Dawno tu nie pisałem, a dziś przyśnił mi się nie pojebany sen, a koszmar, możliwe, że przez stres związany z egzaminami które dziś mam
Otóż koszmar zaczyna się tym, że jestem u mojego dziadka w mieszkaniu (dziadek mieszka na ósmym piętrze)
Wszystko ładnie pięknie gdyby nie fakt, że przede mną pojawiła się tablica, ala bingo, a na balkonie z dupy pojawił się mój ojciec lub mój brat. Tu nie mam pojęcia...
Ale za nim był jakiś klaun... Co się okazało? Że muszę zaznaczać wzorki na tablicy na czas bo inaczej klaun zabije osobę znajdującą się na balkonie. Za pierwszym razem udało się uratowałem członka rodziny okej.
Koniec? Oczywiście, że nie.
Na drugi dzień w koszmarze na balkonie pojawiła się moja mama...
Nie zdążyłem na czas... Czy wspominałem, że sen był realistyczny? Nie? To teraz mówię, i jak nie zdążyłem na czas klaun podszedł do mojej mamy i wbił jej nóż w plecy i przeciął ją...
Czy mogłam krzyczeć by ją ostrzec? Tak. Czy to robiłam? Tak. Ale ona i osoba wcześniej mnie nie słyszała
Tak więc jak tylko klaun przeciął moją matkę w pół od razu się zerwałem... Bo jeszcze widziałem kolejną ofiarę... A tego już na prawdę wolał bym nie widzieć jak ta osoba ginie, jeszcze w moim koszmarze podziękuję, wystarczy, że się prawie popłakałem gdy moja mama została zabita.
Tak więc moja głowa jest pełna wszystkiego i niczego... Nie chciał bym powtórki z tego.
A jak a ten czas życzę wam miłej spędzony każdej pory dnia/nocy.
Miłego, elo
CZYTASZ
Co ja przed snem biorę? Czyli shoty z snów
RandomBędę rzucać tu moje pojebane sny... Na prawdę nie wiem co ja musze brać żeby takie coś się śniło XD