367 25 3
                                    

Siwowłosy siedział w swoim apartamencie zamyślony i trzymając w dłoni delikatny pierścionek zaręczynowy.
Patrzył na niego uważnie obserwując każdy detal.
Złoty kolor, bardzo mocno pasował do jego przepięknych tęczówek, a do jego przyszłego męża, jeszcze bardziej.
Był świadom że jego decyzja o zawarciu związku małżeńskiego z funkcjonariuszem policji, będzie miała wpływ na całe jego życie.
Przymknął oczy i cofnął się w czasie do momentu gdy po raz pierwszy spotkał swojego przyszłego małżonka. Przypomniał sobie jak wspaniałe chwile spędzili razem i jak dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Byli przyjaciółmi od dobrych paru lat.
Dobrze się dogadywali, ale nigdy nie przeszła im myśl, że dla pieniędzy będą musieli zawrzeć związek małżeński. Zastanawiał się czy te wspomnienia wystarczą, aby zdecydować się na małżeństwo, które jednak nie będzie tak idealne jak sobie wyobrażają inni.
Chociaż przecież, to miała być tylko operacja biznesowa.
Miał tylko odegrać scenkę, że jest zakochany po uszy i żeni się z mężczyzną, aby zgarnąć całą kwotę pieniędzy dla siebie.
Jednak dalej w jego siwej głowie, coś blokowało samego Erwin'a. Nie wiedział co.
Może nie będzie czuł się dobrze, jak po ceremonii odbierze pieniądze i po prostu wróci do przestępczego życia jak nigdy nic, i zapomni o tym całym przedstawieniu.
Znowu wrócił do teraźniejszości i zaczynał przepadać myślą, że swoim życiem zwiąże się na stałe z funkcjonariuszem.

Ostatni raz spojrzał na pierścionek, założył go na swojego bladego jak i zgrabnego palca, a na koniec lekko się uśmiechnął.

**

-Błagam David, żaden pocałunek. Wejście, powitanie, przysięga, obrączki, przemowa, opłatek i koniec..Nic innego.

-A tam pierdolisz Siwy, to ja jestem Księdzem tej ceremonii i ja decyduje co powiem oraz zrobie.

Zadowolony Gilkenly szeroko się uśmiechnął i oparł swój łokieć o ramię Knuckles'a.

-Jak ja cię nienawidzę..-Wysyczał Erwin w stronę heterochromyka z zaciśniętymi zębami.

**

Zmęczony jak i spocony dzięki wysokiej temperaturze, siedział już dobre pare godzin w jednym sklepie wraz z swoimi przyjaciółmi, którzy mieli dobrać do niego idealny garnitur.
Skusił się na biel, fakt, w czerwonym wygląda o wiele wiele lepiej, aczkolwiek na taką okazję nie chciał zakładać właśnie go.
Z pomiarami było ciężej, Erwin jest dosyć niski, jak i jego sylwetka jest po prostu drobna, w porównaniu do Gregory'ego.

-Chodź tu Siwy!-zawołał go jeden z mężczyzn, który zapewne był to Carbonara, naczelna morwiniara..

Wywrócił oczyma na tą myśl, wstał rzucając siaty pełne pierdołami na butelkowo zielony fotel i poszedł w stronę brata.

Białowłosy stał tuż przy wieszaku, na którym znajdowały się krawaty, widząc ten widok - Knuckles załamał się i złapał za głowę.
Naprawdę, nawet krawat był ciężka decyzja do podjęcia?

Mógł sam wybierać sobie ubranie, no ale przecież Knuckles miał tak chujowy gust jesli chodzi o ubranie, że jego bracia musieli mu dopasować garnitur, czy nawet biżuterię.

-Który..-Przeleciał palcem poziomo wzdłuż wszystkich krawatów z oczekiwaniem na odpowiedni wybór.

-Nie wiem..Ten.-Wskazał na zwykły czarny z nietypowego materiału.

-Chociaż raz ubierz się dobrze..Erwin to twój ślub.

-I ty to mówisz Carbo?-Wyśmiał go siwowłosy, na co ten wywrócił oczami i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.-I to nie taki ślub, to ma być tylko operacja biznesowa..

Ostatecznie wybrali biały krawat z drobinkami złota.
Wszystko było już gotowe jeśli chodzi o ubiór Erwin'a, kazali mu iść do przebieralni, aby mógł się przebrać w już skończony garniak, spodnie i dalszą część ubrania.

Niedozwolona Miłość. | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz