpowiedzi. Wyjęłam z szafki jego ulubioną mokrą karmę i przełożyłam do jego miseczki. Gdy skończyłam nakładać mu karmę podbiegł do mnie z prędkością światła, pogłaskałam go trochę i zaczął zajadać. Ferdynanda znalazłam, gdy dwa miesiące temu wracałam ze szkoły. Wzięłam go ze sobą mimo, że w sierocińcu jest zakaz posiadania zwierząt. Nie miałam go serca zostawić był taki malutki, bezbronny i słodki. Co miesiąc dostajemy 25 dolców. Piętnaście wydaje na miesięczny zapas dla tego żarłoka. Pozostałych zostawiam na nowy telefon, mój stary już wysiada i to dosłownie. Mam na razie 187 $, a potrzebuje 250. Odrabiam lekcje i myślę o Tomie, czy to sen? Usłyszałam pukanie do drzwi. Schowałam kociaka pod kołdrę. - Proszę! - zawołałam. Drzwi się otworzyły weszła przez nie Christina? Co ona tutaj robi? - Cześć. Zamknąć drzwi? - what the fuck? - Hej. Tak, zamknij. - powiedziałam. Zamknęła drzwi i usiadła obok mnie na łóżku. Ferdynand głośno miauknął, gdy Christina na nim usiadła. Postanowiłam jej zaufać. - Aaaa! Co to było?! - jak poparzona zerwała się z łóżka. - Spokojnie to tylko kot. - mruknęłam tak, żeby tylko ona mogła to usłyszeć. - Nikomu nie mów, bo którejś nocy się nie obudzisz, obiecuje. - odpowiedziałam i wyjęłam Ferdynanda spod kołdry. - Jaki słodki! Mogę go potrzymać? - pisnęła jak mała dziewczynka na widok lizaka. Usiadła z powrotem koło mnie na łóżku. Dałam jej kociaka na ręce, ona zaczęła go głaskać jak opętana, Ferdynand tylko mruczał z przyjemności. - Muszę ci coś powiedzieć. - powiedziała i się zarumieniła. - Tak? - byłam tak ciekawa, że no, aż nie mogę. - Podoba mi się Alex. - powiedziała na jednym wydechu. Oł jasssss. Alex mi powiedział dwa tygodnie temu, że podobamu się Christina. Mam już pomysł jak ich spiknąć. - A chciałabyś wyjść jutro do kawiarni? 15.00 pasuje Ci? - haha mój plan się spełnia. - Jasne czemu nie? Mam pytanie. Zostaniemy przyjaciółkami? Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki, bo Maya i Jessica to zdradliwe kurwy. - powiedziała i zrobiła oczy kota że Shreka, powiedziałabym, że godne mojego kotełka. Zgodziłam się. Odprowadziłam ją, aż pod wyjście. Dopiero 15.00, a ja już czuję jakby była dwudziesta. Kurwa, moje nogi. Japierdole. Kurwa mać. Nagle zderzyłam się z czym twardym, a raczej czyjąś klatka piersiową. Czyjąś znaczy Evana. Czy wspominałam jak bardzo go nienawidzę? - No proszę, proszę. Nasza ślicznotka. -zaśmiał się i wyciągnął dłoń, żeby pomóc mi wstać. Wstałam sama. Gapił się na mnie jak sroka w gnat.- Czego sie patrzysz? - spytałam wrednie. Wróciłam do mojego pokoju wkurwiona. Usiadłam przy kompie i zaczęłam grać w jakieś strzelanki z kotem na kolanach. Nagle do pokoju wbił... Alex? Co do kurwy? - Przebieraj się w jakieś ładne ciuszki. - ryknął. - Po co - spytałam obojętnie. - Bo będziesz moją step sister. Fajnie c'nie! - kiedy tak wydzierał morde, wstałam z krzesła gamingowego. Na koniec tej wypowiedzi porwał mnie w swoje ramiona i okręcać na wkoło osi. - Będziesz moim step brother c'nie. - wydarłam się, szczęśliwa, że ktoś chce mnie zabrać z tego piekła. - Yes sis! - wykrzyknął. Nadal się kręciliśmy, ale chwile później runęliśmy na podłogę i zaczęliśmy się śmiać, aż nas brzuchy rozbolały. - Dobra teraz mowie serio idź się przebrać.- powiedział  i wstał z podłogi. Wziął Ferdynanda na ręce, a ja ruszyłam w stronę szafy. Czarna bluzka, czarne spodnie, sukienka. Wszystko czarnie witajcie w moim świecie. Wzięłam czarny sweter przez głowę, sięgający mi do połowy ud. Legginsy postanowiłam zostawić.  Poszłam do łazienki, w trakcie drogi zaśmiałam się z Alexa, który tarzał się po podłodze z kotem. Powiedziałam mu, że nie odkurzałam dwa tygodnie, odpowiedział mi, że on u siebie dwa miesiące. Kurwa on u siebie to chodzi po kurzu, nie podłodze. Przebrałam się i zaczęłam poprawiać tusz do rzęs i brwi. Nałożyłam rozświetlacz w kąciki oczu i zielony cień na powiekę. Linię wodną zrobiłam czarną kredką oraz założyłam naszyjnik z pereł mamy. Wyszłam z łazienki, Alex gwizdnął.- Wyglądasz seksi sis.- powiedział. - Dzięki, ale jestem taka seksi jak z krowy biedronka. - zaśmiałam się. Usadowiłam się na łóżku i na moje kolanka wskoczył Ferdynand. - Do ciebie tak lgnie, a do mnie nie chce. - mruknął i usiadł obok mnie. Położyłam mu głowę na ramieniu, on swoją głowę na mojej. - Ile mamy czasu? spytałam. Wyciągnął rękę i nią potrząsnął, żeby uruchomić swojego applewatcha. - 10 minut. - oznajmił, gdy na ekranie pojawiła się godzina 15.50. Zamknęłam oczy i zasnęłam. Obudziłam się, chyba w najbrutalniejszy sposób. Alex wstał i walnęłam głową w materac, a sekundę dosłownie sekundę potem wydarł się. - Śpiąca królewna wstajemy! - kurwa, przysięgam, że go kiedyś zabiję. - Mamy trzy minuty sis! - wydarł ryj po raz kolejny tego dnia. Jak na zawołanie zerwałam się z łóżka. Kotek został na łóżku, a my wyszliśmy. Braciszek szedł za mną. Doszliśmy do drzwi dyrektorki, zapukałam i usłyszałam "proszę". Za biurkiem siedziała dyrka, a przed nim rodzice Alexa; Pani Joanne i pan Clark Wilson, drudzy najbogatsi ludzie w okolicy. Pierwsi są Evansowie. - Chcielibyście zaadoptować Lisę? Na pewno? - tak podputuje, żeby mnie zostawili, a ona nadal będzie się nade mną znęcać. - Tak proszę pani zdecydowaliśmy.......

------------------------

Wleciała nowa cześć. Mam nadzieję że się podoba. 😊😊❤❤❤

Lisa. Lisa Andrews. [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz